"Pamiętnik z czasów zarazy. Justyna napisała go dla męża"

"Mąż 60 dni walczył o życie z COVID-19"...

60 dni w szpitalu, z czego 2,5 tygodnia w śpiączce - pisze Anna Gmiterek-Zabłocka - spędził pierwszy na Lubelszczyźnie pacjent, u którego zdiagnozowano COVID-19. W tym czasie jego żona pisała pamiętnik.

Walczącemu o życie mężczyźnie, miał opowiedzieć to, co przeżywała w tym czasie jego rodzina, na którą wylało się morze hejtu. Przeczytaj reportaż reporterki TOK FM, posłuchaj nagranego przez nią podcastu.

W Opocznie przebadali już wszystkich weselników na koronawirusa

Koronawirus - fakty i mity. 9 marca 2020, godz. 19.30. Dzwonimy na 112, domagamy się pomocy dla Piotrka. Niestety, musimy radzić sobie sami. Dowozimy Piotrka do Bełżyc. Stan beznadziejny.

We wtorek rano (10.03) dowiaduję się, że jest w śpiączce farmakologicznej. Pobierają wynik. Scenariusz najstraszniejszy - koronawirus.

Tak zaczyna się pamiętnik, pisany przez Justynę, nauczycielkę matematyki, żonę pierwszego na Lubelszczyźnie pacjenta z koronawirusem.

To zapis tego, co w ciągu ostatnich miesięcy przeszła ona i jej rodzina: strachu, hejtu, tęsknoty, bezsilności, ale i wsparcia, które przychodziło z nieoczekiwanych stron. 

***
Niedrzwica Duża pod Lublinem. "Gmina, w której chce się żyć” - jak mówi jej hasło promocyjne. Domy, sklepy, przedszkole, szkoła. Do tego aktywni sportowcy amatorzy, wśród nich, jedenastu młodych piłkarzy.

Grają świetnie - w ubiegłym roku wygrali rozgrywki, orlikowej amatorskiej ligi biznesowej. Nagrodą był wyjazd do Włoch, na mecz Inter Mediolan - Sampdoria Genua. Na samą myśl o podróży, cieszyli się, jak dzieci.

Gdy wylatywali z Polski, o koronawirusie i problemach z nim związanych, u nas nic się nie mówiło.

Ale kiedy w sobotę, 22 lutego 2020 roku, dotarli do Mediolanu, zauważyli, że sporo osób chodzi w maseczkach. Choć nie były to jeszcze tłumy. No i sam mecz, odwołany właśnie z powodu koronawirusa, choć był to czas, kiedy epidemia we Włoszech, dopiero się rozpoczynała.

Do Polski wrócili w poniedziałek. Nikt im nie zmierzył gorączki, nie zapytał, jak się czują, nikt nie skierował ich na kwarantannę. Jeden z chłopaków sam zgłosił się do sanepidu. Na co dzień pracuje z dziećmi i chciał być pewny, że wszystko jest w porządku.

Tam usłyszał, że nie ma podstaw do kwarantanny, bo nie ma objawów. Poradzono mu, żeby się obserwował i codziennie mierzył temperaturę. I by polecił to pozostałym piłkarzom. - Każdy z nas regularnie mierzył gorączkę, była w normie - opowiada 23-letni Paweł.

- Dostawaliśmy informacje, że mamy funkcjonować jak co dzień, badać się. Mnie temperaturę mierzyła głównie siostra, która studiuje pielęgniarstwo. Robiła to chyba z 15 razy dziennie. Już momentami miałem dość - wspomina.

Więcej - https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,26054986,pamietnik-z-czasow-zarazy-justyna-napisala-go-dla-meza-ktory.html

Źródło: tokfm.pl.

Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"