Gadanie - paplanie
O, ty! Co stałeś tam, Gdzie stało ZOMO! A my staliśmy tu, Gdzie teraz. Nie wierzysz im, Nie kłaniasz się nikomu, Chyba, że temu od „zera”… Każdy, kto nie z tobą - Ten wróg, bandyta, agent. Rozmawiasz tylko z sobą, Przykładasz do tego wagę. Gadasz czasami nocami, By czas się nie dłużył - I raz do roku ze Zbychem - W partyjnym biurze… Przez gierki, gry i zadry, Przez zawiść, nienawiść i złości, Oszczerstwa i świństewka - Ciągle zła myśl cię męczy i żre… Ścigasz, więc wrogów bez litości Bo w głowie kipi ci śpiewka, Że brata zabiło KGB. Ścigasz Bronka i Donka Za ich przewiny smoleńskie, Drażnisz Radka i Bodzia Za przyjaźnie okropieńskie - Z Angelą i ruskim Wołodzią. Oskarżasz ich, że gniazdo polskie Kalają, czyli po naszemu świnią I oddali Polskę w kondominium. Wiesz, kto winien katastrofy, Kto mgłę rozpylił w lesie, Komu strzelali w łeb, by dobić, Co las smoleński niesie I co w tej sprawie Donek robi, Oraz prezydent tańczący jak kukła, By śledztwo zdusić i wskrzesić Nowy polsko-ru