"Wstają z kolan. Planeta się grzeje, a Polska pali węglem"

Polska z Węgrami, Czechami i Estonią, na szczycie UE, 20 czerwca 2019, zablokowała unijny plan redukcji gazów cieplarnianych.

Natychmiast rozbębniono ten fakt, w propagandzie partyjnej, jako wielki sukces Polski.

Chodziło o blokadę emisji netto do zera w roku 2050. Komisja Europejska opublikowała krytyczną ocenę polskiego Planu na Rzecz Energii i Klimatu.

Polska polityka klimatyczna jest stabilna, jak mało, która w UE. Niestety, jest to stabilność samochodu nieruchomego na przejeździe kolejowym.

Zgodnie z aktualną wiedzą naukową, emisje gazów cieplarnianych – głównie dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla – już spowodowały podniesienie temperatury Ziemi o blisko 1° C.

Naukowcy mają dowody na to, że dalszy wzrost temperatury – o 2° C i więcej – będzie katastrofą dla ludzkości i apelują o zmniejszenie emisji o 45 proc. (względem roku 2010), w ciągu niewiele ponad dekady, czyli do roku 2030.

"Niestety, Polska (choć nie tylko) od lat nie wyciąga wniosków z osiągnięć nauki. Swój udział w ewolucji strategii klimatycznej Unii Europejskiej, sprowadza się głównie, do jej hamowania.

Najnowszy przykład: we czwartek 20 czerwca 2019 na szczycie Unii - Polska – razem z Węgrami, Czechami i Estonią – zablokowała polityczny plan redukcji emisji netto, z uwzględnieniem pochłaniania, np. przez lasy do zera, w roku 2050.

O tym fatalnym – i koszmarnie głupim – ruchu będziemy jeszcze szerzej pisać - zapowiada portal oko.press.

Dzień wcześniej Komisja Europejska opublikowała oceny tzw. Krajowych Planów na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK), czyli obowiązkowych dla każdego państwa członkowskiego, strategii transformacji gospodarek, w kierunku zmniejszonej emisji gazów cieplarnianych.

Polski KPEiK, wpisuje się w wieloletnią postawę Polski, ponad politycznymi podziałami. Komisja Europejska oceniła go jako zbyt ogólnikowy w kwestii realizacji celów w nim zawartych.

Również – w ocenie KE – celów nader skromnych. Władza nie przygotowuje Polski na największe zagrożenie najbliższych lat. Bo polski węgiel to "czarne złoto", a złota - wiadomo - nikt nie chce się pozbyć.

Tylko, że nasze "czarne złoto" było skarbem w XX wieku, kiedy nauka jeszcze nie zbadała, czym ono pachnie dla ludzkiego zdrowia i zdrowia planety.

Mało ambitnie, bez konkretów

Polski plan zakłada, że w 2030 roku, 60 procent polskiej energii, będzie nadal produkowane ze spalania węgla kamiennego i brunatnego. To postęp, względem blisko 80 proc. udziału węgla, w miksie energetycznym obecnie.

Jednocześnie to owoc prowadzonej, od co najmniej dekady, zachowawczej polityki polskich rządów, gdy ciągle brakowało politycznej woli postawienia na gospodarkę niskoemisyjną.

To spowalniało – i nadal spowalnia – odejście od węgla, jako głównego źródła energii. Energii - podkreślmy z węgla - który importujemy w ogromnych ilościach z Rosji. Płacimy zatem Rosji, za zatruwanie powietrza Polski i Europy, co kosztuje rocznie 50 tys. śmiertelnych ofiar Polaków. 

Więcej na ten temat - link - https://oko.press/wstaja-z-kolan-zeby-skoczyc-w-przepasc-planeta-sie-grzeje-a-polska-chce-palic-weglem/
Źródło: oko.press.

Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"