"Zadzwoniliśmy do 32 posłów PSL"

"Spytaliśmy o rozmowy z PiS. Oto co usłyszeliśmy".

Prawo i Sprawiedliwość jest pod ścianą i desperacko szuka sposobu na utrzymanie się przy władzy - piszą Konrad Mzyk i Monika Waluś w onet.pl.

Do sejmowej większości brakuje obozowi Zjednoczonej Prawicy 37 posłów. Dlatego dużo mówi się o kuszeniu przez Mateusza Morawieckiego ludowców, którzy do Sejmu wprowadzą aż 32 osoby.

Oficjalnie rozmów nie ma, ale często zdarza się, że liderzy partii ukrywają prawdziwe zamiary i zakulisowe negocjacje. Zadzwoniliśmy do wszystkich posłów PSL z pytaniem: czy PiS się z nimi kontaktował i czy byliby skłonni współpracować z partią Jarosława Kaczyńskiego.

Czy PSL rozmawia z PiS? Zadzwoniliśmy do 32 posłów. Oto co usłyszeliśmy
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Reakcje na nasze pytanie były różne. Część z posłów rzeczowo i spokojnie odpowiada, inni są poirytowani. Są też tacy, którzy z tego pomysłu się śmieją.

- Jestem jedną z najlepiej poinformowanych osób i oświadczam, że nie było takich rozmów i nie będzie - mówi nam Urszula Pasławska.

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, jedna z kluczowych postaci wśród ludowców, odpowiedział bardzo krótko: never.

Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał Onetowi, że nikt z PiS w sprawie współpracy się z nim, nie kontaktował.

Po wyborach PiS ma niemałą zagwozdkę. Partia Jarosława Kaczyńskiego za wszelką cenę stara się znaleźć sposób na to, żeby utrzymać się u władzy, ale sejmowa arytmetyka jest nieubłagana. Zjednoczonej Prawicy po prostu brakuje głosów. Ugrupowanie ma ich obecnie 194, czyli o 37 za mało, aby uzyskać większość 231.

Trzecia Droga uzyskała 65 mandatów. 33 zgarnęli członkowie Polski 2050 Szymona Hołowni, a 32 Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Nic dziwnego, że w ostatnich dniach odbywa się szeroko zakrojone "kuszenie" liderów tych ugrupowań. PiS swoją szansę widzi w połączeniu się z PSL.

Oznacza to, że nawet jeśli PiS przekonałby ludowców do wejścia do rządu, to wciąż brakowałoby kilku ludzi, którzy przechyliliby szalę, na rzecz obecnego rządu. Ale mając ich po swojej stronie, mieliby poważne argumenty, w dalszych negocjacjach.

Jak wynika z informacji Onetu, co opisywał Kamil Dziubka, Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie przedstawić ludowcom bajeczną ofertę. Słychać nawet o możliwości poparcia Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich w 2025 r.

Lider PSL miałby najpierw zostać premierem, jego partyjni koledzy, objąć nawet połowę ministerstw, a nominaci zasiąść w zarządach kluczowych spółek.

I właśnie dlatego - ze względu na "bajeczną" ofertę, jak jest na stole - postanowiliśmy zapytać wszystkich posłów PSL, o to, czy rozważają współpracę z obecną władzą.

Odpowiedź jest jednoznaczna.
Rozmów nie będzie? "Jestem jedną z najlepiej poinformowanych osób"

Mimo zapewnień PiS, że jest otwarte na negocjacje z ludowcami, to Władysław Kosiniak- Kamysz przekazał Onetowi, że nikt z Nowogrodzkiej się z nim, nie kontaktował. Gdy spytaliśmy polityka, czy to znaczy, że PiS tylko prowadzi taką narrację, w odpowiedzi otrzymaliśmy krótkie: tak.

Już kilka dni temu w rozmowie z Onetem wiceprezes PSL Krzysztof Hetman twardo deklarował, że żadnych rozmów, a tym bardziej koalicji z PiS, nie będzie. - Nie ma takiej możliwości - mówił nam. Wtórują mu inni, którzy nie szczędzą mocnych słów w kierunku PiS.

- Do nich nie dotarło jeszcze, że przegrali te wybory. Do ostatniej chwili będą karmić swoich posłów, bo muszą ich policzyć, bo uważam, że nastąpi dekompozycja prawej strony sceny politycznej i znajdą się tacy prawi i sprawiedliwi, którzy będą chcieli odbudowywać kraj po PiS-ie.

Natomiast rozmów z PiS nie ma i nie będzie. Jestem jedną z najlepiej poinformowanych osób i oświadczam, że nie było takich rozmów i nie będzie - komentuje jednoznacznie wiceprezeska i posłanka PSL Urszula Pasławska.

Śmiech, poważne zapewnienia, a nawet irytacja

Reakcje na nasze pytanie były różne. Część z posłów rzeczowo i spokojnie odpowiada: nie ma szans na taki mariaż.

- Ja zawsze chętnie z każdym rozmawiam, ale w tym wypadku taka rozmowa będzie bez sensu - mówi nam nowa posłanka PSL w kujawsko-pomorskiego Agnieszka Kłopotek. Dokładnie w tym tonie mówi kilkunastu polityków.

U niektórych nasze pytanie wzbudza złość. "Obłudnicy" i "faryzeusze", to bardzo delikatne określenia polityków PiS. Wielu ludowców pamięta wszystkie negatywne słowa i personalne ataki rzucane w ich kierunku.

- Na pytanie o współpracę z PiS mógłbym odpowiedzieć: proszę nas nie obrażać - odpowiedział nam z kolei Ireneusz Raś. Tak zdecydowanych odpowiedzi jest więcej.

- PiS przez lata próbował niszczyć PSL, odmawiał nam tożsamości politycznej, twierdził, że zdradziliśmy wieś i to teraz oni są jej reprezentantem. Z tą partią nie ma co wchodzić w żadne dyskusje i ja na pewno tego nie zrobię - mówi poseł Tadeusz Samborski.

Przy jednym z telefonów w pewnym momencie usłyszeliśmy wyraźne: - Nie dzwońcie, bo denerwujecie tylko ludzi!

Inni reagują żartem i uśmiechem.

Kiedy zadzwoniliśmy do posłanki Bożeny Żelazowskiej, po zadaniu pytania, usłyszeliśmy krótki śmiech. Odpowiedź była już całkiem poważna. - Nie, absolutnie. Oczywiście rozmawiam z kolegami z PiS z mojego okręgu, jeżeli trzeba coś załatwić, ale nie o jakiejkolwiek koalicji - podkreśla Bożena Żelazowska.

- Jeśli są osoby na tyle odważne, by to zrobić, to oczywiście odbiorę, posłucham i się dobrze pośmieję - stwierdził w rozmowie z nami, Marek Sawicki.

Oświadczenia wszystkich posłanek i posłów PSL

Władysław Teofil Bartoszewski: Takich telefonów nie miałem. Gdybym miał, to krótko uciąłbym taką rozmowę i skierował swojego rozmówcę do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Tylko nasz lider może prowadzić takie rozmowy, choć wiem, że i tak żadnej propozycji nie przyjmie (Onet.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
Bartoszewski, Kosiniak-Kamysz, "obłudnik", PiS, PSL, rozmowa, Samborski, Sawicki, żart, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"