"Rolnicze protesty zaszkodzą Tuskowi?"

"Tak to się może skończyć".

Takich protestów rolników na polskich drogach nie było od lat - pisze Mikołaj Wójcik w radiozet.pl.

W wielu głowach rodzą się pewnie pytania: czy rolnicy mają rację? Kto za nimi stoi? Czy rząd może na tym stracić? A może zyskać? A PiS? Każdy ma swoje racje. Także rolnicy - pisze w analizie politycznej dla RadioZET.pl Mikołaj Wójcik.

W polityce jest jednak tak, że nieważne kto ma rację – ważne, kto ma narrację. Pytanie brzmi, kto ma zdolność do tego, by ją wykreować jako powszechną. Dzisiaj taką postacią jest Donald Tusk. I to w jego rękach spoczywają losy rolniczych protestów.

Kto może na nich politycznie wygrać i co? I czy gra rzeczywiście toczy się o głosy rolników? Bo to bardzo drogi elektorat, a Tusk nie ma powinien mieć złudzeń, że potrafi go przejąć. Gra toczy się o co innego.

Pragmatyczny bastion PiS

Choć w wyborach w 2023 roku PiS miało znacznie słabszy wynik niż cztery lata wcześniej, wśród rolników poparcie dla nich nie drgnęło – 2/3 wyborców uprawiających rolę poparło partię Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą PiS na wsi wygrywało od zawsze. W 2011 roku, mimo porażki z PO w skali kraju, wśród rolników PiS wygrało z PO 40:28 (exit poll TNS OBOP).

W 2015 roku to było już 53 proc. poparcia dla PiS (liczba głosów na PO zmalała wówczas trzykrotnie!). W 2019 i 2023 roku to już 67 proc. (exit poll IPSOS). W tym czasie poparcie dla partii Tuska wśród rolników nie przekraczało 10 procent! Lekko odbiły się notowania PSL.

Jeden z rolniczych działaczy przed laty tłumaczył mi fenomen dlaczego według ówczesnych badań rolnicy w 1997 roku popierali prawicę i AWS, a już cztery lata później gremialnie poparli postkomunistyczne SLD. Wyjaśniał mi, że rolnicy są bardzo pragmatyczni: głosują portfelem.

Jeśli ktoś ich doceni, obieca kokosy i zrealizuje obietnice, niełatwo stracić ich poparcie. Na polityce zwykle znają się średnio, a od czasu akcesji do Unii Europejskiej – mniej niż średnio. I PiS będąc u władzy perfekcyjnie to wykorzystywało. Wszystko co złe przychodziło z Brukseli.

Za to z Warszawy płynęło wszystko, co dobre: lokalne inwestycje, wsparcie dla gospodyń wiejskich i ochotniczych straży pożarnych, odpuszczenie reformy KRUS, dopłaty do paliw, dopłaty do materiałów siewnych, dopłaty do nawozów, program Locha+ i tak dalej. Słowem: miliardy złotych z budżetu.

Protestujący rolnicy wysypali ukraińskie zboże. Ambasada i MSZ reagują. "Wstyd i hańba, panowie".

Rolnicy blokowali przejazd karetki pogotowia. Oburzające sceny na proteście.

Naiwnością było więc myślenie, że PiS straci poparcie rolników przez "Piątkę dla zwierząt" i skandal z niezabezpieczeniem rynku przed napływem ukraińskiego zboża. Bo kto im zaoferował cokolwiek w zamian, by doszło do takiego zwrotu jak w 2001 roku?

W przypadku rolników przekonywanie ich przez przeciwników PiS – zarówno w kampanii wyborczej, jak i teraz, że ich kłopoty to wina PiS, zaniechań 8 lat rządów i komisarza Janusza Wojciechowskiego to jedynie połowa sukcesu. A jak wiadomo połowa sukcesu to o pół za mało, by odnieść sukces.

Szansa Tuska i ludowców?

Zanim odpowiemy sobie na pytanie, czy w ogóle Tuskowi zależy na tym, by przejąć elektorat rolników od PiS (a przy okazji zrozumiemy, że rolnicy to nie jest wieś), zobaczmy, co dzisiaj dzieje się na arenie politycznej w kontekście rolniczych protestów. Czwartkowe konferencje prasowe Tuska i Kaczyńskiego były niemal identyczne.

Podobne podejście do tematu ukraińskiego, zapewnienie rolników, że protesty są słuszne i żeby rozłączać tematy wojny z Rosją od problemu z ukraińskimi produktami rolnymi. Różniły się jednym detalem: Kaczyński powiedział, że te protesty dotyczą głównie Zielonego Ładu UE.

