"Zabrałem PiS 500+ i... co zostało z rządów Kaczyńskiego"

Łukasz Warzecha, publicysta o centrowym, wyważonym języku pisanym, podjął próbę odarcia PiS, z jego szyldu wyborczego sprzed 4 lat, jakim jest "500+".

I co zostało z tego pięknego "sztandaru", którym do znudzenia szermowała, była premier Szydło?

Po odarciu PiS z pakietów socjalnych, zobaczyłem interesujący obraz. Ukazała się partia, która w wielu przypadkach stawia celne diagnozy, za którymi idzie hiperaktywność o bardzo niskiej jakości (wp.pl).

PiS, w ciągu jednej niecałej kadencji, mocno zmieniło obraz Polski – co do tego - nie ma wątpliwości.

Gdyby natomiast zadać sobie pytanie: co jest najbardziej charakterystyczną cechą rządów partii Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedź w większości brzmiałaby: ujęcie się za słabszymi, uboższymi, pokrzywdzonymi.

Obietnice PiS były wyraźne i zostały w dużej mierze spełnione... Tyle, że PiS obiecywał znacznie więcej: przebudowę państwa.

Spróbujmy zastanowić się, co zostałoby, po niemal czterech latach rządów, gdyby z obrazu wymazać sprawy socjalne.

Konserwatyści mogą czuć się zawiedzeni

Zacznijmy od oczekiwań środowisk konserwatywnych. Lewica mogłaby bezrefleksyjnie stwierdzić, że nie ma o czym rozmawiać. A nie ma, o czym rozmawiać, bo PiS "chodzi na pasku Kościoła", poza tym wiadomo, że jest partią antyeuropejskiego ciemnogrodu.

Czy PiS zmienił cokolwiek w kwestiach, gdzie nadzieje środowisk konserwatywnych, były największe? – Niespecjalnie.

Dokonano pewnych zmian, gdy idzie o możliwość interweniowania państwa w życie rodziny – te zmiany były znane pod hasłem nieodbierania rodzicom - dzieci - za ubóstwo. Ale na tym koniec.

Zresztą bilans jest mieszany. Bo środowiska takie, jak skupione wokół Rzecznika Praw Rodziców alarmowały, że w praktyce niewiele się zmieniło i dzieci nadal bywają odbierane rodzicom, z wątpliwych pretekstów.

Co więcej, PiS przegłosował regulację, zawartą w prawie łowieckim o zakazie uczestniczenia osób poniżej 18 lat, w polowaniach. Odtąd rodzic myśliwy, nie może zabrać swojego dziecka, na polowanie. To pokłosie osobistych prozwierzęcych fobii Naczelnika.

Przede wszystkim nie wprowadzono żadnych zmian w ustawie antyaborcyjnej – nie tylko bardziej radykalnych, wspieranych przez skrajniejsze środowiska, ale także tej popieranej przez zdecydowaną większość prawej strony, w szczególności przez Kościół: zakazu aborcji eugenicznej.

PiS nie zdecydował też o wycofaniu Polski z Konwencji Stambulskiej, która operuje aparatem pojęciowym lewicy, mówiąc o rodzinie czy płci – mimo że jej stronami nie jest większość krajów Europy Środkowej, a o przystąpieniu do niej zdecydowała jeszcze Platforma.

Zatem PiS nie ma tu poważniejszych dokonań, a jeśli już, to raczej o lewicowej naturze. Gdyby dziś miał oddać władzę, w tych kwestiach stan rzeczy byłby niemal identyczny, jak pod koniec rządów PO.

Majstrowanie przy sądownictwie

Bardzo ważną obietnicą była zmiana systemu sądownictwa, który miał być sprawniejszy, uczciwszy i poddany kontroli.

Diagnoza PiS, dotycząca stanu polskich sądów i wad sędziowskiej korporacji, była w dużej mierze trafna.

Niestety, zmiany, które może odczuć przeciętny klient wymiaru sprawiedliwości, to może 10 procent całości reformy.

Trwająca wiele miesięcy batalia o Trybunał Konstytucyjny (niebędący częścią wymiaru sprawiedliwości), zakończyła się wstawianiem do TK własnych sędziów i postawieniem na jego czele, osoby zaufanej.

