"Czy polski Kościół potrzebuje zmartwychwstania?"

"Lęk jest nieproporcjonalny do sytuacji".

Gdy czytam, jak biskupi piszą, że w Polsce prześladowania duchownych osiągnęły fazę zenitu, to naprawdę zastanawiam się, co to ma znaczyć? - pisze Szymon Piegza w onet.pl.

Jeśli ktoś mnie "prześladuje", to ludzie z wnętrza Kościoła, ale wiem, że Jezus też był otoczony faryzeuszami. W tym sensie polskiemu Kościołowi jest potrzebne zmartwychwstanie - uważa jezuita o. Jacek Prusak.

Czy polski Kościół potrzebuje zmartwychwstania? "Lęk jest nieproporcjonalny".

Chrześcijanie na całym świecie przeżywają właśnie Święta Wielkanocne. To najważniejsze święta w kalendarzu liturgicznym.

Te święta przypominają nam, że bierzemy udział w zupełnie czymś nowym, co wpływa na losy świata - tłumaczy znany jezuita.

Żeby głosić Ewangelię wiarygodnie, najpierw musimy reagować na nasze problemy i je rozwiązywać. Nie będziemy dla nikogo wzorem do naśladowania, jeśli sami nie poradzimy sobie z patologiami w naszych szeregach - uważa o. Prusak.

Sam wielokrotnie spotykam się z pytaniem, co ja jeszcze robię w Kościele, dlaczego "marnuję życie" - wyznaje duchowny.

***
Szymon Piegza, Onet: Przeglądając ostatnie artykuły dotyczące Świąt Wielkanocnych, trafiłem na informacje o tym, ile będą kosztowały święta w tym roku, jak się do nich dobrze przygotować, kiedy zrobić zakupy, czy kiedy rozpocząć sprzątanie domu. Z punktu widzenia katolika, to nie takie przygotowania, są najważniejsze.

Jacek Prusak SJ: Katolik przygotowuje się do Świąt Wielkanocnych przede wszystkim poprzez udział w rekolekcjach, które najczęściej odbywają się w Wielkim Tygodniu, od Niedzieli Palmowej do Wielkiej Środy.

Można też się przygotować poprzez udział w Triduum Paschalnym. Triduum to z kolei trzy dni, rozpoczynając od Wielkiego Czwartku, przez Wielki Piątek i kończąc na Wielkiej Sobocie. To przygotowanie jest naprawdę ważne.

Dlaczego?

Chodzi o to, żeby to były prawdziwe święta. Żebyśmy nie przeżyli ich wyłącznie jako dni wolnych od pracy.

W sensie duchowym najlepszym przygotowaniem będzie udział w Triduum Paschalnym. To właśnie czas wyciszenia i przygotowania się do Zmartwychwstania.

Święta Wielkanocne to najważniejsze święta w kalendarzu liturgicznym.

Tak, to centralne święta w całym chrześcijaństwie. One upamiętniają mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. To w jego śmierci, jak wierzymy, dokonało się zbawienie. Ale jest jeszcze coś ważnego.

Co takiego?

Jego zmartwychwstanie. Dlatego celebrujemy tajemnicę dotyczącą Jezusa w jego człowieczeństwie i w bóstwie.

Ksiądz przez lata molestował siostrzenicę. Matka ofiary: pchałam dziecko w ręce zwyrodnialca.

Z tego płynie nadzieja, którą mają chrześcijanie, że Jezus zwyciężył grzech i śmierć na krzyżu. Te święta przypominają nam, że bierzemy udział w zupełnie czymś nowym, co wpływa na losy świata.

Święta Wielkanocne to też pewne obowiązki dla katolików. Na przykład pójście do spowiedzi.

Jest taki przepis kościelny, by katolik przynajmniej raz w roku, przystąpił do sakramentu spowiedzi. Najlepiej, by to było, w okresie wielkanocnym.

