"Pęka partyjny beton"?

"Byliśmy na konwencji PiS w Lublinie".

"Prezes usłyszał słowa krytyki".

Jarosław Kaczyński ruszył w trasę po Polsce, która pod płaszczykiem hasła "Spotkania Wolnych Polaków", jest rozpoczęciem kampanii samorządowej Prawa i Sprawiedliwości - pisze Sebastian Białach w onet.pl.

Podczas spotkania w Lublinie, oprócz braw i skandowania nośnych haseł, dało się słyszeć również słowa zawodu dotychczasową polityką partii. Widzieliśmy brak wiary w zwycięstwo oraz krytykę negatywnego przekazu w mediach.

Lublin to pierwszy przystanek, Jarosława Kaczyńskiego na trasie, w ramach "Spotkań Wolnych Polaków". Prezes PiS odsłonił pomnik śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a następnie spotkał się ze swoimi sympatykami.

Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika doszło do incydentów. Na miejscu musiała interweniować policja.

Spotkanie Kaczyńskiego z wyborcami w Lublinie przebiegło w spokojnej atmosferze. Trudno mówić o wierze w zwycięstwo w szeregach jego zwolenników.

- Proszę w mediach dać trochę więcej pozytywnego przekazu. Jeśli chcemy przekonać nowe osoby, nie możemy obrażać ich poglądów - mówiła Kaczyńskiemu sympatyczka PiS.

Pomnik PiS i PO

Tylko 45 minut spóźnił się Jarosław Kaczyński na odsłonięcie pomnika swojego brata, śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezes PiS wystawił, ok. 300 swoich zwolenników, na ciężką próbę, w mroźne i lekko deszczowe, sobotnie popołudnie.

Prezes PiS zapowiada stworzenie wielkiej telewizji prywatnej. Postawił jeden warunek.
Jarosław Kaczyński na konwencji PiS: to dążenie do zamienienia Polaków w parobków.

Monument był już gotowy od kilku miesięcy, brakowało jedynie rzeźby przedstawiającej Lecha Kaczyńskiego. Pomysłodawcą wzniesienia pomnika był marszałek woj. lubelskiego Jarosław Stawiarski (PiS). By jego plan mógł się ziścić, potrzebował przychylności Rady Miasta Lublin, która musiała wyrazić zgodę na jego budowę.

Czytaj>>> "Kosmiczny odlot" prezesa PiS i Sejm, który nie istnieje. W kuluarach niespokojnego posiedzenia.

Większość w radzie ma klub prezydenta Krzysztofa Żuka (PO) i pomimo buntu, części samorządowców, pomysłodawcom udało się znaleźć, odpowiednią liczbę głosów. Na radnych i Krzysztofa Żuka, spadła fala krytyki. Gorzkich słów nie szczędził mu sam Donald Tusk, który w Lublinie przyznał, że nie rozumie decyzji prezydenta.

Pomnik Lecha Kaczyńskiego w Lublinie. Sebastian Białach / Onet

Kiedy okazało się, że PiS rozpoczyna kampanię samorządową, pod hasłem "Spotkania Wolnych Polaków", szybko zorganizowano odsłonięcie pomnika.

"Lechu, tyś tu nie stał", czyli awantury przed pomnikiem.

Na pół godziny przed przyjazdem Jarosława Kaczyńskiego w pobliżu miejsca uroczystości pojawił się mężczyzna z plakatem w ręku.

- Było na nim hasło "Lechu, tyś tu nie stał" i sylwetka pomnika ks. Idziego Radziszewskiego (stoi za pomnikiem Lecha Kaczyńskiego - red.). Uniósł go do góry, a stojący obok zwolennicy PiS, napadli na niego.

W jego kierunku krzyczeli "prowokator" oraz "ile ci zapłacili". Zaczęła się szarpanina i po chwili pojawiła się policja - mówi nam pan Zbigniew, bezpośredni świadek zdarzenia.

Czytaj>>> Awantura o pomnik założyciela KUL. W tle sprawa monumentu Lecha Kaczyńskiego.

Po pewnym czasie ten mężczyzna wrócił z lekko zniszczonym plakatem, który ciągle trzymał nad głową. - Jeden ze zgromadzonych usiłował zasłonić ten plakat biało-czerwoną flagą - dodaje Zbigniew.

Do incydentu doszło również nieco później, tuż przed wejściem, do Centrum Spotkania Kultur. Przez niemal całą uroczystość, stały tam dwie kobiety, które za pomocą gwizdka przeszkadzały zgromadzonym. W pewnym momencie policjanci poprosili je o zaprzestanie gwizdania.

Uroczystość odsłonięcia pomnika Lecha Kaczyńskiego w Lublinie. Sebastian Białach / Onet

Po krótkiej dyskusji, kiedy funkcjonariusze się oddalili, do kobiet zbliżyli się zwolennicy PiS. Jeden z mężczyzn szarpnął kobietę z gwizdkiem. Z kolei jej koleżance próbowano wyrwać parasolkę. Do akcji wkroczyli funkcjonariusze, którzy apelowali o zachowanie spokoju.

Prezes w obronie państwa PiS

Niemal natychmiast po odsłonięciu pomnika Jarosław Kaczyński miał spotkać się z mieszkańcami Lublina w ramach "Spotkań Wolnych Polaków". Nazwa jest przykrywką dla rozpoczynającej się kampanii samorządowej.

Po przegranych wyborach parlamentarnych, PiS chce zachować swój stan posiadania w samorządach, gdzie upychani są działacze, którzy w ostatnich tygodniach, stracili swoje posady.

