Saramonowicz: "Rydzyk odpowiada za naszą pseudo-chrześcijańskość"
Radio Maryja i TV Trwam o. Rydzyka są niby mediami katolickim.
Czasem w nich modlitwa, częściej polityka, zwłaszcza w wydaniu najgorszym, bo zakłamanym.
To jak i w jakim celu Tadeusz Rydzyk wykorzystuje Radio Maryja i TV Trwam, budzi największy sprzeciw osób, które traktują katolicyzm z najwyższą troską.
Saramonowicz po atakach na LGBT w Białymstoku
Reżyser Andrzej Saramonowicz podzielił się garścią refleksji na temat Kościoła i państwa, po pobiciu przedstawicieli środowiska LGBT, w Białymstoku.
Saramonowicz po atakach w Białymstoku
W chaosie poznawczym, wytwarzanym po pogromie w Białymstoku, przez polskie prawactwo w jego szerokim wachlarzu - od radykalnego po umiarkowany - warte objaśnienia jest kilka spraw.
Rzuca się w oczy niezwykle groźne, dla wspólnoty narodowej oraz państwa jako instytucji zbudowanej na porządku prawnym, prawicowe przekonanie, że dopuszczalne - a więc legalne - jest wyłącznie to, co zgadza się z wulgarnym, neokonserwatywnym systemem wartości.
Już nie wystarczy, obywatelskie prawo do wolności, swobodnych zgromadzeń i prezentowania własnych poglądów. Legalny i zgłoszony prawnie Marsz Równości, staje się zatem w oczach rodzimych prawaków, nielegalny (ergo - rzekomo łamiący prawo).
Dlaczego? Wyłącznie dlatego, że prezentowane na nim postawy, zachowania czy hasła, stoją w sprzeczności z porządkiem światopoglądowym, który polska prawica - głosem swoich liderów i ich propagandowych zauszników - uznaje za jedynie obowiązujący.
Ów światopogląd - trzeba to powiedzieć z całą ostrością - jest zlepkiem wynaturzonej i całkowicie oderwanej od swojej pierwotnej, istoty myśli chrześcijańskiej; większość polskiego Kościoła i jego hierarchów, od dawna pozostaje w schizmatyckim wygibasie, wobec obecnego papieża i Kościoła Powszechnego i endeckiego konceptu na wspólnotę narodową.
Schizmatycki wygibas nie dba ani trochę o jej poszerzenie, za to - niczym więzienny strażnik - pilnuje "czystości krwi". Tę zaś sprawdza się u nas obecnie przez bezmyślną jedność myśli i czynu; przede wszystkim dlatego, iż współczesna neopolska czerń, której brakuje podglebia kultury wyższej, czyli fundamentu polskości romantycznej (...).
Myśl i czyn są tu jedynie odruchami instynktownymi, powstałymi nie w korze mózgowej (Mickiewicz, Słowacki, Norwid), ale gdzieś w gadzim pniu mózgu (Jakub Szela) polskości, odpowiedzialnym za bezwarunkowe impulsy.
To żałosne uwstecznienie polskości, które ogranicza ją do odruchów instynktownych, objawiających się dygotem i mimowolnymi skurczami, jest czymś, co XXI-wieczną prawicę neopolską najbardziej obciąża, albowiem od dekad nie było nic, co by mocniej destruowało polską wspólnotę, niż to właśnie.
Od momentu, kiedy Jarosław Kaczyński - jako lider politycznego skrzydła - i Tadeusz Rydzyk - odpowiedzialny za naszą pseudochrześcijańskość - stworzyli neopolskie imaginarium religijno-wspólnotowe z jego językiem, wartościami, marzeniami i celami, trwa konsekwentna zamiana narodu w zbiegowisko narodowe.
A tam, gdzie jest zbiegowisko, tam są i zbiegowiska rytuały, z których najpierwszą jest agresja na widok każdego, kto w zbiegowisku uczestniczyć nie chce. Bowiem - jak pisał Ortega y Gasset - masa nie spocznie, póki wszystkiego, co nie jest nią, nie zniszczy, bądź nie zamieni w siebie samą.
