Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

ŚMIGUS-DYNGUS

Gdy zakwilą ranne ptaszki w drzwi zastuka poniedziałek zaczną się z wodą igraszki potrwają godziny całe Dzisiaj miarka się przeleje przez psikawki i wiaderka raz do roku tak się dzieje prym wiedzie wody butelka śmigus-dyngus się nazywa obrzęd ten co roku kusi i każda istota żywa trochę oblana być musi dżentelmen z perfum flakonem zaczai się gdzieś cichutko pokropi panią z fasonem zrobi się jej milutko lecz też i tacy bywają ostatnio często się zdarza co wiadrem całym chlustają to przeziębieniem zagraża więc postępujmy z umiarem w ten poniedziałek lany bo nie jest żadną karą ten obrzęd oczekiwany a jest też tak czasami gdy chmurzą się niebiosa że zamiast wiaderkami deszcz leje z ukosa w każdej fajnej postaci świąteczne polewanie tradycja wiele znaczy i niech już tak zostanie. Autorka: Lucyna Mróz-Cieślik

TEORIA WIELKANOCNEGO ZAJĄCZKA

Zawsze się mieszam i plączę, Gdy syn mój dowiedzieć chce się, Skąd się świąteczny zajączek Wziął w wielkanocnym okresie. Skąd przez makowce, pisanki, Babki, rzeżuchy sękacze, Kurczęta, palmy, baranki, Zając kłapouch skacze. O, długo tłumaczyć bym musiał, Ze wstydem i z wypiekami, Że zając to symbol tatusia Na parę dni przed świętami. Że biedny, że wystraszony, Że zagoniony, jak zając Ucieka spod ręki żony Po mieście kulawo kicając. Czy ze zmęczenia się słania I czasem przykuca na słonku, Bo się go z domku wygania, Bo tatko przeszkadza w domku. Bo pod nogami się pęta, Bo mak wyżera z donicy, "Więc kiedy nadchodzą święta, To tatuś jest na ulicy. Dostaje tam od mamusi W łapkę z 20 złotych... I to mu wystarczyć musi Na kino, palenie i koty. Na jezdni i po chodniku, Na rynku i przed sklepami Mnóstwo nieszczęsnych samczyków Łazi smutnymi stadami. I żeby sobie dowieść, Że oni rządzą tym krajem, Co chwilę ci smutni panowie Się tytułują nawza

WIELKANOCNE KURCZĘTA

Trwają długie debaty nocne Skąd się wzięło kurczę wielkanocne? Skąd ta ledwie co wykluta kurk Przy święconem stroszy żółte piórka? Może to jest oznaka dla ludzi Że już wiosna, że przyroda się budzi? Może kura nam zrobiła niespodziankę, Bo o tydzień przenosiła pisankę? Może to piszczące maleństwo Wieści żółte niebezpieczeństwo? Może to są rezultaty twórcze Nazbyt częstych okrzyków "O kurcze"? Ja rozumiem, baranek, zajączek, Ale czemu kurczę się tu plącze? Tu rzeżuchę uszczknie, lub wątróbkę, tam na czysty obrus zrobi kupkę, Chce pić wodę, trafia na żubrówkę, Potem łapką się trzyma za główkę, I przewraca się po stolikach Ptak z gatunku gallus domestica, Niewyraźny etymologicznie, Podejrzany ideologicznie. Aż dopiero pan profesor Dreptak Pierwsze ścieżki w tej dziedzinie przedeptał, Dowiódł bowiem, iż owe kurczątka Są symbolem kurczów żołądka! Fakt, że Polak się na święta obżera, Że go potem pogotowie zabiera, A czasami to nawet policja, Taka u nas narodowa tradycja! Tak więc

JAGIENKA I ORZECHY

Żyła raz jedna panienka Która zwała się Jagienka; Wiele z niej było pociechy, Bo tłukła pupą orzechy. Opisał ją, że jest taka, Sam pan Sienkiewicz w Krzyżakach. Wpierw żyła w cnocie jak mniszka, A potem wyszła za Zbyszka. I wiodło im się chędogo, Chociaż, niestety, ubogo, Bo się pokończyły wojny, Zaczął się okres spokojny, A rycerz - rzecz znana wszędzie - Żyje z tego, co zdobędzie. Ruszył więc Zbyszko konceptem I wpadł na taką receptę: Przywiesił na bramie druczek, Że tu się orzechy tłucze I od każdego orzecha Zgarniał taryfę do miecha. Laskowy orzech maleńki To nie problem dla Jagienki; Mogła za jednym przysiadem. Stłuc całe pół kilo zadem, A gdy dorwała fistaszka Zostawała z niego kaszka. Niewiele też większej troski Przysparzał jej orzech włoski. Aż raz przybył jakiś młokos, Przywożąc z Afryki kokos, I zwrócił się do Jagusi, Że mu tę rzecz roztłuc musi. Spłoniła się żwawa młódka, Wzięła dech, napięła udka, Pomodliła się przelotnie I w ten kokos jak nie grzmotnie! Niestety twarda s