"Rządowa inwigilacja" (część II)

"Władza chce wiedzieć, co robimy w sieci [ANALIZA]."

Policja i służby dysponują nie tylko słynnym Pegasusem, ale także nowymi narzędziami, mogącymi skutecznie inwigilować każdego obywatela - pisze Andrzej Gajcy w onet.pl.

Co w połączeniu z rządowymi zmianami, w prawie komunikacji elektronicznej sprawia, że za chwilę, nikt nie będzie mógł czuć się bezpieczny w sieci.

Będą nam zaglądać i to z rozkoszą

Wystarczy popatrzeć, jak chętnie służby nadzorowane przez polityków PiS, zwłaszcza przez szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika, sięgają po już dostępne dane telekomunikacyjne.

Tylko w 2021 r. robiły to ponad 1,8 mln razy, a liczba ta wzrasta z roku na rok. Naiwnością byłoby zatem myślenie, że skoro służby tak chętnie sprawdzają, do kogo dzwonimy, to nie będą zaglądać nam do e-maili czy komunikatorów. Będą i to z rozkoszą.

Ponadto na czele służb takich jak CBA, ABW czy policji stoją funkcjonariusze zawdzięczający swoje posady wyłącznie politycznym koneksjom. I są – jak strzelający z granatnika w swoim gabinecie, szef polskiej policji Jarosław Szymczyk – w zasadzie nieodwoływalni bez zgody Kamińskiego.

A ten nie liczy się w tych kwestiach zupełnie z nikim, w tym także z premierem, który sam dopuszcza możliwość, że może być przez służby Kamińskiego i Wąsika inwigilowany. Zresztą Mateusz Morawiecki i jego otoczenie w takim myśleniu nie są odosobnieni, jeśli chodzi o cały obóz rządzący.

Od lewej: minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wasik podczas konferencji prasowej (07.03.2022).

Przepisy wrzucone znienacka

Nie bez powodu, także w ostatnich dniach, do nowych przepisów o prawie komunikacji elektronicznej, które miały być jedynie odpowiedzią na unijne wytyczne, zupełnie znienacka wrzucono zapisy, które dadzą podstawę prawną do inwigilacji w zasadzie każdego.

Dziwić może fakt, dlaczego dopiero na ostatniej prostej na żądanie MON i ministra koordynatora ds. służb specjalnych dopisano przepisy zwiększające uprawnienia służb, choć przez ostatnie dwa lata, kiedy trwały prace nad nimi, takich zapisów nie było.

Dopiero tuż przed pierwszym czytaniem w Sejmie znalazły się w rządowym projekcie, liczącym wraz z uzasadnieniem aż 3,5 tys. stron i to bez konsultacji społecznych.

Bez zgody sądu

Kluczowy jest tutaj art. 43, który wprost nakłada obowiązek na operatorów do udzielania służbom dostępu do danych użytkowników i to w ciągu 24 godzin. Przy czym wniosek taki o prywatne dane użytkowników w internecie nie będzie musiał być poparty zgodą sądu.

Oczywiście wiele będzie zależało od tego, czy właściciele tacy jak Facebook, Twitter czy Google będą chcieli dzielić się z polskimi służbami danymi o swoich użytkownikach. Należy zakładać, że raczej niekoniecznie.

Co nie zmienia faktu, że prawne alibi do zbierania takich informacji, będzie w polskim prawodawstwie.

Trudno także nie powątpiewać w oficjalnie podawane intencje rządzących, że przepisy te mają służyć wyłącznie zwiększeniu bezpieczeństwa kraju.

Zwłaszcza, że dotychczas sądowa kontrola nad pozyskiwaniem informacji o obywatelach, bywała iluzoryczna, by nie powiedzieć żadna.

Obecnie sądy w zasadzie z automatu wydają zgody na prowadzenie czynności operacyjnych przez służby, które nie muszą zbytnio się tłumaczyć z powodów, dlaczego występują z takim wnioskiem.

"Wielki brat" lubi wybory

Nie bez znaczenia wydaje się także fakt, że jesteśmy w roku wyborczym. Obecna władza już raz inwigilowała polityka opozycji, będącego szefem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej za pomocą Pegasusa.

 Choć w przypadku Krzysztofa Brejzy była decyzja sądu na taką operację, to nie można udawać, że kampania wyborcza była wówczas zupełnym przypadkiem. Bo nie była.

Jeśli procedowane obecnie w Sejmie przepisy w tej formie wejdą w życie, to przy tej władzy zagrożenie i pole do nadużyć będą przeogromne.

A każdy, czy to jest politykiem, dziennikarzem, osobą publiczną czy zwykłym obywatelem, powinien liczyć się z możliwością, że wszystko, co robi w sieci, może być skrzętnie analizowane przez "wielkiego brata", mającego dziś oblicze wpływowych ministrów od służb, troszczących się dziś bardziej o interes swój i partii, niż interes Polski. Źródło: Onet. (Onet.pl).  

Oprac. Stanisław Cybruch
analiza, Brejza, inwigilacja, Kamiński, komunikator, minister, Morawiecki, Pegasus, Polska, rząd, wiedzieć, władza, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"