To nie jest warunek konieczny, ale jeśli ktoś miałby się zastanawiać, kiedy pójść do spowiedzi, a potem chciałby brać udział w świętach, to dobrze, żeby jedno z drugim było powiązane.

Kryzys polskiego Kościoła. Jak skutecznie głosić Dobrą Nowinę?

Dane statystyczne pokazują, że z roku na rok coraz mniej Polaków chodzi do kościoła i coraz mniej osób uznaje sakramenty i tradycję.

Niedawno głosiłem rekolekcje wielkopostne w Rzeszowie i tam usłyszałem od dominikanów, że sami byli zaskoczeni tym, że od poniedziałku do środy przed świętami było znacznie mniej ludzi do spowiedzi niż w latach poprzednich.

Czytaj>>> Polacy coraz częściej unieważniają małżeństwa. Kościelny adwokat zdradza powody.

Na pewno okres przedświąteczny jasno pokazuje, że już nie ma takich tłumów jak kiedyś. Grupa nieobecnych powiększa się z roku na rok.

Pamiętam swoje rekolekcje jako dziecko, a potem nastolatek. Często one wyglądały w taki sposób, że ksiądz narzekał na to, że tak mało młodych ludzi chodzi do kościoła. Ewangelizacja polegała na tym, że ganiło się obecnych za nieobecnych. Czy nadal tak to wygląda?

Ja przede wszystkim uważam, że trzeba głosić rekolekcje do tych, którzy są w Kościele, a nie do tych, których nie ma i którzy pewnie już nie wrócą. Po drugie, nie można obciążać winą tych, którzy uczestniczą w życiu religijnym, bo to tylko ich zniechęca.

Jako księża już dobrze wiemy, że te tradycyjne rekolekcje, z podziałem na tak zwane stany życia, to historia. Ciągle jednak jest jeszcze podejmowana próba i myślę, że słusznie, by inaczej dotrzeć do młodych ludzi, a inaczej do ich rodziców, czy dziadków.

Czytaj>>> Dlaczego Polacy masowo odchodzą od Kościoła? Ksiądz ujawnia szereg przyczyn.

Niestety, uważam, że rekolekcje w szkołach często są traktowane po macoszemu. Dla dzieci, a zwłaszcza młodzieży, to doskonała okazja, by po prostu zrobić sobie wolne. Dlatego ta oferta szkolna często jest zmarnowana, bo jest odbierana jako forma przymusu.

Jak dziś dobrze głosić rekolekcje, jak przekonywać ludzi do wiary, gdy polski Kościół dramatycznie traci szacunek i zaufanie? Coraz więcej osób księży i Kościół katolicki kojarzy z aferami obyczajowymi i obroną własnego majątku, a nie z Bogiem.

Myślę, że ciągle priorytetem powinno być głoszenie Ewangelii, a nie tłumaczenie się ze skandali. Oczywiście, trzeba się z nimi zmierzyć, jednak nie można zastąpić Ewangelii mówieniem o patologiach.

Myślę też, że nasz przekaz powinien być jednak pozytywny, dlatego mówię o Słowie Bożym.

Coraz trudniej o pozytywny przekaz, gdy co chwilę wybuchają nowe afery.

Na pewno, żeby głosić Ewangelię wiarygodnie, najpierw musimy reagować na nasze problemy i je rozwiązywać. Nie będziemy dla nikogo wzorem do naśladowania, jeśli sami nie poradzimy sobie z patologiami w naszych szeregach.

Czytaj>>> Dlaczego młodzi coraz częściej rezygnują z lekcji religii? Ksiądz mówi o wstydzie i hejcie.

Jednak badania pokazują, że ludzie nie odchodzą z Kościoła przede wszystkim przez skandale obyczajowe, ale na pierwszym miejscu pojawia się zarzut, że oferta Kościoła jest niezrozumiała i nieatrakcyjna w dzisiejszym świecie. Ludzie nie wiedzą, jak ją odnieść do swojego życia, bo nikt im tego nie tłumaczy.

