"Obniża się granica wieku par żyjących bez seksu"

"Są to 20-, 30-latkowie".

"Nie chce mi się" to etykieta, którą można przykleić, na każdą przyczynę. Póki partner nie zacznie drążyć, nie dojdziemy do kluczowej informacji, dlaczego nie masz ochoty na seks - mówi seksuolożka Magdalena Niewęgłowska, Niebieska Sekspertka.

Jak ktoś mi mówi: 'Mam nieudane życie seksualne', to odpowiadam: 'Do tej pory miałaś nieudane, a teraz zaczynasz pracę nad tym, żeby mieć świetne'.  Co słychać w sypialniach Polaków? Jakie problemy zgłaszają osoby, z którymi pracujesz?

Brak seksu.

Z moich obserwacji wynika, że to zjawisko w ostatnich latach się nasila. Obniża się też granica wieku par żyjących, w ten sposób: to 20–30-latkowie.

Podkreślam, że nie mówimy o białych małżeństwach, gdzie on i ona są aseksualni, i się na taką relację umówili.

Czy na pytanie, dlaczego już nie uprawiamy seksu, często pada odpowiedź: bo nam się, nie chce?

To jest najczęstszy argument. "Nie chce mi się" to etykieta, którą można przykleić, na każdą przyczynę. Póki partner nie zacznie drążyć, nie dojdziemy do kluczowej informacji, dlaczego ci się nie chce. Dlaczego nie masz ochoty na seks? Lub też: dlaczego i ty, i ja, nie mamy ochoty się kochać?

Magdalena Niewęgłowska - Niebieska Sekspertka

Dlatego wszyscy jesteśmy psychicznie zmaltretowani po pandemii, z powodu wojny w Ukrainie, a do tego zapracowani i zestresowani?

Akurat podczas pandemii u wielu par zamkniętych w domu uruchomiły się pokłady energii seksualnej i nastąpił powrót do bliskości.

Dziś znowu większość biega do pracy, nawet na kilkanaście godzin, i nie ma czasu ani sił, na seks. Wieczorami w łóżku najzwyczajniej w świecie padają. Chyba, że przed snem dadzą radę, jeszcze choć chwilę popracować, bo nawet do łóżka zabierają laptop.

Zanik seksu w związku, może nastąpić, na podstawie wielu scenariuszy. Przepracowanie to tylko jeden z nich.

Od kobiet słyszę, że czas wypełnia im przecież, nie tylko praca. Dzieciaki trzeba zawieźć i przywieźć ze szkoły, na korepetycje, a w domu odrabiać z nimi lekcje. Trzeba wpaść na siłownię. Być na bieżąco z nowościami literackimi. Od czasu do czasu wyjść do teatru, spotkać się ze znajomymi. W kalendarzu czas jest zarezerwowany na wiele rzeczy…

Dawid prowadzi kanał Roślinne Historie

O roślinach perwersyjnie. "Nie klepię doniczek dla samego klepania".

Tylko nie na seks?

Ludzie nie planują nie tylko seksu, ale w ogóle odpoczynku. Przychodzi weekend i nie robią miłych rzeczy, tylko nadrabiają zaległości z pracy, czytają branżowe książki, robią porządki, jadą do babci na ciasto, "bo wypada odwiedzić babcię".

Nie twierdzę, że nie powinniśmy się spotykać z rodziną – powinniśmy – pokazuję tylko, że nawet czas wolny, jest szczelnie wypełniony.

Żyjemy w czasach, kiedy o wszystkim przypominają nam aplikacje: musisz wziąć tabletkę, zjeść sałatę i zrobić jeszcze pół tysiąca kroków. Ale o randce, bliskości, przytulaniu, flircie, seksie, aplikacja ci nie przypomni.

Pary, które nie uprawiają seksu, oddalają się od siebie, na poziomie emocji?  

Niekoniecznie. Bardzo często słyszę: "My się przyjaźnimy, lubimy ze sobą rozmawiać, żartować i oglądać seriale".

Walentynkowa iluminacja Mostu Zakochanych na warszawskim Wilanowie. 2013 rok

Skoro jest czas na serial, to dlaczego, nie na seks?

Ponieważ seks wymaga wysiłku. Przygotowania! Jakiejś gry! Nie mówię o godzinnym uwodzeniu, ale umówmy się: chociaż 20 minut jakichś ruchów trzeba by najpierw wykonać. O partnera trzeba się postarać, uwieść go, a nie tylko, po niego sięgnąć.

