"Pacjentce w "badaniu" wyszła prostata"

"Elektrodami "leczą" raka, autyzm i pasożyty".

"Mamy pełny grafik".

W Białymstoku zapewniono, że biorezonans wyleczy mnie z raka, w Katowicach z depresji, a w Krakowie nie cofnęli się przed deklaracją, że "uleczą" dziecko z autyzmu.

- Przecież to powinno być traktowane jako przestępstwo! - mówi w tokfm.pl prof. Magdalena Wiśniewska, przewodnicząca Rady Ekspertów Naczelnej Izby Lekarskiej. Gdy relacjonuję, że jako pacjent onkologiczny, byłem namawiany do odstawienia leków, stwierdza: "To zbrodnia!".

Biorezonans jest bardzo popularny w środowisku medycyny alternatywnej.

- To cudowna metoda leczenia - zachwalają w gabinecie biorezonansu w Krakowie.

- Czy cudowna? To po prostu nauka, proszę pana. Fizyka kwantowa z Nagrodą Nobla! Tylko ludzie z dyplomami uczelni medycznych w Polsce nie chcą jeszcze tego przyznać. Ale ich pacjenci już nas znaleźli. I słusznie, bo na świecie to w pełni uznana metoda terapii. Tylko u nas uchodzi za magię - twierdzą w Warszawie.

- Czas wreszcie szerzej uchylić drzwi do XXI wieku! - dodają na Śląsku.

Uchylają te drzwi w Łodzi, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu i Białymstoku, a także w małych miejscowościach. W całej Polsce od lat otwierają gabinety, które nazywają klinikami i instytutami. "Leczą" niemal wszystko - od uzależnień i alergii, poprzez miażdżycę i artretyzm, aż po nowotwory.

Nie trzeba do tego dyplomów medycznych ani żadnych zezwoleń. Wystarczy niewielka skrzyneczka z elektrodami, zwana biorezonansem. Właściciele takich "klinik" twierdzą, że pacjenci ustawiają się do nich w kolejkach.

"Poznajcie naszą klientkę Panią Danutę, która przyszła do nas z rozległą raną na nodze. Dzięki terapii biorezonansowej dziś rana jest w pełni zagojona, a Pani Danuta cieszy się powrotem do zdrowia" - piszą na Facebooku jednego z warszawskich "instytutów".

Pani Danuta wyznaje: "Od roku służba zdrowia nie dawała rady. Kilka miesięcy temu chirurg postawił diagnozę: "tej rany nie da się wyleczyć". Biorezonans, poprzez prawidłowe wykrycie kilku bakterii, odpornych na antybiotyki, pozwolił mi stanąć na nogi" (tokfm.pl).

Takie sztuczki wytwarza rządzący PiS, gdy ministrem zdrowia był doktor ekonomii, nie lekarz z wykształcenia. Teraz ministrem jest lekarz z wykształcenia, ale zaczęło się od potrącenia na przejściu dla pieszych, rowerzysty - (dod. S. C.).

Oprac. Stanisław Cybruch
autyzm, "badania", Białystok, elektroda, minister, nowotwór, pasożyty, PiS, prostata, zdrowie,  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"