Kolejną sprawą wielkiej wagi, która wymaga kilku słów objaśnienia, jest niepojęta histeria, jaką wywołuje obecnie u rządzących, lwiej części duchownych i propagandowych funkcjonariuszy prawicowych mediów, których nie sposób nazwać dziennikarzami, tak zwana ideologia LGBT.
Wbrew ich deklaracjom, nie chodzi tu o oburzenie rzekomo potężnie groźną propagandą homoseksualizmu. Homoseksualistów jest w PiS-ie, ONR czy wśród prawicowych propagandzistów tyle samo, co wszędzie indziej, a wśród duchownych katolickich ów odsetek jest znacznie wyższy, niż wśród innych grup zawodowych.
Wściekłość i agresja wobec tego, co prawaccy politycy i ich kościelni współsprawcy określają, jako "ideologia LGBT", bierze się z tego, że ten ruch już dawno przestał być LGBT. W jednym szeregu stają homoseksualiści i heteroseksualiści, którym chodzi o konstytucyjne prawa obywatelskie.
Nieszczęściem i przyczyną porażek ruchu liberalnego - co doskonale opisał amerykański socjolog Mark Lilla w książce "Koniec liberalizmu, jaki znamy" - jest tzw. polityka tożsamości, która rozbiła liberalną wspólnotę, na szereg gett.
Kobiety interesują się tylko losem kobiet, geje losem gejów, pszczelarze chcą walczyć wyłącznie o interesy pszczelarzy, a filateliści o swoje prawo do zbierania znaczków i nic więcej ich nie obchodzi. Piszę o tym z ironią, ale rzecz jest poważna, albowiem polityka tożsamości; czyli identyfikuję się wyłącznie z tym, kim sam jestem, a na los pozostałych pozostaję obojętny.
Więcej - link - http://polityczek.pl/facebook/11311-saramonowicz-rydzyk-jest-odpowiedzialny-za-nasza-pseudochrzescijanskosc
Źródło: polityczek.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Czasem w nich modlitwa, częściej polityka, zwłaszcza w wydaniu najgorszym, bo zakłamanym.
To jak i w jakim celu Tadeusz Rydzyk wykorzystuje Radio Maryja i TV Trwam, budzi największy sprzeciw osób, które traktują katolicyzm z najwyższą troską.
Saramonowicz po atakach na LGBT w Białymstoku
Reżyser Andrzej Saramonowicz podzielił się garścią refleksji na temat Kościoła i państwa, po pobiciu przedstawicieli środowiska LGBT, w Białymstoku.
Saramonowicz po atakach w Białymstoku
W chaosie poznawczym, wytwarzanym po pogromie w Białymstoku, przez polskie prawactwo w jego szerokim wachlarzu - od radykalnego po umiarkowany - warte objaśnienia jest kilka spraw.
Rzuca się w oczy niezwykle groźne, dla wspólnoty narodowej oraz państwa jako instytucji zbudowanej na porządku prawnym, prawicowe przekonanie, że dopuszczalne - a więc legalne - jest wyłącznie to, co zgadza się z wulgarnym, neokonserwatywnym systemem wartości.
Już nie wystarczy, obywatelskie prawo do wolności, swobodnych zgromadzeń i prezentowania własnych poglądów. Legalny i zgłoszony prawnie Marsz Równości, staje się zatem w oczach rodzimych prawaków, nielegalny (ergo - rzekomo łamiący prawo).
Dlaczego? Wyłącznie dlatego, że prezentowane na nim postawy, zachowania czy hasła, stoją w sprzeczności z porządkiem światopoglądowym, który polska prawica - głosem swoich liderów i ich propagandowych zauszników - uznaje za jedynie obowiązujący.