Dziś okazuje się, że ubocznym rezultatem tych zabiegów jest spowolnienie działania Trybunału. Nie ma tu żadnej zmiany systemowej – następna władza użyje wszystkich możliwych środków, zapewne podobnych do tych, jakich użył PiS, aby TK podporządkować z kolei sobie.

Częściowo systemowy charakter mają zmiany w Sądzie Najwyższym – w szczególności utworzenie Izby Dyscyplinarnej – a także wprowadzenie do systemu prawnego, instytucji skargi nadzwyczajnej.

Mamy również system losowania sędziów w zwykłych sądach, co do zasady korzystny (choć nie bez wad), ale budzący spore kontrowersje.

Nie ruszono zaś tego, od czego naprawdę zależy sposób procedowania: kodeksów postępowania (projekty zmian pojawiają się dopiero teraz) i sposobu organizacji pracy sędziów.

Cywilni pracownicy wymiaru sprawiedliwości – w tym prokuratury – są na granicy buntu. Problemem jest zaangażowanie odpowiedniej liczby asystentów sędziów, choć samo stworzenie tej potrzebnej instytucji to również zasługa PiS.

Na początku tej drogi była możliwość zyskania poparcia dla zmian w środowisku młodszych, liniowych sędziów (...).   Nie skorzystano – wybrano drogę partyjnych nominacji. Wielka szkoda.

Na razie trudno jednoznacznie ocenić, jak się skończą manipulacje PiS przy sadownictwie i jaki dadzą rezultat. System został mocno przestrojony, do dawnej postaci pewnie już nigdy nie wróci, ale czy będzie pracował lepiej?

Czy faktycznie – jak twierdzą krytycy – będzie teraz instrumentem tłumienia głosów opozycji (dowodów na razie brak). Czy może następcy zorganizują maraton ustawowy, żeby dostroić go do własnych potrzeb – nie wiadomo.

Jak zreformowano oświatę ocenimy we wrześniu

Są jeszcze dwie ważne dziedziny wewnętrznej polityki: służba zdrowia i szkolnictwo. Gdy idzie o tę drugą, PiS złożyło jasną obietnicę likwidacji gimnazjów i jej dotrzymał.

To również zmiana systemowa i również – jak w przypadku sądownictwa – trudno sobie wyobrazić kolejną woltę w tej sprawie, przynajmniej w najbliższym czasie.

Niezależnie od tego, jak krytyczna może być opozycja i jej zwolennicy wobec zlikwidowania gimnazjów, nikt nie wybaczyłby następnej władzy, gdyby po raz kolejny wprowadziła do szkolnictwa destabilizację i zamęt, przywracając gimnazja.

O ile samą rezygnację z gimnazjów można uznać za dobry pomysł to sposób jej przeprowadzenia zdecydowanie, nie.

Apogeum chaosu przypadnie na ten wrzesień, a na ustabilizowanie się, system będzie potrzebował kolejnych lat.

PiS zużyło ogromne zasoby na przeprowadzenie tej operacji, ale nie wystarczyło ich już, na nic innego.

Przede wszystkim nie podjęto fundamentalnej dyskusji o modelu nauczania. A przecież od dawna trwa spór – niestety zmarginalizowany, choć bardzo ważny – czy polska szkoła powinna nawiązywać do tradycyjnego modelu nauki pamięciowej, czy też postawić na skojarzenia albo wiedzę praktyczną.

PiS nie wykorzystał też strajku nauczycieli, aby zmienić zasadniczo ich sytuację. Nie chodzi o pójście na rękę ZNP, lecz głęboką rewizję Karty Nauczyciela lub jej likwidację, bo ona, w wielu przypadkach, krępuje rozwój polskiej edukacji.

Okrągły Stół o Edukacji to teatr, z którego nie wyniknie nic, poza może, małymi korektami.

Więcej o podobnych sprawach czytaj - link - https://opinie.wp.pl/warzecha-zabralem-pis-500-i-sprawdzilem-co-zostalo-z-rzadow-kaczynskiego-opinia-
Źródło: opinie.wp.pl.

Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"