Łukasz Kohut #TYLKONATEMAT: "Polexit jest możliwy..."

"Jeśli doczekamy się trzeciej kadencji PiS".

– Obawiam się, że kolejne konsekwencje łamania zasad praworządności i konieczność sprostania unijnej polityce klimatycznej, będą dalej napędzały tę machinę, antyunijnej propagandy. 

A czy polexit jest możliwy? Sądzę, że tak, jeśli doczekamy się trzeciej kadencji rządu PiS – mówi #TYLKONATEMAT Łukasz Kohut.

Z politologiem i europosłem Lewicy rozmawiamy o zagrożeniach dla przyszłości Polski w Unii Europejskiej

Łukasz Kohut ocenia, czy naprawdę dojdzie do polexitu i kiedy to może nastąpić. W rozmowie z naTemat.pl członek Parlamentu Europejskiego, odnosi się także do pytań, o unijne podejście do obostrzeń i szczepień przeciw COVID-19.

Jedna z gazet otwarcie sympatyzujących z rządem, na swojej najnowszej okładce, dzieli obywateli na "Polaków i unijczyków, polskiego pochodzenia". Do której grupy pan się zalicza?

Łukasz Kohut: Ależ ja jestem unijczykiem pochodzenia śląskiego! I to kolejny dobry moment, aby przypomnieć, że śląskość nadal nie jest w świetle polskiego prawa, uznawana za narodowość, że język śląski dalej nie jest uznany, za język regionalny!

A wracając do tej okładki… Wie pan, ja czuję się Europejczykiem i nie jest to, żaden powód do wstydu. 

Nie rozumiem tego nowego podziału, kreowanego przez prawicę – na "unijczyków" i "prawdziwych Polaków".

Na tej grafice zastosowano też jakiś dziwny zabieg, który polega na tym, że flaga Unii Europejskiej i twarze "unijczyków" skierowane są na wschód, gdzieś tam w stronę Kremla. 

No to chyba wszyscy widzimy, że to obrazek, który nie przystaje do rzeczywistości.

Polski patriota powinien walczyć o to, żeby Polska była, jak najsilniejsza w ramach UE i zajmowała miejsce przy głównym stole, w każdej najważniejszej kwestii. 

Kreowanie tezy, że polską racją stanu, jest wypychanie naszego kraju ze wspólnoty, nie ma najmniejszego sensu.

Czy "unijczyk" wejdzie na stałe do polskiego słownika politycznego?

Jak to z różnymi takimi hasłami bywa, także ten "unijczyk" to, część większego obrazka. 

Chodzi o wyciągnięcie jednego nośnego słowa, którego znaczenie miesiącami, czy nawet latami jest ośmieszane, a wszystko to służy wzmacnianiu odpowiedniej narracji politycznej.

Wszyscy pamiętamy przecież, jak to było ze słowem "gender", które z akademickiego języka, weszło do polityki, jako obelga. Słowo to kompletnie straciło swoje prawdziwe znaczenie.

Potem podobną historię mieliśmy z "uchodźcą", z którym żaden Polak nie miał problemu, aż do 2015 roku, gdy odpowiednią propagandą sprawiono, że to słowo, wzbudza najgorsze strachy, a nawet gniew.

No a teraz widzimy początek podobnych działań, które mają na celu ośmieszenie UE i osób chcących, aby Polska pozostała, w europejskiej wspólnocie. 

Używają hasła "unijczyk", ale wiadomo, że chodzi o zohydzenie pojęcia "Europejczyk". To kolejny element antyunijnej propagandy, którą słyszymy prawie codziennie.

"Niemcy chcą budowy IV Rzeszy". Kaczyński miał wygłosić kuriozalne słowa, na posiedzeniu PiS.

Takie ruchy ze strony prorządowych mediów nigdy nie są przypadkowe. Do czego to mogą być więc przymiarki?

Bez wątpienia chodzi o jakąś odpowiedź, na bardzo skomplikowaną sytuację Polski, już nie tylko w UE, ale i na arenie międzynarodowej.

O tym, że sprawy obiorą taki kierunek, było już wiadomo, gdy premier Mateusz Morawiecki, ostatnio pojawił się w Parlamencie Europejskim.

Gdzie wszyscy myśleliśmy, że wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zacznie łagodzić konflikty, a on tymczasem - przez 35 minut z PE - wygłaszał jakieś przemówienie, skierowane wprost do twardego elektoratu PiS i nie cofnął się ani o krok, z łamania zasad praworządności.

Rząd PiS nie wyciągnął też żadnej lekcji z tego, jak dobrą robotę unijni komisarze, wykonali w związku z kryzysem na granicy białorusko-polskiej i białorusko-litewskiej. 

A to prawda, bo różni komisarze odbyli szereg negocjacji na forum międzynarodowym, dzięki którym ta fala migracyjna, została wyhamowana.

Komisja Europejska prowadziła intensywne rozmowy z liniami lotniczymi oferującymi loty do Mińska, na przykład z Turkish Airlines, Royal Air Maroc, Emirates, Qatar Airways czy Etihad oraz z rządami na Bliskim Wchodzie. 

Wiceprzewodniczący KE Margaritis Schinas, był m.in. w Turcji, Libanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz Iraku.

Dawno nie przekonaliśmy się, jak bardzo Unia Europejska jest potrzebna tak dobitnie, jak teraz, gdy mamy naprawdę poważne problemy z polityką Rosji i Białorusi.

Gdyby nie to, bylibyśmy na pewno w podobnej sytuacji jak Ukraina. Zarówno ekonomicznie – to UE pozwoliła rozwinąć skrzydła polskiej gospodarce, a ludziom żyć na wyższym poziomie – jak i geopolitycznie. 

Gdybyśmy nie byli w Unii, musielibyśmy mieć miejsce gdzieś we wschodnioeuropejskiej strefie wpływów Władimira Putina (natemat.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
Białoruś, gospodarka, Kaczyński, KE, Kohut, komisarz, Mińsk, poziom, Putin, Rosja, UE, Ukraina, wpływ, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"