Z gadżetami erotycznymi jest łatwiej. One nie wymagają flirtu. Masturbacja jest bardzo wygodna. Odczuwam napięcie fizjologiczne? Sama potrafię je rozładować i to dokładnie tak, jak chcę. Jestem dużą zwolenniczką, propagatorką masturbacji, ostrzegam: można przegiąć.

Żyć w stałym związku, w którym obie strony czują się dobrze, ale nie potrzebują się wzajemnie do seksu, bo każde radzi sobie samo?

Znam wiele takich par. Bardzo często, na początku była faza namiętności, ale potem okazywało się, np., że ona i on żyją w różnych trybach, bo jedno pracuje na etat od 8 do 16, a drugie zmianowo. Rozmijają się w łóżku. I nawet na początku rozmawiają o tym: "Znów się ciebie nie doczekałam".

"To następnym razem podeślij mi filmik, jak się masturbujesz".

Jest to element uwodzenia, erotycznej gry, ze sobą. Ale ile można wysyłać filmików? Dalej się będę masturbowała, ale filmiki przestaję nagrywać, bo w gruncie rzeczy to przecież w kółko, to samo. W ten sposób energia seksualna zaczyna się rozchodzić.

Partner przestaje być do seksu nie tylko niezbędny, ale z czasem może się okazać, że wręcz przeszkadza. Najpierw jest: "Kochanie, załatw sprawę sama/sam", a potem na wierzch wychodzi wygodnictwo. Trzeba pamiętać, że żyjemy w świecie social mediów, wyidealizowanych wizerunków.

Niewydepilowana, niewypeelingowana, niewypachniona kobieta i – tak samo – "nieprzygotowany do seksu" mężczyzna, nie spotkają się w łóżku. Nawet jeśli są małżonkami!

Musimy świetnie wyglądać, musimy chcieć, mieć dobry nastrój i tak bez końca. Warstwy przygotowawczej jest tak dużo, że łatwiej machnąć ręką: "Poradzę sobie sama". I kiedy nawet w końcu on pyta: "Może byśmy się dziś bzyknęli?", to ona jest po 20 cowieczornych sesjach masturbacyjnych i chce odpocząć i pooglądać serial. "Poradź sobie sam" – mówi.

W kwestii samowystarczalności w seksie, między kobietami i mężczyznami, jest dziś pełna równość. Wszyscy potrafią się zaspokoić sami.

'Kiedy oboje dochodzą do wniosku, że już czas wrócić do seksu, to wrócą'?

Byłam pewna, że podczas tej rozmowy przyjdzie moment, kiedy wyciągnę argument: dlaczego rezygnować z czegoś tak przyjemnego jak seks, ale właśnie mi go wybiłaś. To nie rezygnacja.
Seks jest, tyle że solo.

Wybiję ci ten argument również co do meritum. Systematycznie śledzę przeróżne fora, m.in. te dla młodych, typu "Seksawka", czy stronę prowadzoną przez fundację sexed.pl. Znajdziesz tam wpisy: "Ja w ogóle nie wiem, po co moim rodzicom, był seks. Po co oni to robili?!".

Dla wielu młodych osób seks nie jest przyjemny. W ogóle nie czują flow, ponieważ od dziecka są zalewani ofertą innych, w ich odczuciu przyjemniejszych atrakcji. W związku z tym nawet nie odczuwają potrzeby, żeby w życiu zrobić miejsce na seks.

Zalew serotoniny i innych hormonów przyjemności, dostarczają ich mózgom nieustannie gry komputerowe, internet, subskrypcje, polubienia. Jest też element "pokazówy". Na forach są pytania od młodych: "Po co uprawiać seks, jeśli ona się nie zgadza, żeby to nagrać i upublicznić?". Nie będzie podziwu, poklasku, fejmu, a więc haju.

Szok.

Dla pań w średnim wieku jak ja i ty. (śmiech)

Przypominają mi się słowa babci mojej koleżanki, która mawiała: "Za młodu dużo się w tej kwestii działo, bo my nie mieliśmy specjalnie innych atrakcji. Chodziliśmy na tańce, uwodziliśmy się, uprawialiśmy seks".

A dziś? Mój syn uczył się w szkole średniej z internatem. Wychowawczyni, która pracuje tam od kilkudziesięciu lat, opowiadała mi, że kiedy zaczynała, trzeba było przede wszystkim pilnować, żeby młodzi nie uprawiali seksu i nie było niechcianych ciąż.

"Teraz – mówiła – najchętniej wyganialibyśmy ich do siebie kijem. Owszem, są ze sobą, ale najczęściej nawet nie chce im się ruszyć z pokoju, więc przesyłają sobie filmiki i spędzają czas na wspólnym ich oglądaniu".