I to dlatego protestują nie tylko polscy rolnicy. I próbował pokazać, że to nie Wojciechowski i PiS odpowiadają za ten projekt a "szef Tuska", czyli szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber i jego partyjna koleżanka, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Tusk o Zielonym Ładzie nie mówił nic. Problem protestów stara się ograniczać do wątku ukraińskiego. I nie omieszkał przy okazji wspomnieć, jak trudniej się negocjuje w Brukseli, gdy na ciągnikach rolników pojawiają się hasła proputinowskie (był jeden taki przypadek, ale głośny). – Polscy rolnicy mogą na mnie liczyć - zapewnia.

Duda i Tusk u Bidena. Wiemy, co się wydarzy w Białym Domu.

Tusk i Zełenski spotkają się na granicy? Są pierwsze reakcje. "W trakcie ustalania".

– Rozumiem wasze postulaty i oczekiwania, że chcecie całkowitego zamknięcia granic z Ukrainą i zupełnej rezygnacji z Zielonego Ładu – mówił niedawno minister rolnictwa Czesław Siekierski na spotkaniu z przedstawicielami organizacji rolniczych. Jego zastępca Stefan Krajewski zapewniał ich, że resort pracuje nad zmodyfikowaniem zapisów Zielonego Ładu.

– Nie zgadzamy się na małe ustępstwa Komisji Europejskiej. Potrzeba dużych zmian w Zielonym Ładzie. Jesteśmy po Waszej stronie – mówił do rolników. Podobnie mówi im inny wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.

– "Zielony ład" to się równa czarny sen dla Polski. To coś, co nie powinno wchodzić w życie w Polsce. Na pewno nie w takim układzie, jak dziś mówimy. Rolnicy mają 100 proc. racji – zapewniał.

Tyle że Tusk w sprawie Zielonego Ładu milczy. A jako szef Rady Europejskiej podkreślał, że UE musi z naddatkiem realizować cele klimatyczne – stąd się właśnie wziął Zielony Ład.

Wyraźnie widać, że PSL liczy na przejęcie z PiS głosów rolników. Tusk – by zręczną grą zahamować protesty. PSL musi mieć dla rolników jakąś ofertę. I "na już", i konsekwentną na dłużej – a to oznacza zmagania z Zielonym Ładem i z ministrem finansów, o miliardy dla rolników. Tuskowi wystarczy oferta "na już".

Czy skórka jest warta wyprawki?

Ilu naprawdę jest rolników w Polsce? Główny Urząd Statystyczny pokazuje, że gospodarstw jest ok. 1,3 miliona. Część z nich jednak nie prowadzi działalności. Wniosków o dopłaty bezpośrednie w 2023 roku było 1,24 mln.

Jednak wśród nich są też wnioski w sprawie łąk. W KRUS ubezpieczonych jest raptem milion osób, ale rolników wśród nich jest raptem 630 tysięcy. Z danych wynika, że są wsie, w których mieszka stu rolników a są raptem… trzy gospodarstwa!

Dla ilu więc osób realnie są kosztujące miliardy złotych z budżetu programy, które rząd PiS tworzył mając poparcie 2/3 wszystkich rolników? Liczby są bezlitosne. A publicystów często zwodzi mylenie rolników z wsią. Na wsi mieszka ponad 15 mln wyborców i ich głosy są kluczowe dla wyników wyborów.

Tu też oczywiście poparcie dla PiS jest ponad dwukrotnie wyższe niż dla partii Tuska. Jednak to nie przywileje dla rolników sprawią, że Koalicja Obywatelska będzie mieć szansę zdobyć głosy wsi.

Sami rolnicy dostrzegają, choć nie chcą się tym chwalić, że ich siła społeczna jest coraz mniejsza a przyczyny złej sytuacji ekonomicznej gospodarstw rolnych leżą gdzie indziej niż Zielony Ład i ukraiński import. To głównie presja sieci detalicznych na niskie ceny żywności.

I fakt, że poza sektorem mleczarskim, rolnicy nie są udziałowcami w branży przetwórczej. To dlatego, że naszą żywność sprzedają na świecie pośrednicy, a rolnicy czerpią niewielkie zyski głównie z nisko płatnego surowca, a nie wysokomarżowych produktów. To wszystko osłabia ich realną siłę.

Oczywiście, premier musi zadbać o interesy koalicjanta. Musi też zrobić wszystko, by osłabić wizerunek PiS wśród rolników. A co jeśli pójdzie coś nie tak? Jeśli wiceminister Kołodziejczak nie powstrzyma zapędów protestujących?

Jeśli rolnikom nie wystarczy oferta "na już" i ostrze protestu skierują w końcu przeciw Tuskowi? Z Tuskiem, nie wytargują nic więcej. Narracja zwróci się przeciw nim (radiozet.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
budżet, ekonomia, gospodarstwo, KO, koalicjant, mleczarstwo, PiS, premier, rolnik, Tusk, zaszkodzą, zmagania, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"