To ważne, o czym ksiądz mówi, zwłaszcza w trakcie najważniejszych dla katolika świąt w roku. Ważne, byśmy my, wierni, dokładnie zrozumieli, o co w tym okresie chodzi i potrafili odnieść go do własnego życia. Tylko, czy księża i biskupi rozumieją, że powinni mówić bardziej atrakcyjnym i zrozumiałym językiem? Że powinni być bliżej ludzi?

Temu powinny służyć rekolekcje wielkopostne, ale tak naprawdę też cały rok liturgiczny.

Niestety ciągle w polskim Kościele problemem jest tak zwana katecheza dorosłych. Kazania, które są głoszone w każdą niedzielę w parafiach, nie są odbierane jak katecheza dorosłych. Według badań katolicy odbierają je albo jako połajanki, albo politykowanie z ambony. To nic pozytywnego nie wnosi do życia tych ludzi.

Nie obawia się ksiądz, że w tym roku przy świątecznym stole tematem numer jeden nie będzie zmartwychwstanie Chrystusa, a kolejny skandal seksualny na plebanii w Sosnowcu?

Ci, którzy są sfrustrowani i negatywnie nastawieni, pewnie o tym wspomną. Myślę jednak, że nie wszędzie jest tak źle.

Polacy są tak politycznie podzieleni, że Kościół dodawany jest do tego podziału bardzo często jako usprawiedliwienie bycia po jednej lub drugiej stronie. Tematy kościelne pojawiają się jako amunicja, ale wojna jest gdzie indziej. Wojna jest podziałem Polski na PiS i anty-PiS albo nowy rząd i stary rząd.

Czytaj>>> Kierownictwo Episkopatu odchodzi. Lista jego grzechów jest długa.

To, czego ja się boję i czego nie chciałbym przy świątecznych stołach, to właśnie tematów politycznych, które dzielą rodziny bez względu na to, czy wspólnie chodzą, czy nie chodzą do kościoła.

Zmiana władzy w polskim Kościele. "Nie widzę na horyzoncie żadnej rewolucji ewangelizacyjnej".

Czy w związku z tym te święta będą dla nas inne niż poprzednie?

Nie sądzę. Co miałoby być taką zewnętrzną przyczyną, która by spowodowała, że będzie inaczej?

Właśnie wspomniana zmiana władzy w październiku i zmiana kierownictwa w polskim Episkopacie w połowie marca.

Wydaje mi się, że my za dużo oczekujemy od Episkopatu. To jest ciało powołane dla administracyjnego zarządzania Kościołem.

Z jakimi problemami do psychiatry trafiają księża i wierni? Terapeuta wyjaśnia.

Polscy biskupi nie szukali przedstawiciela, który będzie ich ikoną dla polskiego społeczeństwa, bo w ich szeregach takiej osoby ich zdaniem nie ma. To nie jest kardynał Ryś czy prymas Wojciech Polak jak by niektórzy z nas chcieli.

Czy takim kimś jest abp Tadeusz Wojda?

Nowym przewodniczącym został abp Wojda, ponieważ biskupi szukali człowieka środka, który zadba o ich interesy, znając się na sprawach Watykanu i nie będąc w Polsce kojarzonym z poprzednią władzą.

Zwłaszcza że przecież nie będą już mieli zewnętrznego wsparcia w postaci polskiego rządu, jak było w ostatnich latach. Zmiana kierownictwa w KEP wcale jednak nie oznacza, że zmieni się polski Kościół.

Dlaczego?

Nie widzę na horyzoncie żadnej nowej rewolucji ewangelizacyjnej w Episkopacie. Jedyne, co się może zmienić w najbliższym czasie, to niektórzy biskupi na swoich stołkach. Zresztą i tak większość Polaków nie potrafi wymienić nazwiska swojego biskupa diecezjalnego, co tylko pokazuje, że ludzi te zmiany niespecjalnie obchodzą, dopóki nie są nagłaśniane medialnie.

