"Groźna organizacja neonazistowska z Podlasia"
Przez lata białostoccy skinheadzi byli bezkarni. Podpalali mieszkania cudzoziemców, bili i nikt nie reagował.
Aż trafili na policjanta, któremu się chciało, i upartego prokuratora. I oni rozbili groźną organizację neonazistowską. Na razie zarzuty usłyszało 90 osób.
Znaleźliśmy przedwojenną książkę telefoniczną Białegostoku. 70 proc. ludności, która tutaj mieszkała, stanowili Żydzi. I w takim mieście, które było tolerancyjne, rozkwitła ta zaraza - czytamy w portalu wprost.pl.
Inaczej o ludziach czczących Hessa czy Hitlera nie da się powiedzieć – mówi osoba pracująca, przy jednym z największych śledztw w Polsce, dotyczącym grup neonazistowskich. Przez lata jednak nikt nie reagował.
Pojawiające się na murach swastyki uznawano za przejaw młodzieńczej głupoty. Kiedy w 2011 r. ktoś pomazał swastykami pomnik ofiar mordu w Jedwabnem, i dopisał "Byli łatwopalni", też uznano to za przejaw głupoty.
Ale, po podpaleniu mieszkania Hindusa w 2013 r. w Białymstoku, policja i prokuratura postanowiły, ostrzej działać.
W wyłapanie skinów zaangażowało się warszawskie Centralne Biuro Śledcze Policji i funkcjonariusz z komendy miejskiej w Białymstoku. Razem rozbili największą organizację neonazistowską w Polsce.
Okazało się, że mają do czynienia, ze sprawnie działającą siatką, międzynarodowych neonazistów z Blood and Honour (Krew i Honor). Śledczy zabezpieczyli tysiące dokumentów. W tym zdjęcia, na których utrwalano spotkania członków Blood and Honour.
Artykuł o organizacji nazistowskiej z Podlasia, powstał pięć dni po głośnych w kraju i na świecie, wydarzeniach na ulicach miasta, 25 lipca 2019 r.
Więcej na ten temat - link - https://www.wprost.pl/tylko-u-nas/534602/Grozna-organizacja-neonazistowska-z-Podlasia-Przez-lata-nikt-nie-reagowal
Źródło: wprost.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Aż trafili na policjanta, któremu się chciało, i upartego prokuratora. I oni rozbili groźną organizację neonazistowską. Na razie zarzuty usłyszało 90 osób.
Znaleźliśmy przedwojenną książkę telefoniczną Białegostoku. 70 proc. ludności, która tutaj mieszkała, stanowili Żydzi. I w takim mieście, które było tolerancyjne, rozkwitła ta zaraza - czytamy w portalu wprost.pl.
Inaczej o ludziach czczących Hessa czy Hitlera nie da się powiedzieć – mówi osoba pracująca, przy jednym z największych śledztw w Polsce, dotyczącym grup neonazistowskich. Przez lata jednak nikt nie reagował.
Pojawiające się na murach swastyki uznawano za przejaw młodzieńczej głupoty. Kiedy w 2011 r. ktoś pomazał swastykami pomnik ofiar mordu w Jedwabnem, i dopisał "Byli łatwopalni", też uznano to za przejaw głupoty.
Ale, po podpaleniu mieszkania Hindusa w 2013 r. w Białymstoku, policja i prokuratura postanowiły, ostrzej działać.
W wyłapanie skinów zaangażowało się warszawskie Centralne Biuro Śledcze Policji i funkcjonariusz z komendy miejskiej w Białymstoku. Razem rozbili największą organizację neonazistowską w Polsce.
Okazało się, że mają do czynienia, ze sprawnie działającą siatką, międzynarodowych neonazistów z Blood and Honour (Krew i Honor). Śledczy zabezpieczyli tysiące dokumentów. W tym zdjęcia, na których utrwalano spotkania członków Blood and Honour.
Artykuł o organizacji nazistowskiej z Podlasia, powstał pięć dni po głośnych w kraju i na świecie, wydarzeniach na ulicach miasta, 25 lipca 2019 r.
Więcej na ten temat - link - https://www.wprost.pl/tylko-u-nas/534602/Grozna-organizacja-neonazistowska-z-Podlasia-Przez-lata-nikt-nie-reagowal
Źródło: wprost.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz