"Zbigniew Zamachowski i Aleksandra Justa tworzyli piękny duet"

"W to wszystko szybko weszły dzieci".

- Nie jesteśmy idealni i różnimy się od siebie. To klasyczny proces. Po momencie absolutnego zafascynowania, odurzenia uczuciem przychodzi uspokojenie, gdy w to wszystko szybko weszły dzieci - brzmi fragment okładkowego wywiadu, sprzed 23 lat, ze Zbigniewem Zamachowskim i Aleksandrą Justą. Czekali wtedy na czwarte dziecko. Nic nie zapowiadało, że ich małżeństwo rozpadnie się z hukiem.

Aleksandra Justa i Zbigniew Zamachowski

Późne ojcostwo "Błagam!" "Klasyczny proces". "Żona niejednokrotnie cierpi".

Z ich miłości nic nie zostało. Zapomniane pary polskiego show-biznesu
Nazywali ją "drugą Jandą". Życie nie oszczędzało Agnieszki Krukówny

Późne ojcostwo

We wczesnych latach 2000. aktorski duet stanowił przykład zarówno dla swoich kolegów po fachu, jak i grona wielbicieli talentu Zbigniewa. Bo to on grał, Aleksandra zaś całą sobą wspierała jego karierę, nie narzekając, że zdejmuje z barków męża domowe obowiązki.

- Jestem późnym ojcem, moja żona jest moją drugą żoną i dwa lata temu zbudowałem dom. Nie będę ukrywał, że mnie to wyeksploatowało. Teraz marzę, żeby usiąść w tym domu i go "skonsumować". (...) Moja jedyna refleksja jest taka: Cieszę się, że jestem zdrowy i mogę zadbać o swoją rodzinę - mówił z dumą Sylwii Borowskiej, ówczesnej dziennikarce "Vivy!". Kilkustronicowy wywiad okraszała urocza sesja z zagranicznych wakacji.

"Błagam!"

W 2001 r. para aktorów nie widziała poza sobą świata, biło od nich szczęście, bo za moment miał pojawić się kolejny owoc ich miłości. Z drugiej strony Aleksandra potrafiła z dystansem spojrzeć na męża.

- (...) Zbyszek jest trochę nadopiekuńczy. Boi się przestojów w pracy. Jestem większą optymistką. Myślę: dzisiaj jest dobrze, oby nie było gorzej - oceniła i za chwilę żachnęła się, słysząc od rozmówczyni, że "cudownie się dopełniają".

- Błagam! Jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy spotkali się, pokochali i postanowili założyć rodzinę. Broń Boże żadnych słodyczy, bo jak czytam o dopełnieniu w małżeństwie, to już wiem, że to nieprawda.

"Klasyczny proces"

Zamachowski wtórował Juście, mówiąc, że nie są wcale idealni i różnią się od siebie. - To klasyczny proces. Po momencie absolutnego zafascynowania, odurzenia uczuciem przychodzi uspokojenie, tym bardziej że w to wszystko szybko weszły dzieci - powiedział, przyznając dalej, że "mógłby być bardziej czuły i uważny" na potrzeby partnerki. Działo się u niego tyle, że poświęcał jej za mało czasu.

- Są takie momenty, w których mniej lub bardziej burzliwie sobie o tym przypominamy... - stwierdził tajemniczo. A żona dodała: "Nie wyznajemy sobie miłości na kolanach". Dalej wyjawiła, że od zawsze pragnęła mieć liczną rodzinę, sama wychowywała się "gromadnie".

"Żona niejednokrotnie cierpi"

- Po urodzeniu pierwszego dziecka myśleliśmy już o drugim, co nam się bardzo ładnie udało, a potem już samo poszło. To nie jest jednak kwestia przypadku - zapewnił Zamachowski. Chcieli mieć trójkę, czwarta pociecha była "lekkim zaskoczeniem, ale bardzo miłym".

- Na pewno nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, jak wiele wyrzeczeń wiąże się z taką decyzją. Ja, jak pracowałem, tak pracuję, co jest o tyle naturalne, że ktoś musi utrzymać dom. Natomiast żona niejednokrotnie cierpi, bo jest wytrącona z rytmu, w który po urodzeniu każdego dziecka usiłuje zejść. Wchodzi, zaczyna grać, po czym znowu zachodzi w ciążę i jest pozbawiona pracy (...) - kontynuował aktor, który nie chciał widzieć Aleksandry w roli "kury domowej".

"Luksusowa sytuacja"

W jego rodzinnym domu zajmowanie się dziećmi było na głowie matki. Może dlatego po chwili gwiazdor przyznał, że "zgoda Oli bez oporów na przebywanie w domu stworzyłaby dla niego sytuację wręcz luksusową". Zaraz podkreślił jednak, że "nie będzie naciskał".
Justa nie chciała oddawać dzieci, na wychowanie innym osobom. Dla niej bycie z nimi oznacza tylko, że "zawodowe plany uległy oddaleniu".

Dzięki pomocy, którą zatrudnili już jako rodzice wesołej gromadki, mogła wyskoczyć do miasta, "na dwie godziny". Na pierwszym miejscu stawiała swoje dzieci, bez których nie potrafi żyć, i które "z rzadka" widywały tatę.

"O, dobrze, że pan jest"

Zamachowski nie brał udziału w dwóch pierwszych porodach, nazywając siebie "zdecydowanym przeciwnikiem", ale przy trzecim był obecny za sprawą lekarza. Powiedział mu wtedy: "O, dobrze, że pan jest, bo mamy mały personel". Tak aktor znalazł się na sali porodowej, przeciął pępowinę i podał dziecko żonie.

- Wybieram się na czwarty poród! - deklarował. W 2012 r. byli z Justą po rozwodzie. Choć ona jak ognia unikała medialnego szumu, to inną strategię przyjęła Monika Richardson, z którą związał się Zbigniew.

W końcu aktorka powiedziała: "dość"

- Są osobowości, które sprzedadzą wszystko, żeby być na świeczniku, ale ja do nich nigdy nie należałam. Właściwie sama wychowałam czworo dzieci, spotkało mnie wiele przykrości opisywanych przez partnerkę byłego męża na łamach prasy, na naszą rodzinę nasyłano paparazzi. To wszystko miało na nas bardzo duży wpływ - opowiadała Aleksandra. Z Zamachowskim jest dziś w dobrych stosunkach, on układa sobie życie u boku Gabrieli Muskały. (Onet.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
aktor, gwiazdor, Justa, medialny, Muskała, personel, Richardson, refleksja, rodzina, rozwód, zafascynowanie, Zamachowski, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Awarie dystrybutorów" Orlenu, problemy z tankowaniem karetek"

"Niemoralni politycy PiS. Rozwiedzeni, drugie żony, kochanki"