Być może już większy wpływ na katolików w Polsce będzie miał wynik ostatnich wyborów parlamentarnych. Jednak uważam, że oddawanie politykom decyzji o tym, czy będę uczestniczył w świętach i chodził dalej do kościoła, jest jakimś nieporozumieniem.

Zatrzymajmy się jednak przy biskupach. Badania pokazują, że ich postawa też bezpośrednio przyczynia się do tego, że Polacy przestają chodzić do Kościoła. Chodzi przede wszystkim, o wieloletnie zaniedbania, w kwestii ochrony dzieci i młodzieży oraz obecną reakcję, na wybuchające skandale.

Takie są fakty, choć wielu biskupów je lekceważy.

Populacją osób, która bardzo rzadko lub w ogóle nie pojawia się w Kościele, jest ta najmłodsza grupa Polaków objęta badaniami. To właśnie oni mają dziś najmniejsze zaufanie do instytucji.

Co ciekawe, badania wcale nie pokazują, że oni są wrogo nastawieni do Kościoła. To jest raczej zupełna obojętność i twierdzenie, że Kościół nie ma dla nich żadnej oferty, i że jest niewiarygodny.

Biskupi wybrali nowych liderów. Polski Kościół znalazł się na równi pochyłej [KOMENTARZ].

W praktyce to pokolenie młodych jest już stracone z perspektywy przynależności do Kościoła i Kościół musi się z tym zmierzyć.

Czy nowe kierownictwo Episkopatu będzie umiało się z tym zmierzyć?

Na pewno docierają do biskupów te informacje, myślę choćby o badaniach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Wyłania się z nich zupełnie nowa panorama religijna polskiego społeczeństwa.

Na naszych oczach załamuje się katolicyzm kulturowy, do którego byliśmy przyzwyczajeni.

Musimy jednak mieć świadomość, że większość biskupów, którzy zarządzają diecezjami, to ludzie wcześniejszej epoki.

Co to oznacza?

To, że mimo wyraźnych problemów, które przed nimi stoją, liczą na to, że wszystko się zmieni, gdy do władzy powróci Prawo i Sprawiedliwość. I to jest dziś dla nich największe zmartwienie.

TYLKO W ONECIE: Nieudany biznes byłego senatora z Kościołem. Co się stało z dziesiątkami milionów.

Zaś w samym Episkopacie są biskupi, którzy mają świadomość, że Kościół musi zmienić swoją strategię, że musi dotrzeć do młodych ludzi, że musi być bardziej współczesny, atrakcyjniejszy w przekazie Ewangelii.

Biskupi powinni zrobić rachunek sumienia? Ksiądz odpowiada.

Wychodzi na to, że polscy biskupi też powinni sobie zrobić porządny rachunek sumienia i się wyspowiadać. Nie myślę tylko w kontekście Świąt Wielkanocnych, ale wieloletnich zaniedbań.

Biorąc pod uwagę tych, którzy w ostatnim czasie nie chcieli odejść, choć powinni lub mimo oficjalnych kar nadal się udzielali, to niewątpliwie taki porządny rachunek sumienia byłby wskazany.

To zawsze jest pytanie, czy biskup czuje się liderem duchowym, czy liderem politycznym przebranym za księdza? Ten bliski związek Kościoła z ołtarzem sprawił, że biskupi zawsze mieli wielką pokusę do bycia w dwóch rolach naraz.

Ci bardziej pobożni, jakoś potrafili pozostać, przy funkcji duszpasterskiej. Ci mniej pobożni, odkrywali siebie, jako polityków w sutannach.

Skandaliczne słowa Jarosława Kaczyńskiego. Dominikanin: to nie jest ludzka postawa.

Myślę, że właśnie to, że rząd nie będzie już na klęczkach przed Episkopatem wpłynie na biskupów na tyle, że oni w końcu będą musieli się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Inaczej Episkopat stanie się wewnętrznym gettem w Kościele i polskim społeczeństwie.

Na razie żadnej zmiany u biskupów nie widać. Kilka dni temu wydali oni list na Wielki Czwartek, który ksiądz jednoznacznie skrytykował w mediach społecznościowych.

