Polska poróżniona z Izraelem jak nigdy

Od kilku dni nie znika z polskich i zagranicznych mediów, temat szczytu warszawskiego, który zakończył się ogromną porażką Polski. Z winy ponoć premiera.

Mateusz Morawiecki, jak powszechnie wiadomo, nie ma doświadczenia ani chyba nosa dyplomatycznego, w grze politycznej. Jego przeciwnicy, wśród kolegów obozu władzy, sprytnie ponoć wykorzystują sytuację, aby podważyć polityczną sprawność szefa rządu.

Porażka zwana sukcesem: 27:1

Premier stara się, jak potrafi, gasić każdy pożar na statku PiS, szczególnie teraz po nieudanym warszawskim  szczycie bliskowschodnim. Polityk PiS: – Tylko w ciągu roku premierostwa Mateusza, mieliśmy dwie największe katastrofy dyplomatyczne, w ostatnich latach.

Powiedzmy to otwarcie: w ostatnich trzech latach rządów PiS, takich katastrof za premiera Morawieckiego, było znacznie więcej, niż dwie.

Była nawet głośna w całej Europie porażka, zwana żartobliwie: 27:1, którą w PiS okrzyknięto sukcesem, a powracającą ze szczytu w Brukseli Beatę Szydło powitano w Warszawie oklaskami i naręczami białych róż.

"Czaputowicz kozłem ofiarnym"

Dopytywany rozmówca WP, przy zarzucie, że premier Morawiecki mógł nie dopuścić do sporu Polska-Izrael, mówił: – Ale miał wpływ na to, by Benjamina Netanjahu do Polski, przed wyborami w Izraelu, nie zapraszać. Albo żeby wysłać sygnały, że rozmawiamy tylko o Bliskim Wschodzie. Żeby nie wykorzystywać innych tematów w kampanii. Przecież to my byliśmy gospodarzami. Po cholerę my się w to wszystko mieszaliśmy?

W partii rządzącej coraz powszechniej panuje przekonanie, że szczytu bliskowschodniego, dzięki któremu Polska ma teraz – chłodne relacje nie tylko z Iranem, krajami UE i Izraelem, w ogóle nie powinno się organizować w Warszawie. Przecież był to szczyt bliskowschodni, organizowany nie przez Polskę, a USA - przyznajmy to.

Choć wielu polityków PiS i tak broni Morawieckiego, podkreślając – skądinąd słusznie, że to my jesteśmy atakowaną stroną, nie Izrael. A wina polskiego szefa rządu jest w tym żadna.

– Sytuacja wygląda tak – opowiada nasz informator. – Czaputowicz jest kozłem ofiarnym i każdy na niego psioczy. Ale on startować w wyborach do PE nie chce, a przed wyborami w maju, z rządu nie wyleci. Izrael nie będzie nam dymisjonował ministrów.

"To jest największa porażka"

- W kierownictwie PiS wciąż Morawiecki ma poparcie, ale zaufanie do niego nie jest już bezgraniczne. Prezes nie jest zadowolony z organizacji szczytu, o którym otrzymywał zbyt mało informacji. A prezydent zniknął, bo nie chce świecić twarzą za dyplomatyczną katastrofę – słyszymy.

– Ośmieszył nas Izrael, ośmieszyli nas koledzy z Grupy Wyszehradzkiej. Kiedy ja słyszę, że osiągnęliśmy sukces, bo szczyt V4 został "odwołany" przez Polskę, to nie mam wątpliwości, iż sam premier Morawiecki wie, że mówi nieprawdę. Rozmowy na szczycie toczą się bez nas. Wszyscy i tak siedzą w Izraelu.

- Orban, jak zwykle, robi swoje. Nie potrafiliśmy przekonać partnerów do solidarności. A największe pretensje mam o to, że szczytu V4 (Grupy Wyszehradzkiej - dod. S.C.) nie zorganizowano w Polsce. To jest największa porażka – mówi były polityk PiS, zajmujący się dyplomacją (wp.p).

"Kaczyński rozmawiał w cztery oczy z premierem"

Były polityk PiS dorzuca: – Premier mówi o honorze Polski za granicą, ale to jest populizm. My nie robimy polityki, my ciągle gadamy.

Poseł z sejmowej komisji spraw zagranicznych: – Myślałem, że po Waszczykowskim może być tylko lepiej. Gdzie tam. MSZ to katastrofa.

Resort bardzo krytycznie oceniany jest przez Jarosława Kaczyńskiego, który rozmawiał – w cztery oczy – z premierem Morawieckim w piątek w siedzibie PiS.

Czy to ma nas zadowalać?

Sam minister Czaputowicz – który zastąpił w ministerstwie spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego rok temu – broni się i twierdzi, że "Izrael skompromitował się wypowiedziami swojego premiera, który poniósł porażkę". – To jest bitwa mrówki ze słoniem – komentuje rozmówca z komisji spraw zagranicznych.

I już na ogólniejszym poziomie dodaje: – Nie umiemy obsadzić resortu ludźmi z jajami i z głową. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo przecież ludzi mamy. Borys Budka z PO o napięciu na linii Izrael-Polska: kolejna porażka  polskiej dyplomacji i Polski.

Sam minister Czaputowicz – który zastąpił w ministerstwie spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego rok temu – broni się i twierdzi, że "Izrael skompromitował się wypowiedziami swojego premiera, który poniósł porażkę".

Czy to ma nas zadowalać? Czy może to ma nas cieszyć, że premier Netanjahu "poniósł porażkę"?
Źródło: wiadomosci.wp.pl.

Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"