"Polska przespała ukraińską lekcję?"

 "To wywołałoby nawet kryzys". 

Wojsko Polskie puchnie w oczach, ale wygląda to dobrze, tylko na papierze – pisze Konrad Oprzędek w tokfm.pl.

Gdyby Rosja rozpętała w Polsce wojnę, nasza armia musiałaby zmobilizować dziesiątki tysięcy rezerwistów. A z nimi jest problem.

- Wielu dobiega sześćdziesiątki. Niektórzy nie są już sprawni. Uczyli się obsługi broni, której już nie ma w armii - mówi w tokfm.pl dr Michał Piekarski. Czy więc rozwiązaniem jest powrót do obowiązkowej służby wojskowej?

Polska chwali się 'trzecią armią NATO'. 'Wygląda to dobrze tylko na papierze.

Wojsko Polskie liczy już ponad 200 tys. czynnych żołnierzy. Liczba robi wrażenie, ale nie na Rosji, bo ma wielokrotnie większą armię;

W razie wybuchu wojny, ważną rolę powinny więc odegrać rezerwy, bo to one mają zwiększyć, potencjał polskich sił zbrojnych;

"Do czego jest potrzebna rezerwa, pokazuje np. pierwsza faza inwazji Putina, na Ukrainę. Kiedy rosyjscy wojskowi wtargnęli do Kijowa, jego mieszkańcy pobierali broń z ciężarówek i ruszali do walki. Wielu z nich umiało ją obsługiwać, bo zostało wcześniej przeszkolonych" - mówi w tokfm.pl dr Michał Piekarski;

Tej ukraińskiej lekcji jeszcze nie odrobiliśmy. "Nie wiem, dlaczego, ale lepiej zmierzyć się z tym wyzwaniem, zanim wojna zajrzy nam w oczy" - dodaje ekspert ds. bezpieczeństwa.

Polscy politycy prężą muskuły, nazywając nasze wojsko trzecią armią NATO. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz chwali się, że mamy już ponad 200 tys. czynnych żołnierzy, a jego poprzednik Mariusz Błaszczak dodaje, że to zasługa rządu PiS. Kandydat tej partii na prezydenta Karol Nawrocki, idzie jeszcze dalej i chce 300-tysięcznej armii.

Wojsko puchnie więc w oczach, ale - zdaniem dr. Michała Piekarskiego - wygląda to dobrze tylko na papierze. Według eksperta ds. bezpieczeństwa problemem są rezerwy armii, a więc żołnierze, którzy zostali przeszkoleni i przeszli do cywila. To oni w razie wybuchu wojny mieliby zwiększyć potencjał polskich sił zbrojnych, które stanęłyby naprzeciw wojsk Rosji. A te liczą ok. 1,1 mln żołnierzy.

- Do czego jest potrzebna rezerwa, pokazuje np. pierwsza faza inwazji Putina na Ukrainę. Kiedy rosyjscy wojskowi wtargnęli do Kijowa, jego mieszkańcy pobierali
broń z ciężarówek i ruszali do walki.

Wielu z nich umiało ją obsługiwać, bo zostało wcześniej przeszkolonych. Zresztą ta rezerwa przydaje się do dziś, ponieważ uzupełnia straty poniesione przez Ukrainę na froncie - tłumaczy naukowiec z Uniwersytetu Wrocławskiego (tokfm.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch

Armia, broń, Kijów, Kosiniak-Kamysz, kryzys, NATO, Putin, rezerwa, Ukraina, wojsko, Polska, żołnierz,

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Donald Tusk odpowiada na słowa Karola Nawrockiego

"To może być przełom w aferze RARS"

"Niemoralni politycy PiS. Rozwiedzeni, drugie żony, kochanki"