Na Beatę Szydło są dokumenty obciążające. Trafi przed Trybunał?

Pamiętamy tamten czas, kiedy to Beata Szydło grała pewniaka, że o tym nic nie wie, i była zdania, że nie ma żadnych podstaw drukowania w Dzienniku Ustaw wyroków Trybunału Stanu.
Beata Szydło – dziś premier rządu – stanie przed Trybunałem Stanu? Taką czarną wizję kreślą internauci przed panią premier. Politycy i internauci, udostępniają w mediach społecznościowych dokument (zdjęcia), który ma stawiać szefową rządu, w bardzo niekorzystnym świetle.
Wynika z niego, że to Beata Szydło wydała polecenie, aby nie publikować wyroków Trybunału Konstytucyjnego (TK). W rozmowie z WP poseł Krzysztof Brejza zapowiada, że Platforma nie będzie patrzyła na to bezczynnie.
Zdjęcie wpuszczone w sieci, prezentuje dokument z podpisami Beaty Kempy i Jolanty Rusiniak - prezes Rządowego Centrum Legislacji. To protokół przesłuchania Rusiniak z listopada 2016 roku, ze śledztwa ws. nie opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. Wyrok dotyczył nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS.
Śledztwo wszczęto w listopadzie 2016 roku i umorzono je na początku 2017 r., z braku znamion przestępstwa. Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) upubliczniła kilka dni temu postanowienie sądu nakazujące prokuraturze wszczęcie śledztwa.
W środę, 29 listopada 2017, opublikowała liczne dokumenty z jego przebiegu, m.in. postanowienie o jego umorzeniu i protokół przesłuchania Jolanty Rusiniak. Jak wynika z treści dokumentu, zeznała ona, że to Beata Szydło osobiście poleciła jej nie kierować wyroku TK do zredagowania i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
"Jeśli chodzi o publikację wyroków Trybunału Konstytucyjnego, to takie pełnomocnictwo posiadam ja i 2 moich Zastępców. Są to: Pan Robert Brochocki i Tomasz Dobrowolski. Pełnomocnictwo to upoważnia do skierowania i zredagowania, a następnie publikacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego (...)".
"Dnia 9 marca 2016 roku, TK procedował w sprawie ustawy o zmianie Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i tego dnia do Rządowego Centrum Legislacji, wpłynęło to orzeczenie. To była spraw głośna, medialna, budząca liczne kontrowersje".
"Tego dnia ja osobiście rozmawiałam z Prezesem Rady Ministrów Beatą Szydło i podczas tej rozmowy Pani Premier poleciła mi, abym nie kierowała sprawy do zredagowania i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Polecenie takie od Pani Premier otrzymywałam każdorazowo, przy okazji wydania przez TK kolejnych orzeczeń, aż do 16 sierpnia 2016 roku."
O sprawie polecenia nie ogłaszania wyroków TK w Dzienniku Ustaw alarmuje m.in. Adrian Zandberg z partii Razem. Według niego, dokument mógłby być w przyszłości podstawą do postawienia premier rządu przed Trybunałem Stanu.
Zgadza się z nim Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że do doprowadzenia przed Trybunał Stanu, dojdzie dopiero po zmianie władzy. Co więcej, jest pewny, że decyzji w sprawie wyroków nie podjęła Kempa. - Prawdziwym decydentem jest Jarosław Kaczyński - podkreślił.
"To bulwersujące" - tak natomiast sprawę skomentował poseł Krzysztof Brejza z PO. Na ocenie się nie skończyło. "Złożymy interpelację. Będziemy domagać się od Szydło wyjaśnień" - zadeklarował.
Przeczytaj też: "Sąd Najwyższy będzie respektować niepublikowane wyroki TK".
Próby kontaktu w tych sprawach dziennikarzy, z rzecznikiem rządu Rafałem Bochenkiem, były bezskuteczne.
"To jest kryminał" - piszą użytkownicy Twittera. I drwią z Beaty Kempy: "Kojarzy, nie pamięta, itd." Rzeczywiście, w dokumentach znajduje się również protokół z przesłuchania szefowej Kancelarii Premiera, w którym Kempa zasłania się niepamięcią.
"Być może, zdarzało się, że podpisałam jakieś pismo dotyczące korespondencji z Trybunałem Konstytucyjnym, na polecenie pani Premier, ale tego nie pamiętam" – powiada minister Kempa.
"Jeżeli chodzi o kwestie związane z publikacją orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, w okresie czasu od 9 marca 2016 do 16 sierpnia 2016 r., to ja działań w tym zakresie, nie podejmowałam. Zajmowała się tym minister Jolanta Rusiniak i pani premier Beata Szydło (...)."
Minister bez teki Beata Kempa (rodem z Sycowa) przyznaje także, iż części wydarzeń "nie pamięta", np. tego, kto wydawał opnie ws. konstytucyjności wyroków TK. Kempa "nie pamięta" również m.in., "aby podczas rozmów z premier lub Jolantą Rusiniak, była mowa o stanowisku Ministra Sprawiedliwości".
W sytuacji, gdy ogień zaczyna palić się pod nogami, a wróble i wrony coraz donośniej ćwierkają o… na dach wśród kominów Żoliborza, osoby mające na sumieniu jakieś sprawy nieczyste, zasłaniają się niepamięcią lub czyjąś tam winą. A sprawa nie za tej władzy musi trafić do Trybunału Stanu.
Źródło: o2.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"