"Dzwonią i proszą, byśmy ratowali tatę, bo w domu jest dziecko"

"Ratownik o pracy w szpitalu covidowym".

W szpitalach z dnia na dzień jest coraz więcej pacjentów z COVID-19 i są to głównie niezaszczepieni.

Część z nich żałuje, że się nie zaszczepiła. W ich oczach widać przerażenie - mówi nam ratownik medyczny, ze szpitala tymczasowego w Poznaniu.

Pandemia koronawirusa. Tymczasowy szpital covidowy na terenie MTP. Poznań, 8 lutego 2021

Konrad Pierzchalski jest ratownikiem medycznym, współprowadzi profil "Pomogę, bo mogę" na Facebooku. Pracuje m.in. w szpitalu covidowym w Międzynarodowych Targach Poznańskich. 

Ostatnio po jednym z dyżurów zamieścił w sieci poruszający wpis.

"Skończyłem właśnie dobę w pracy. Wracam do domu, po drodze skoczę jeszcze po pieczywo, zrobię jajecznicę i będę się cieszyć kolejnymi 24 h z Magdą i dziećmi" - napisał na Facebooku. 

Jest też zdjęcie, tuż po dyżurze, na którym widać wyczerpanie, zmęczenie i stres.

Dzieci pana Konrada to Lenka, Nela i Jaś. Jak mówi w rozmowie z reporterką TOK FM, walka z COVID-19 to praca ciężka i absorbująca. Dlatego tak ważny jest powrót do domu i choć chwila odpoczynku.

- Gdy wracam po dyżurze, trójki moich dzieci nie interesuje, jak bardzo jestem zmęczony. One po prostu chcą taty. 

Muszę z Jasiem poskładać klocki Lego, Lenka mi opowiada o książce, którą przeczytała, a Nela się musi po mnie powspinać. Ja najchętniej pewnie zawinąłbym się w koc, ale oni mnie ratują.

Pokazują mi, że jest normalny świat, poza covidem - mówi pan Konrad. I dodaje, że takie odreagowanie jest niezwykle ważne dla przedstawicieli wszystkich zawodów medycznych, którzy są wyczerpani poprzednimi falami pandemii, a muszą się mierzyć z kolejną.

Jak pracuje się w szpitalu covidowym?

Praca w szpitalu covidowym jest 24-godzinna. Konrad Pierzchalski pracuje w systemie 3 na 3, co oznacza, że trzy godziny spędza w tzw. strefie brudnej. 

Musi założyć specjalny kombinezon, gogle i w taki stroju pomaga pacjentom z koronawirusem.

Kolejne trzy - dekontaminuje się (proces usuwania bakterii-red.), kąpie i może chwilę odpocząć. W tym czasie przygotowuje też sobie sprzęt na kolejne wejście do strefy brudnej.

- Widzimy, że najbliższe 3-4 tygodnie będą wyjątkowo ciężkie. Pacjentów jest coraz więcej. Na ostatnim moim dyżurze w szpitalu tymczasowym było ich ponad 150 - mówi ratownik.

Pacjenci w placówce covidowej potrzebują pomocy, rozmowy, wsparcia tak samo, jak na normalnym oddziale w szpitalu. Ale tu w zasadzie nie ma na to czasu. 

Po pierwsze dlatego, że jest to praca w biegu - pacjentów wielu, personelu mało, a pracy sporo. Po drugie, w kombinezonie i goglach, trudniej jest się komunikować (tokfm.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
chory, covid, dyżur, dziecko, Konrad, pacjent, pomoc, ratownik, rozmowa, szpital, tato, wsparcie, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"