Choroba wdowia rozwija się u kobiet z zupełnie normalnym libido.

"To jest takie uczucie, jakbyś miała zespół, napięcia przedmiesiączkowego razy sto! - powiedziała mi klientka".

Można z kimś być bez fizyczności. Nie mówię nawet o seksie, ale choćby o spacerach, za rękę.

"Jesteśmy ze sobą dwa lata. W realu widzieliśmy się w tym czasie raz" – takie scenariusze znam.

Facebook ma 20 lat! Dzisiejsi 30-latkowie nie pamiętają świata, w którym nie można szybko sięgnąć po zaspokajacz potrzeb. Owszem, mogą być ze sobą w związku i nawet uważać, że to jest dobry związek, ale seks może wyglądać tak, że ona i on uprawiają go wpatrzeni w ekrany, z konsolami czy gadżetami erotycznymi w ręku.

Jakie jeszcze są przyczyny, dla których w związkach nie ma seksu?

Przełamały się role społeczne. Mężczyźni wcale nie muszą być jurnymi jaskiniowcami. Mają prawo powiedzieć: "Jestem zmęczony, boli mnie głowa".

To jest powtarzający się motyw z moich rozmów z kobietami, że kiedy mężczyzna np. tydzień czy dwa pracuje poza domem, po czym wraca, żona chce się na niego rzucać, kiedy tylko przekroczy próg mieszkania, a on na to: "Hola! Ja tu przyjechałem odpocząć!".

Nie dlatego, że tam jest kochanka?

Nie. Dlatego że tam zapierdziela, pręży muskuły i nie ma sił, a do uprawiania seksu potrzebuje czasu, klimatu i nastroju, żeby rozruszać aparaturę. Wcale nie jest ani chętny, ani gotowy od progu. Jeśli to się powtarza, to w konsekwencji mamy kolejny scenariusz, według którego seksualność w związku zamiera.

"Must have udanego życia seksualnego to codzienne odtrąbienie, że oto nastał koniec pracy i przechodzimy w tryb relaksu".

Czy dobrze wyczuwam tu syndrom gotującej się żaby?

Gdybyśmy ją od razu wrzucili do wrzątku, toby uciekła, więc stopniowo podgrzewamy wodę, w konsekwencji czego umiera, nie zauważywszy, co się dzieje. W związku również bywa tak, że nagle się orientujemy, że od lat nie ma między nami erotyzmu?

Zdecydowanie! A sposobów, na które można tę żabę ugotować, jest dużo.

Między innymi syndrom żyjących z osobami cierpiącymi na choroby cywilizacyjne, m.in. depresję, która obniża libido praktycznie do zera. Partnerzy osób chorych latami czekają na seks, a w konsekwencji często sami się zamrażają.

Znam kilka otwartych związków i często w grę wchodzi jeden pozazwiązkowy partner seksualny. To się nie wiąże z szukaniem na każdą noc kogoś innego.

"To był projekt, który badał granice: Czy można? Czy wyjdzie z tego katastrofa?"

Leki antydepresyjne mogą osłabiać libido?

Przede wszystkim antylękowe. Przy nerwicy i lękach mechanizmy hormonalne i neuroprzekaźnikowe szaleją, więc człowiek jest stale pobudzony i jego potrzeby seksualne również.

A kiedy farmakologicznie to napięcie obniżamy, automatycznie obniża się libido. Z depresją jest inaczej. To ona obniża – czy wręcz zabija – potrzeby seksualne. Kiedy libido zaczyna wracać, jest to oznaka, że leczenie przynosi efekty.

Kolejny sposób ugotowania żaby: on i ona rozminęli się przez nudę i rutynę. Na samym początku, w fazie namiętności, w łóżku wykorzystywali trzy scenariusze, albo wręcz jeden, i to działało, ale z czasem ona albo on chcieli poeksperymentować, a druga strona odpowiadała: "Ale po co?".

Dlatego zaniechali bliskości i po latach prawda jest taka, że nie umieją już ze sobą uprawiać seksu, który dla obojga byłby satysfakcjonujący.

Jeszcze inna kwestia to zahamowania i wstyd, których źródłem jest pornografia.

Są mężczyźni – uwaga, 30–40-letni! – którzy wstydzą się, że ich wytrysk to "zaledwie" kilkanaście mililitrów płynu, a nie litry spermy, które leją się przez kilkanaście minut na lewo i prawo. Kobiety wstydzą się pokazać nagie ciało, bo ono nigdy nie wygląda tak idealnie jak u aktorek porno.