Ów światopogląd - trzeba to powiedzieć z całą ostrością - jest zlepkiem wynaturzonej i całkowicie oderwanej od swojej pierwotnej, istoty myśli chrześcijańskiej; większość polskiego Kościoła i jego hierarchów, od dawna pozostaje w schizmatyckim wygibasie, wobec obecnego papieża i Kościoła Powszechnego i endeckiego konceptu na wspólnotę narodową.
Schizmatycki wygibas nie dba ani trochę o jej poszerzenie, za to - niczym więzienny strażnik - pilnuje "czystości krwi". Tę zaś sprawdza się u nas obecnie przez bezmyślną jedność myśli i czynu; przede wszystkim dlatego, iż współczesna neopolska czerń, której brakuje podglebia kultury wyższej, czyli fundamentu polskości romantycznej (...).
Myśl i czyn są tu jedynie odruchami instynktownymi, powstałymi nie w korze mózgowej (Mickiewicz, Słowacki, Norwid), ale gdzieś w gadzim pniu mózgu (Jakub Szela) polskości, odpowiedzialnym za bezwarunkowe impulsy.
To żałosne uwstecznienie polskości, które ogranicza ją do odruchów instynktownych, objawiających się dygotem i mimowolnymi skurczami, jest czymś, co XXI-wieczną prawicę neopolską najbardziej obciąża, albowiem od dekad nie było nic, co by mocniej destruowało polską wspólnotę, niż to właśnie.
Od momentu, kiedy Jarosław Kaczyński - jako lider politycznego skrzydła - i Tadeusz Rydzyk - odpowiedzialny za naszą pseudochrześcijańskość - stworzyli neopolskie imaginarium religijno-wspólnotowe z jego językiem, wartościami, marzeniami i celami, trwa konsekwentna zamiana narodu w zbiegowisko narodowe.
A tam, gdzie jest zbiegowisko, tam są i zbiegowiska rytuały, z których najpierwszą jest agresja na widok każdego, kto w zbiegowisku uczestniczyć nie chce. Bowiem - jak pisał Ortega y Gasset - masa nie spocznie, póki wszystkiego, co nie jest nią, nie zniszczy, bądź nie zamieni w siebie samą.
Kolejną sprawą wielkiej wagi, która wymaga kilku słów objaśnienia, jest niepojęta histeria, jaką wywołuje obecnie u rządzących, lwiej części duchownych i propagandowych funkcjonariuszy prawicowych mediów, których nie sposób nazwać dziennikarzami, tak zwana ideologia LGBT.
Wbrew ich deklaracjom, nie chodzi tu o oburzenie rzekomo potężnie groźną propagandą homoseksualizmu. Homoseksualistów jest w PiS-ie, ONR czy wśród prawicowych propagandzistów tyle samo, co wszędzie indziej, a wśród duchownych katolickich ów odsetek jest znacznie wyższy, niż wśród innych grup zawodowych.
Wściekłość i agresja wobec tego, co prawaccy politycy i ich kościelni współsprawcy określają, jako "ideologia LGBT", bierze się z tego, że ten ruch już dawno przestał być LGBT. W jednym szeregu stają homoseksualiści i heteroseksualiści, którym chodzi o konstytucyjne prawa obywatelskie.
Nieszczęściem i przyczyną porażek ruchu liberalnego - co doskonale opisał amerykański socjolog Mark Lilla w książce "Koniec liberalizmu, jaki znamy" - jest tzw. polityka tożsamości, która rozbiła liberalną wspólnotę, na szereg gett.
Kobiety interesują się tylko losem kobiet, geje losem gejów, pszczelarze chcą walczyć wyłącznie o interesy pszczelarzy, a filateliści o swoje prawo do zbierania znaczków i nic więcej ich nie obchodzi. Piszę o tym z ironią, ale rzecz jest poważna, albowiem polityka tożsamości; czyli identyfikuję się wyłącznie z tym, kim sam jestem, a na los pozostałych pozostaję obojętny.
Więcej - link - http://polityczek.pl/facebook/11311-saramonowicz-rydzyk-jest-odpowiedzialny-za-nasza-pseudochrzescijanskosc
Źródło: polityczek.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz