Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Na horyzoncie burze (satyra)

Satyra – gatunek literacki lub publicystyczny, wywodzący się ze starożytności; ośmiesza i piętnuje wady ludzkie, poglądy, obyczaje, stosunki społeczne i polityczne, ale nie proponuje żadnych pozytywnych rozwiązań.   W kosmosie wielkie poruszenie. Gorąc zaczyna bić z ziemi i nieba, Zieleń strzeliła listkami, Klomby zakwitły kwiatami. Czy latoś będzie więcej chleba? A po wyborach coś się zmieni? Czy Donald się w złości zazieleni? Jarek się w szczęściu rozpromieni? Czy rok ten, jak ony, się powtórzy? Nie. Na horyzoncie widać burze. Policja z wolna rozbija kiboli, Mieszają się partyjne drogi. Grzesia, Bartek już nie boli. Bartek ministra złapał za nogi. Michał chce być dyplomatą, Robert Wu, po stokroć, posłem. Jacek przytnie skrzydła powiatom, Janusz zostanie do końca matoł.   Czy rok bieżący dobrze wróży? Nie. Na horyzoncie widać burze.   Joasia skleja desant z mozołem, Platforma zbiera plewy z pośladu. Jarek jak wleciał w smoleńską smołę, Perpetum mobile wciąż gadu, gadu. Na luzie Olo st

Goliat jak osiłek

  Pachnie mu władza wielkich pomników, Wieńców, tablic, obelisków, krzyży. Chciałby je stawiać po kraju bez liku, By rosły coraz wyżej i wyżej.   A, kiedy Goliat będzie premierem, To przecież od wieków planuje, Podejmie dwie decyzje lub cztery: Obelisk z pomnikiem brata zbuduje.   Postawi na placu przed Pałacem Ku chwale brata, mamy i stryja. Będą się modlić Prawi Polacy, Oraz wyznawcy Radia Maryja.   On też tam przyjdzie czasem wieczorem, Coś pomamrocze sobie pod nosem, Księżulo wcześniej odprawi nieszpory, Goliat pochodnie zapali z etosem. Na straży stoi paź Mariusz, krewny, W koło kręci się tłum, Rydzyka krew. Czy Goliat gejem jest, nie jest pewne? Gdy łamie zasady - działa wbrew…   A kiedy furą jedzie do domu, Echo cmentarne mu w uszach gra, Planuje, jakby dopieprzyć, komu Jutro rano albo pod koniec dnia.   Krewki zeń Goliat, łeb ma twardziela, Nikt nie podskoczy mu wyżej tyłka. Podpalić Polskę się ośmiela, Choć to zaledwie źrebię osiłka.   12 maja 2011 Stanisław Cybruch

Przeczucia i obsesje

Przeczucia i obsesje  (Bajeczka o podróżach)   Dawno temu, za Nerona, Wszystkie drogi wiodły do Rzymu. Teraz druga tych dróg odsłona, Znowu wiodą, moja dziecino. Wtedy wiodły jak do Kraju Środka, Który gdzieś tam w "bucie" leży. Dzisiaj wiodą, aby spotkać, Radość i składać hołdy papieżom. Kto nie Żydem a katolik, Ten do Watykanu gna. Chce się modlić z dobrej woli, Za papieża JP II. Tylko jeden z Polski rodem, Choć katolicką nosi twarz, Co walczy z sobą i narodem, Nie był na wyniesieniu JP II.   Po co jechać, strata czasu. Lepiej klepać swoją wiarę. Czynić rwetes polskim masom I układać listę swarów.   Prawy Polak został w domu, Jego wojsko było w Rzymie. Prawy Polak po kryjomu Puls nad wojskiem trzymie.   Prawy Polak i katolik, Ma obsesji swoich kilka. Zamiast jechać, siedzieć woli. Śmierci lęka się jak wilka.   Nie poleci samolotem, Pociąg straszy go okropnie. On już wie dobrze o tym, Kogo, jak i gdzie śmierć kopnie.   Pod Smoleńskiem brata stracił, To za sprawą wroga Tuska.