Wytłumaczenie ludziom, że na potrzeby tego kilkunastominutowego filmu, kilka razy zmienili się aktorzy i widzimy różne ujęcia różnych penisów, różnych pośladków i różnych strumieni spermy, zajmuje naprawdę dużo czasu.

Jak długo małżeństwo, które nie umawiało się na bycie białym, potrafi tak trwać?

Bardzo różnie. Niektórzy buntują się szybko, już po kilku miesiącach.

"Jeśli nie rozruszamy naszego związku, to ja dziękuję!" – ale są i takie osoby, które bagatelizują temat i orientują się, że "coś nie pykło", po dziesięcioleciach. Stają nagle w obliczu kryzysu wieku średniego i mówią: "Hej! Ja jeszcze wyglądam, mam siłę i chęć, a w sypialni, nic się nie dzieje".

'W seksie musi być luz! Zabawa! To nie konkurs. Nie wyścigi. Nie musimy odwalać żadnych spektakularnych challenge'y'.

Zastanawia mnie, czemu impulsem do zmiany tego stanu rzeczy, nie jest bardzo nieprzyjemne i bolesne przecież poczucie, że mój partner czy partnerka, ewidentnie mnie nie chce?

W dzisiejszych czasach można kogoś chcieć, ale wyrażać to nie przez bliskość fizyczną, tylko na zasadzie: wybieram cię jako partnera do życia, do teatru, na squasha, na wycieczkę. To z tobą lubię siedzieć w wannie i oglądać filmiki na YouTube. I to jest twój przywilej, bo mogłabym to wszystko robić sama.

Ludzie słyszą: "Przecież jesteś dla mnie ważna, bo spędzam z tobą mnóstwo czasu", i potrafią się na to nabierać bardzo długo. Aż nagle, po iluś latach, mają dość, bo chcieliby być wybrani również do seksu.

Życie seksualne da się wskrzesić, a wręcz zafundować sobie, drugi miesiąc miodowy?

Oj tak! Na szczęście moja praca nie jest beznadziejna. (śmiech) Jeśli oboje stwierdzają: przez ostatnie lata seks nie był nam potrzebny…

Już żeśmy się wspólnie naoglądali seriali jak nikt na tej planecie…

…i nachodzili na koncerty, a nawet dom zdążyliśmy zbudować. I dosyć tego.

Kiedy oboje dochodzą do wniosku, że już czas wrócić do seksu, to wrócą.
Zobacz wideo. Magdalena Niewęgłowska i Anna Kalita w "Rozmowach na lepsze jutro".

Jak?

Przede wszystkim trzeba sięgnąć do przyczyny, która się kryje pod nonszalanckim "nie chce mi się". W zależności od problemu pracujemy nad tym, żeby go rozwiązać. Ale "pracujemy" brzmi bardzo poważnie…

I zadaniowo.

A ja zawsze powtarzam, że w seksie musi być luz! Zabawa! To nie konkurs. Nie wyścigi. Nie musimy odwalać żadnych spektakularnych challenge’y.

Zalecam metodę małych kroków: trochę rozmowy, trochę zabawy, trochę pozbliżania się do siebie, poturlania w pościeli. Albo na łące. Zaraz będzie wiosna! Pobiegajmy razem, powygłupiajmy się. Zacznijmy od powrotu do przyjemności. Doświadczania. Przeżywania.

To ciekawe zjawisko, że mam wysyp pytań od prawiczków i dziewic 30 plus, którzy nie podjęli aktywności seksualnej dlatego, że "ciągle zbierają dane". Przygotowują się.

"Jak się nauczyć seksu oralnego?" Po prostu zacznij pieścić penisa, włóż do ust i sprawdź, czy tobie i jemu to sprawia przyjemność. Cóż tu się więcej przygotowywać?

Seks wymaga doświadczania. Bliskość wymaga obserwacji. Wymiany: fajne, niefajne, podoba się nam, nie podoba. A jak się nie podoba, to próbujemy dalej, szukamy. W relacji ze sobą. Nie od razu z ekspertem.

Jest droga na skróty. Internet jest pełen zapytań, jak podnieść libido domowymi sposobami, oraz reklam środków na potencję (dla niego) i przywracających ochotę na seks (dla niej).

Te środki nie są złe, natomiast zwróć uwagę, że w reklamach zaczynają się pojawiać adnotacje, że produkt nie zadziała sam i potrzebna jest stymulacja seksualna. A to dlatego, że klienci wracali do aptek i się żalili: nie działa.

