"Uwielbiany nauczyciel zwolniony ze szkoły"

"Teraz wygrał w sądzie".

"Miałem rację".

Pomimo świetnych wyników w pracy z młodzieżą, pan Andrzej stracił pracę w szkole - pisze Anna Gmiterek-Zabłocka w radiozet.pl.

Murem stanęli za nim uczniowie. Teraz sąd potwierdził, że dyrektorka - zwalniając go - nie wskazała należycie powodów zwolnienia.

Zwolniony nauczyciel (z prawej) i jego prawnik

Andrzej Skomorowski przez ponad 10 lat był nauczycielem w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Sosnowcu. Uczył fotografii. Jest magistrem fotografii i projektowania graficznego. Ma też licencjat z socjologii na specjalizacji "praca socjalna" i studia podyplomowe z zarządzania oświatą.

W szkole w Sosnowcu - w obskurnych pomieszczeniach po toalecie - stworzył pracownię fotograficzną. Miejsce, do którego młodzież chciała przychodzić i bardzo chętnie spędzała tu czas, również po lekcjach. Działo się tak także dlatego, że pan Andrzej miał z uczniami świetny kontakt. Traktował młodych ludzi poważnie, nie oceniał, zawsze wspierał. Pozwolił, by na białych kafelkach w pracowni fotograficznej pisali to, co im "w duszy gra". Warunek był jeden - nie mogło to być nic obraźliwego.

To właśnie napisy na glazurze nie spodobały się dyrekcji szkoły, w tym hasło, że pan Andrzej jest "zajeb...ty". Ale były też inne:  "Wszyscy jesteśmy równi", "Warto walczyć o prawa kobiet", "Your body, your choice", "Dziękuję, że jesteś", "Kocham Was", "Pan Andrzej jest najlepszy", "Dasz radę" czy "Depresja to choroba".

Napisy w pracowni fotograficznej Fot. udostępniona przez uczniów CKZiU w Sosnowcu

Dyrektorka - pomimo świetnych wyników w pracy z młodzieżą - zwolniła pana Andrzeja rok temu, przed końcem roku szkolnego. "Andrzej otrzymał wypowiedzenie 31 maja 2023 roku, to jest na trzy miesiące przed końcem roku szkolnego. Zgodnie z warunkami wypowiedzenia, otrzymywał wynagrodzenie jeszcze przez trzy miesiące po ustaniu stosunku pracy".

"Jeszcze przez cały czerwiec - do końca zajęć szkolnych, świadczył pracę, prowadził lekcje i wykonywał inne obowiązki" - wyjaśnia w przesłanej TOK FM informacji, rzecznik szkoły w Sosnowcu, Dominik Kowalski.

Za nauczycielem, murem stanęli uczniowie, były protesty przed szkołą, również w dniu zakończenia zajęć. - Pan Andrzej rozumiał nasze problemy. Bardzo dużo nam pomagał, również w sprawach pozaszkolnych. Zawsze mogliśmy do niego przyjść i porozmawiać o wszystkim - mówiła w TOK FM jedna z uczennic.

Andrzej Skomorowski (z prawej) ze swoim prawnikiem, mecenasem Tomaszem Gurdkiem, Fot. archiwum prywatne Andrzeja Skomorowskiego

- Niejeden uczeń szedł do pana Andrzeja z problemami prywatnymi. Wiadomo było, że nikomu, o tym nie powie. Mamy do niego ogromne zaufanie. Nigdy nie było sytuacji, że kogoś nie tolerował, wręcz przeciwnie. Wspierał, m.in. osoby ze społeczności LGBT - dodawali inni.

Po zwolnieniu ze szkoły, pan Andrzej poszedł do sądu, i właśnie wygrał.

Sąd potwierdził, że dyrektorka - przed rokiem - nie wskazała należycie powodów zwolnienia. Napisała m.in. o utracie zaufania czy podważaniu kompetencji dyrektora. - Nie podważałem jej kompetencji. Sąd zasądził na moją rzecz odszkodowanie, w wysokości trzech miesięcznych pensji. To na razie, wyrok pierwszej instancji, nieprawomocny - mówi w TOK FM pan Andrzej.

