Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2010

PRAWYBORY

Motto: „Zbiegły się ludziska w miastach. W miastach sądny dzień nastał. W sklepach tłok, Gwar i szum. Gdzie nie wejdziesz – ludzi tłum”. (Według - L.J.Kern) Co się dzieje? Rwetes wszędzie, Każdy leci, biegnie, pędzi - Mały, stary, gruby, cienki, Panny, chłopcy i panienki… Czy kto zemdlał, Czy kto chory? Skąd te siły, skąd te formy? To Platformy Prawybory! Tusk polecił ze spokojem, Wszystkim członkom, Wszystkim swoim, By bez zbędnych zawirowań, Bez zbytecznych trosk i sił, Głos gremialnie swój oddali Na jednego z dwóch, Którego pokochali… Komputery poszły w ruch I w ruch poszły długopisy. Jak świat światem, My przed PiS-em Pokażemy, że brat z bratem, Będzie słabym kandydatem. Więc pozycję bracia stracą, W twardej walce do pałacu. Jak się rzekło - tak się stało. Więc ludziska aż się palą, By głosować w wirtualu. Głosowanie płynie, płynie - Nagle - stop! I po terminie… Gdy głosowań przyszedł kres, Po Schetyny widać minie: Coś się chyba nie udało. Głosowało nazbyt mało - Co się stało? Ktoś

PLATFORMA

Oto coś starego, Zwykłego czy niezwykłego, Zwyczajnie zaczerpnięte z Załuckiego. Pisał ów Marian, przed laty, Nim wzleciał w zaświaty: „Dajcie nam już spokój Na te starsze lata… Spokój! A w zamian Przyrzekamy ci - świecie, Wykonać przed terminem Trzecie Tysiąclecie”. Przyrzekamy – i to nie żarty! I jeszcze premiera Zaoszczędzić na czwarte. A jak będzie wam mało To w przypływie chęci, Możemy nawet Palikota poświęcić. Choć trudno w to wierzyć - Tu już niepewnie stoję. I niepewnie się czuję - Do PO nie należę, Więc trochę się boję A coś tam komuś imputuję, I na domiar złego Te rymy - nie Załuckiego - To moje… Mam nadzieję Głęboko podszytą chwilami, Prawdą nie do zbicia, Że słowa premiera Rzucane czasami Polakom w mediach, Nie są pustymi słowami, Ani rzucane grochem o ścianę. A Palikot to wcale Nie chodząca komedia, No, może czasami - Kabaret, operetka i balet… W politycznych zaułkach Człek się dziś gubi, Od wschodu do słońca zachodu. Jak to dobrze, proszę Narodu, Że teraz zapadła chwila c

BYWAJĄ TACY…

  Motto: Porządny ojciec, Porządna matka A on – czort wie, co – Zagadka!... (Marian Załucki)   Kiedy był jeszcze smykiem I po dachach skakał, Koledzy podziwiali go za odwagę. Nawet, gdy upadł – nie płakał…   Patrz – taki mały – mówili Jeden do drugiego, A, co potrafi! A, jaki zwinny, sprytny, silny!? Wszędzie się wgryzie, Wszędzie się wdrapie, Jak pchła na kanapie. Och! Coś takiego?   Był taki zwinny – mówili - jak żmija, Szybki jak pocisk Lub kamień z procy - Tak prędko latał. A za nim wolno, wolniutko się toczył, Ktoś bardzo podobny do brata.   Zwykle bywało – Na podwórku wrzawa, Dziatwa szaleje, dokazuje, Gra w berka i piłkę kopie A tam z boku, jakieś małe chłopię, Skacze po ławkach i płotach, goniąc kota… Naprawdę - prędko latał! Za nim nigdy nie mógł zdążyć, Ktoś bardzo podobny do brata.   Nic dziwnego, Drogi Kolego, Że mama z nim miała kłopoty. A miała ich – o, rany!… Tak się przywiązał potem Do swojej mamy, Że do tej pory jest przywiązany.   Pamiętam - letni dzień, Słońce jak na

CO SIĘ STANIE?...

Czy wy wiecie, Czy nie wicie - Tusk nieznośny Jest w markecie. (Nie jak premier, Lecz jak dziecię). To nie dowcip świeży. Słowa te, Szeryf Jaru wyznał szczerze, Podczas gromkiej mowy - Z trybun kongresowych. Szeryf marzy być na plaży, Mary ma człowiecze, Więc ubiera się w miraże, No i plany wielkie piecze. Zna się, za się on, Na tajnikach plaż I sekretach plaż patelni, Choć nie bywał w Mielnie. Wie jak tam się ludzkość tłamsi, No i jak się w słońcu piecze. Raz ostatni wbiegł na plażę, Blisko przed półwieczem. Kiedy PiS już władzę złapie I Jar władzy się dochrapie - Polak będzie na innym pułapie. Na plaże Egiptu, Tunezji, Kanarów - Wyjadą nas miliony. Ciekawe, jakich Jaru, Użyje zaklęć i czarów?… No i czy z wielką paradą Bracia tam pojadą? Urok plaż i palm zachwyca, Zwłaszcza piękno damskich ciał, W blasku słońca i księżyca. Tylko, czy Jaru by chciał?... Wspiera swego szefa Jacek, I o szefie aneks wtrąca: - Szef na plaży był… 44 lat i cztery miesiące, w tył. Bywał jeszcze jako kajtek, P

WYKOPANE HAKI

                                  Motto: Siedzi Jaru Z wiarą starą I się bardzo biedzi: Jakby jego brat Mógł jeszcze pięć lat Na tronie posiedzieć.   Stąd wyrasta stary hak I się ostro wciska Do łysej planety. Będzie tak, iż hak To silna broń, niestety. - Na wrogów przypuścim atak - Zrobim z nich kotlety… Na wybory to koloryt, Zwykły jak powszedni chleb: - Kto, nie z nami - Trza mu walnąć w łeb!   Rusza wiara Jara, W swoim PiS-kim smaku, Bez żenady i pardonu, Rusza do ataku. Walka idzie nie na żarty, Żarty się skończyły. Jaru już otwiera karty I odsłania swoją siłę. Czuje wielki ciąg (Chyba nie przesadzę), Do stołków i władzy.   Więc się cieszy Mały Jaru, Swoją ciemną marą, Jak bobas w pieleszy. - Mam tu pomysł taki - I wykopię haki - Na ministra Radka… - Brata dam na świadka. A klakierzy klaszczą, Radują i śmieją, Wszak haki, jak miłość, Nigdy nie rdzewieją.   Brat nad brata, Nie zna świata, Więc laurkę pisze, Na dwie czarno-białe klisze: - Brat zasłużył ciężką pracą, Na kadencje dwie