On bierze tabletkę, ona pryska się sprayem pobudzającym ukrwienie stref erogennych i nie przychodzi im do głowy, że trzeba się głaskać i pieścić, tylko czekają, "aż zadziała".

Kiedy podpowiadam parom, żeby sobie kupiły intymny żel smakowy czy cokolwiek innego, zawsze dopowiadam, że interesująco będzie tego posmakować, sprawdzić fakturę itd. Zmianę w sypialni powoduje nie tyle sam zakup, ile to, że oni pierwszy raz od dawna zaczęli gładzić rękoma po swoich nagich ciałach.

Doświadczenie zmysłowe, bliskość – to jest niezastępowalne. Nasz mózg inaczej reaguje na dotyk żywej skóry niż nawet najbardziej luksusowych, podgrzewanych produktów skóropodobnych, z których są wykonane gadżety erotyczne.

Masz więcej niezawodnych złotych rad dla par?

Trochę mam. Takich, które nikomu nie zaszkodzą, a może pomogą.

Planujcie wspólne przyjemności. Wychodźcie na randki. Ale uwaga: bez oczekiwania, że musi się to zakończyć seksem! Niczym się nie musi zakończyć. Idźcie na randkę. Albo na spacer. Ale bez planu, że musicie dojść, z punktu A do punktu B. Wyjdźcie z domu, złapcie się za rękę i rozmawiajcie: "Kochanie, a teraz masz ochotę, iść w prawo czy w lewo?".

Sięgajmy po karty rozwoju erotycznego. Można tam znaleźć mnóstwo fajnych pomysłów na podgrzanie atmosfery, typu zjedzmy coś ze swoich nagich ciał.

Komplementujmy się! Tylko niech to nie będą banały pod tytułem "ładnie wyglądasz" każdego dnia, tylko miłe słowa, w które włożymy nieco wysiłku. Rozmawiajmy o swoich potrzebach. Rzucajmy sobie wyzwania.

Zachęcam do czytania sobie wierszy na głos, do wspólnych kąpieli. Szukania okazji do dotyku! Masujcie się wzajemnie. Dla przyjemności bycia blisko, a nie jako obowiązkowa gra wstępna. Nienawidzę tego określenia, bo ono zakłada, że tam koniecznie musi być coś dalej. A na końcu dwa orgazmy. Nie, nie musi być.

Niewęgłowska roznamiętnia Polaków, przełamuje tabu, zachęca, wspiera, doradza.

Dodajmy: jednoczesne orgazmy.

Mam 47 lat, a przeżyłam to kilka razy, podczas gdy życie erotyczne mam bardzo udane.

Jednoczesny orgazm to mit. Nie mam pojęcia, dlaczego i po co wykreowany. Must have udanego życia seksualnego to zupełnie co innego.

To codzienne odtrąbienie, że oto nastał koniec pracy i przechodzimy w tryb relaksu. "Dzieci poszły spać, teraz odpoczywamy, co robimy kochanie?" Dopiero gdy oboje będziemy w energii "teraz odpoczywamy", może przyjść pomysł i ochota, że się podotykamy, pocałujemy albo pogramy w rozbieranego Piotrusia.

Jeśli jedno nigdy nie kończy pracy, to drugie relaks wypełnia sobie samo. Książką, filmem czy gadżetem erotycznym. Bo nie jest w stanie do swojego świata relaksu i odpoczynku doprosić partnerki czy partnera.

Mnóstwo pozytywnych informacji! Wspaniale! Z najbardziej nieseksownego tematu o seksie zrobiła się całkiem seksowna rozmowa.

Apeluję, żebyśmy zamykali za sobą nieadekwatne okresy naszego życia. Jak ktoś mi mówi: "Mam nieudane życie seksualne", to odpowiadam: "Do tej pory miałaś nieudane, a teraz zaczynasz pracę nad tym, żeby mieć świetne".

Zamykajmy za sobą to, co niefajne. Otwórzmy się na lepsze, fajniejsze, bardziej twórcze życie.

Pracowałam z 70-latką, która przez całe życie była ofiarą mężczyzn, a teraz jest petardą: zakłada wspaniałą kiecę, leci na tańce, podrywa i świat jest jej!

Każdy człowiek, który czuje, że traci swoje życie, może dokonać zmiany. Na każdym etapie swojego życia. Co więcej, ciałopozytywność oraz seksopozytywność to w zasadzie druga rewolucja seksualna! Najważniejsze, żeby nam się chciało chcieć (gazeta.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
dziecko, energia, gra wstępna, kobieta, ochota, ofiara, mężczyzna, rewolucja, seks, szkoła, seksuolożka, życie, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"