Jak twierdzi Dominik Kowalski, rzecznik Centrum w Sosnowcu, "sąd nie orzekał, czy powody zwolnienia były zgodne z prawdą, czy też nie". "Sąd uznał,  że nie udowodniono, iż w momencie wręczenia wypowiedzenia, pracownik wiedział, dlaczego pracodawca utracił do niego zaufanie lub którym swoim zachowaniem lub wypowiedzią pracownik podważył kompetencje kierownictwa" - napisał TOK FM Dominik Kowalski.

Wyjaśnił jednocześnie, że "sąd uznał roszczenie o odszkodowanie, za zasadne z tego powodu, że nie przedstawiono dowodów, iż w momencie wręczenia wypowiedzenia, pracodawca przedstawił należycie, powody rozwiązania stosunku pracy".

Dominik Kowalski, w przesłanej nam notatce podkreślił również, że "sędzia (...) wyraźnie i kilkakrotnie podkreśliła, że nie badała "prawdziwości" czy "słuszności", powodów zwolnienia z pracy, tylko poprawność trybu wręczenia wypowiedzenia".

Pan Andrzej, w rozmowie z nami tłumaczy, że nie walczył o przywrócenie do pracy, bo nie wyobraża sobie, że miałby wrócić i dalej współpracować z tą samą panią dyrektor. Podkreśla, że nie chciałby dalej pracować w - jak mówi - toksycznej atmosferze. Z wyroku jest bardzo zadowolony. - Ten wyrok pokazuje, że miałem rację, podobnie jak dwoje moich kolegów, którzy też, razem ze mną odeszli ze szkoły, też z pracowni fotograficznej - opowiada nasz rozmówca.

Dziś pracuje, w dwóch innych szkołach, z zupełnie inną atmosferą pracy. To szkoły w Dąbrowie Górniczej i w Lędzinach. Też uczy fotografii i projektowania graficznego. - Mnie i dwójkę moich kolegów, przyjęto, z otwartymi ramionami. Wszystko jest tak, jak być powinno. Jesteśmy zadowoleni, choć trochę jest nam przykro, że musieliśmy zostawić naszych uczniów - dodaje pan Andrzej w rozmowie z TOK FM.

Ale, jak podkreśla, cały czas jest z uczniami w kontakcie, spotykają się. - Mam też kontakt z niektórymi nauczycielami, którzy mnie wspierają. Może nie otwarcie i wprost, ale dzwonią, rozmawiamy, ucieszyli się z mojej wygranej - dodaje nasz rozmówca.

Andrzej Skomorowski nie kryje, że dyrekcje szkół w Dąbrowie i Lędzianach, znały historię z Sosnowca. - Dyrektorzy podkreślali, że podoba im się nasza relacja z młodzieżą, to, że mamy z uczniami dobry, otwarty kontakt. Podoba im się też nasze podejście do promowania i nauczania zawodu. Co ważne, w relacjach z dyrekcją jest dyskusja, rozmowa, otwartość, a to bardzo cieszy - podkreśla nauczyciel.

Jak mówi, liczy na to, że w końcu i w Sosnowcu, coś się zmieni. Wierzy, że teraz - po sądowej wygranej - sytuacji w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Sosnowcu, przyjrzy się Kuratorium Oświaty. - Nie jestem idealistą, ale skoro nic nie dzieje się bez przyczyny, to może tak właśnie miało być, że czekało mnie, coś nowego, po dziesięciu latach pracy w Sosnowcu. A ten ostatni rok, bardzo mnie utwierdził w przekonaniu, że to była słuszna zmiana - dodaje gość TOK FM.

Do sprawy odniosła się też aktywistka oświatowa, Alina Czyżewska, która od początku była w kontakcie, m.in. z uczniami. Jak napisała, tuż po zwolnieniu pana Andrzeja, rozmawiała z dyrektorką sosnowieckiej szkoły. Zapytała ją, dlaczego zwolniła nauczyciela za to, że pozwolił, m.in. na napisanie hasła "Pan Andrzej jest zajeb....ty".

- Przecież to słowo oznacza, że nauczyciel jest świetny i wspaniały - powiedziała pani Alina. - To pani tak uważa (...). To dlaczego nie napisane zostało, że jest świetny? - odpowiedziała dyrektorka. (tokfm.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
Czyżewska, dyrektorka, kontakt, nauczyciel, Pan Andrzej, Sosnowiec, szkoła, w sądzie, uwielbiany, wygrał, zwolniony, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Awarie dystrybutorów" Orlenu, problemy z tankowaniem karetek"

"Niemoralni politycy PiS. Rozwiedzeni, drugie żony, kochanki"