To był list skierowany do księży, a ja jestem jednym z nich. On jest dla mnie problematyczny z tego powodu, że de facto sprowadził się do połajanki. Biskupi piszą: my widzimy, że wy, duchowni, macie problemy, wy się zabierzcie za siebie, bo my przez was też cierpimy.

Nie rozumiem, dlaczego biskupi nie zastanawiają się nad tym, czy może przypadkiem to oni nie są źródłem, problemów lub zgorszenia.

CZYTAJ>>> Donald Tusk zapowiadał likwidację Funduszu Kościelnego. Ministra ujawnia szczegóły.

Po drugie, i mówię to jako psycholog, jeśli biskupi wypowiadają się o problemach księży, nie mając do tego żadnych badań, to dla mnie to jest problematyczne. Mam przeczucie, że biskupi mówią w ten sposób raczej o swoich problemach, w relacjach z księżmi.

Z mojego terapeutycznego doświadczenia wynika, że coraz więcej księży zmaga się z różnymi trudnościami właśnie przez swoich przełożonych.

Święta Wielkanocne to czas nadziei, zmartwychwstania i radości. Czy polski Kościół potrzebuje dziś zmartwychwstania, czy nie jest z nim jeszcze tak źle?

Myślę, że on najpierw potrzebuje wiary w moc zmartwychwstania. Gdy czytam, że w swoim liście biskupi piszą, że w Polsce prześladowania duchownych osiągnęły fazę zenitu, to naprawdę zastanawiam się, co to ma znaczyć?

Ksiądz się nie czuje w Polsce prześladowany?

Nie, choć wielokrotnie spotykam się z pytaniem, co ja jeszcze w tej grupie robię, dlaczego "marnuję życie". Jeśli ktoś mnie "prześladuje", to ludzie z wnętrza Kościoła, ale wiem, że Jezus też był otoczony faryzeuszami, więc staram się nie tracić cierpliwości. Nie widzę też wśród swoich znajomych księży, żeby oni uważali, że ktoś czyha na ich życie.

Czytaj>>> Tak abp Jędraszewski potraktował ks. Isakowicza-Zaleskiego po śmierci. On sam byłby tym oburzony [KOMENTARZ].

Prześladowanie byłoby wtedy, gdybym wyszedł na ulicę, a ktoś rzuciłby we mnie kamieniem. To się nie zdarza. Zdarzy się, że ktoś się krzywo popatrzy, ale z drugiej strony, gdyby księża byli noszeni na rękach, byłoby jeszcze gorzej.

W tym sensie polskiemu Kościołowi jest potrzebne zmartwychwstanie, ponieważ ten lęk, moim zdaniem, jest nieproporcjonalny do sytuacji. Co więcej, on będzie paraliżujący, a w tym paraliżu ludzie Kościoła nie będą chcieli rozwiązywać problemów, tylko tęsknili za powrotem władzy, która za nich ma "ewangelizować". To się musi zmienić.

Tylko, czy ta zmiana jest w najbliższym czasie możliwa?

Pamiętajmy, że niedawno kilku biskupów pomocniczych otwarcie zbuntowało się przeciwko temu, co zrobił jeden z nich – abp Andrzej Dzięga. Czegoś takiego w polskim Kościele wcześniej nie było. Biskupi jednoznacznie stanęli po stronie osób pokrzywdzonych, ryzykując własne kariery. Ufam, że taką mieli motywację.

To na pewno daje podstawę do nadziei na zmianę. Jeśli pojawi się jakiś ruch reformatorski w Episkopacie, to na pewno on wyjdzie z tego pokolenia, młodszych biskupów. Wierzę, że tak będzie.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl
Źródło: Onet.pl

Oprac. Stanisław Cybruch
abp Dzięga, abp Jędraszewski, biskup, ewangelizować, faryzeusz, Isakowicz-Zaleski, katolik, Kościół, ksiądz, Piegza, prześladuje, zmartwychwstanie, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"