Szybko okazało się, że spotkanie zaplanowane na godz. 17 znacznie się opóźni. Każda osoba chcąca wziąć w nim udział musiała zostać dokładnie sprawdzona przez ochronę. Następnie wszyscy otrzymywali bilet, który był wejściówką do sali operowej. Bez niego nie dało się wejść na spotkanie z prezesem PiS.

Bilet wstępu na spotkanie z prezesem PiS w Lublinie. Sebastian Białach / Onet

Początkowo organizatorzy obawiali się, że nie uda im się, zapełnić sali operowej. Zaczęli nawet zastanawiać się, jak ściągnąć ludzi z balkonów, by na dole nie było pustych miejsc. Okazało się, że chętnych słuchania prezesa Kaczyńskiego było znacznie więcej, niż krzesełek.

Czytaj>>> Kulisy posiedzenia pełnego napięć. "Posłowie PiS nie wiedzieli, co się dzieje"

W swoim przemówieniu lider opozycji wrócił do starych, wielokrotnie stosowanych zagrań, które w przeszłości przynosiły mu zwycięstwo. Mówił m.in. o łamaniu Konstytucji przez obecną ekipę rządzącą, straszył Unią Europejską oraz przymusową relokacją migrantów.

- Chcecie takiej Polski? Chcecie wieczorem bać się wychodzić na ulicę? - pytał Kaczyński. Nawiązał też do wprowadzenia w Polsce waluty euro. - Wprowadzenie euro w Polsce to będzie wielki rabunek Polaków - przekonywał.

Prezes PiS zapowiada stworzenie wielkiej telewizji prywatnej. Postawił jeden warunek.

Nie mogło zabraknąć również ulubionego zagrania prezesa, czyli niemieckiej karty. - PO to partia zewnętrzna, to niemiecka partia - przypomniał Jarosław Kaczyński.

Zawiedzeni wyborcy

Co ciekawe, przemówienie prezesa rzadko było przerywane gromkimi brawami. Nawet skandowanie haseł "ruda wrona, orła nie pokona" oraz "bądźmy razem" nie trwało zbyt długo. Wyborcy PiS, w skupieniu słuchali swojego politycznego idola, ale kiedy przyszło do zadawania pytań, wszystkich chętnych można było policzyć na palcach obu rąk.

Spotkanie z prezesem PiS w CSK w Lublinie. Sebastian Białach / Onet

Jedno z pytań zadała pani Karolina z Lubartowa. Jak się okazało, miała istotną uwagę na temat występów polityków PiS w mediach.

- Proszę, aby w mediach było trochę więcej pozytywnego przekazu. Jeśli chcemy przekonać dodatkowe osoby, nie możemy obrażać ich poglądów - mówiła sympatyczka PiS.

Czytaj>>> Jarosław Kaczyński idzie do ściany. Chce powtórzyć manewr sprzed lat.

Oberwało się również lokalnym strukturom PiS, ponieważ pani Karolina nie mogła znaleźć informacji na temat wyjazd na marsz organizowany 11 stycznia br. Po tych słowach kobieta dostała brawa. A prezes zaczął ją przepraszać.

Był jeszcze maturzysta o imieniu Kacper, który zapytał prezesa, dlaczego premier Mateusz Morawiecki zgodził się na pakiet Fit for 55, który zakłada zmniejszenie w UE do 2030 r. emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.

- Wydawało się - i tu był pewien błąd, czego nie ukrywam - że ta perspektywa ogromnych pieniędzy, tych 700 mld, o których na pewno pan słyszał, jest perspektywą z punktu widzenia polskiej gospodarki lepszą, niż kijem na wodzie pisane Fit for 55 - odpowiedział Kaczyński.

Wejście na spotkanie z prezesem PiS. Sebastian Białach / Onet

Po spotkaniu słyszeliśmy, że niektórzy byli zawiedzeni występem prezesa. - Nic nowego nie powiedział. Tylko Tusk i Niemcy.

Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że był obecny na spotkaniu z prezesem PiS w Lublinie trakcie kampanii parlamentarnej. - Pan prezes jest w dobrej formie, ale liczyłem na coś więcej. A dostałem to samo, co wtedy. Trzeba odbić Polskę z rąk Tuska, tylko jak? - zastanawia się.

Jarosław Kaczyński znów uderza w osoby LGBT+. "Chcemy obronić normalność".

Ekspresowi radni

Pytanie o Mateusza Morawieckiego było ostatnim, na które odpowiedział Jarosław Kaczyński. Nie mogła się z tym pogodzić radna PiS z Lublina Małgorzata Suchanowska, która najpierw domagała się mikrofonu od prowadzącego spotkanie Rafała Bochenka, a kiedy zrozumiała, że to już koniec, zaczęła zaczepiać prezesa, który stał jeszcze przy mównicy.

Uczestnicy spotkania tłumnie ruszyli do szatni. Wszyscy obawiali się czekania w długiej kolejce po swoje rzeczy.

W ekspresowym tempie wybiegł ze spotkania Piotr Breś, który w nadchodzących wyborach samorządowych, chce zamienić Radę Miasta na sejmik województwa. Niewiele wolniejszy był radny Tomasz Pitucha, który założył płaszcz, zanim prezes zdążył wyjść z sali operowej.
Sebastian Białach, dziennikarz Onetu. Źródło: Onet.

Oprac. Stanisław Cybruch
Breś, Lublin, Kaczyński, Morawiecki, normalność, opera, płaszcz, radna, szatnia, Tusk, wybory, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"