Grecka wiosna

Dziś wiosna pozytywnie zaskoczyła mieszkańców Elbląga. 

Choć miasto jest na północy kraju i na ogól w nim zimno, podobnie jak w "centrali", to dzisiaj jest inaczej.

Rano o godz. 7 było na termometrze 7 stopni na plusie, a o g. 10 - tylko 11 stopni C.

Ale już o godzinie 13, termometr poszybował we wskazaniach na 20,7 stopni. Teraz o godz. 17 jest nadal 20, a przecinek opadł jedynie na 5, czyli mamy obecnie 20,5 st. Celsjusza.

Czas wiosenny sprawia, że teraz mamy w kwietniu tak, jak przed laty. W 1986 roku, kiedy w kwietniu wybierałem się na wycieczkę do Grecji, było niemal identycznie.

Zatem, kiedy wyjeżdżałem 30 kwietnia 1986, pociągiem do Warszawy, na nocny samolot do Grecji, termometr wskazywał cały dzień 10 do 14 stopni C., i drobił czasem deszczyk, byłem przekonany, że tam też tak mają.

Dyrektor Orbisu, który wysyłał mnie do greckich Saloników, radził: "nie bierz niczego ciepłego - tam będzie gorąco".  

Pojechałem w marynarce i koszuli flanelowej. W walizce miałem 14 koszul białych, seledynowych i wrzosowych z krótkim rękawem, bo tak mi radził dyrektor Orbisu.

Wylecieliśmy z Okęcia o 23:30, w Salonikach lądowaliśmy o 1:30, wyszliśmy z samolotu na teren lotniska, a tam - mimo, że była głęboka noc - panowała powszechna duchota.

Termometr wskazywał zaledwie 24 stopni Celsjusza. Ale każdego dnia na podwórku hotelu, w którym mieszkaliśmy nad brzegiem Morza Egejskiego, z północnej strony w cieniu, o godz. 9 było tylko 33 st. C.

Myślę, że czasem w trakcie dnia, mogło być nawet 35-36 stopni, ale wtedy byłem młody, żwawy - gorąc ze mnie buchał i nikt z nas, nie myślał o temperaturze. Taka tam była wiosna. Świat w koło zielenił się pięknie.

Codziennie po godz. 9 rano, wyjeżdżaliśmy mercedesem klimatyzowanym 300-400 km w głąb Grecji, zwiedzać zabytki.

Wracaliśmy do bazy na obiado-kolację - zawsze był "stół szwedzki".

Na zapleczu stołówki, każdy chodził z talerzem i wybierał dowolnie to, co chce i ile chce. W różnych rondlach, garnkach, pojemnikach jadło skwierczało, kipiało, i prosiło - by brać sobie, co kto chcesz.

Jedliśmy dwie godziny. A potem - kabaret, zabawa, tańce, i oczywiście ludowa Zorba (Sirtaki).

Pozdrawiam serdecznie moich znajomych.
Życzę pięknego, dobrego dnia.

Stanisław Cybruch
Greja, kabaret, mercedes, stołówka, tańce, wiosna, zabytki, Zorba, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Donald Tusk odpowiada na słowa Karola Nawrockiego

"To może być przełom w aferze RARS"

"Niemoralni politycy PiS. Rozwiedzeni, drugie żony, kochanki"