Politycy PiS i PO dostają wielkie pieniądze za nic
O tym, że PiS w 2015 roku, natychmiast po zdobyciu władzy w kraju, ruszył z impetem do przejmowania spółek Skarbu Państwa, każdy wie.
Tylko mało kto wie, ile tacy "eksperci" - zesłani na intratne placówki - zarabiali i zarabiają. Ogólnie mówi się - zarabiali i zarabiają - krocie. Czasem niektórzy nazywają to - zarabiają gigantyczne pieniądze(?) Tak przynajmniej piszą media.
Wystarczy dobrze korzystać z obowiązującego prawa, by mieć pełną skarbonkę tysięcy.
Mechanizm jest prosty: człowiek zwolniony, nie ma kilka miesięcy pracy, a w tym czasie przez kilka miesięcy dostaje wynagrodzenie z tytułu zakazu konkurencji.
Z takich zapisów prawa korzystają, m.in. Andrzej Pruszkowski (PiS) i Mariusz Grad (PO). Pierwszy otrzymał do tej pory ponad 145 tys. zł, drugi stanie się bogatszy o blisko 90 tys. złotych.
Andrzej Pruszkowski był twarzą, tzw. Konwoju Wstydu, który organizowała i obwoziła specjalnym samochodem po Polsce, Platforma Obywatelska.
Mariusz Grad bezskutecznie starał się przekonać do siebie wyborców podczas wyborów do parlamentu w 2015 roku. Ale były poseł Platformy Obywatelskiej nie pozostał bez pracy ani bez wynagrodzenia.
W czerwcu 2016 roku, został prezesem, podległej samorządowi województwa, spółki Lubelskie Dworce. Przestał nią kierować w grudniu 2018 r. Wtedy, po zmianie władzy politycznej w Urzędzie Marszałkowskim okazało się, że dni jego mijają.
Odchodzący prezes spółki dworcowej, otrzymał ekwiwalent za niewykorzystany urlop, 11 807,36 zł. A to nie wszystko. Mariusz Grad będzie nadal dostawał 13 tys. zł miesięcznie przez pół roku. W sumie otrzyma 78 tys. zł. To z zakazu konkurencji.
Znacznie większe pieniądze dostanie były prezydent Lublina i radny sejmiku, z ramienia PiS, Andrzej Pruszkowski. W połowie grudnia 2018, Rada Nadzorcza PGE Dystrybucja, podjęła decyzję o odwołaniu go z funkcji wiceprezesa zarządu.
Andrzej Pruszkowski zarabiał tam ok. 50 tys. zł miesięcznie. Teraz polityk nadal dostaje pieniądze.
PGE Dystrybucja nie chce ujawnić, jak długo będzie wypłacało Andrzejowi Pruszkowskiemu pieniądze, z tytułu zakazu konkurencji. W styczniu otrzymał 107 700 zł odprawy, w tym 27 600 zł podatku VAT oraz wynagrodzenie z zakazu pracy u konkurencji, w kwocie 18 931,68 zł, w tym podatek VAT, 4 600 zł.
W lutym, jak wynika z pisma spółki do posłanki PO Joanny Muchy, druga kwota wzrosła do 37,8 tys. zł. Trudno wiedzieć, ile łącznie dostanie Andrzej Pruszkowski. Według nieoficjalnych informacji, jego konto wzrośnie o ok. 250 tys. zł.
Jak to dobrze, nawet wspaniale, mieć szerokie plecy, głęboko zanurzone w polityce, choć się w niej nie siedzi. Można z tego tytułu czerpać i czerpać do "ubogiej" kieszeni… W tych słowach tkwi nieco szyderstwa, Czytelniku Drogi, wszak żaden prezes nie jest ubogi…
Źródło: wiadomosci.onet.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Tylko mało kto wie, ile tacy "eksperci" - zesłani na intratne placówki - zarabiali i zarabiają. Ogólnie mówi się - zarabiali i zarabiają - krocie. Czasem niektórzy nazywają to - zarabiają gigantyczne pieniądze(?) Tak przynajmniej piszą media.
Wystarczy dobrze korzystać z obowiązującego prawa, by mieć pełną skarbonkę tysięcy.
Mechanizm jest prosty: człowiek zwolniony, nie ma kilka miesięcy pracy, a w tym czasie przez kilka miesięcy dostaje wynagrodzenie z tytułu zakazu konkurencji.
Z takich zapisów prawa korzystają, m.in. Andrzej Pruszkowski (PiS) i Mariusz Grad (PO). Pierwszy otrzymał do tej pory ponad 145 tys. zł, drugi stanie się bogatszy o blisko 90 tys. złotych.
Andrzej Pruszkowski był twarzą, tzw. Konwoju Wstydu, który organizowała i obwoziła specjalnym samochodem po Polsce, Platforma Obywatelska.
Mariusz Grad bezskutecznie starał się przekonać do siebie wyborców podczas wyborów do parlamentu w 2015 roku. Ale były poseł Platformy Obywatelskiej nie pozostał bez pracy ani bez wynagrodzenia.
W czerwcu 2016 roku, został prezesem, podległej samorządowi województwa, spółki Lubelskie Dworce. Przestał nią kierować w grudniu 2018 r. Wtedy, po zmianie władzy politycznej w Urzędzie Marszałkowskim okazało się, że dni jego mijają.
Odchodzący prezes spółki dworcowej, otrzymał ekwiwalent za niewykorzystany urlop, 11 807,36 zł. A to nie wszystko. Mariusz Grad będzie nadal dostawał 13 tys. zł miesięcznie przez pół roku. W sumie otrzyma 78 tys. zł. To z zakazu konkurencji.
Znacznie większe pieniądze dostanie były prezydent Lublina i radny sejmiku, z ramienia PiS, Andrzej Pruszkowski. W połowie grudnia 2018, Rada Nadzorcza PGE Dystrybucja, podjęła decyzję o odwołaniu go z funkcji wiceprezesa zarządu.
Andrzej Pruszkowski zarabiał tam ok. 50 tys. zł miesięcznie. Teraz polityk nadal dostaje pieniądze.
PGE Dystrybucja nie chce ujawnić, jak długo będzie wypłacało Andrzejowi Pruszkowskiemu pieniądze, z tytułu zakazu konkurencji. W styczniu otrzymał 107 700 zł odprawy, w tym 27 600 zł podatku VAT oraz wynagrodzenie z zakazu pracy u konkurencji, w kwocie 18 931,68 zł, w tym podatek VAT, 4 600 zł.
W lutym, jak wynika z pisma spółki do posłanki PO Joanny Muchy, druga kwota wzrosła do 37,8 tys. zł. Trudno wiedzieć, ile łącznie dostanie Andrzej Pruszkowski. Według nieoficjalnych informacji, jego konto wzrośnie o ok. 250 tys. zł.
Jak to dobrze, nawet wspaniale, mieć szerokie plecy, głęboko zanurzone w polityce, choć się w niej nie siedzi. Można z tego tytułu czerpać i czerpać do "ubogiej" kieszeni… W tych słowach tkwi nieco szyderstwa, Czytelniku Drogi, wszak żaden prezes nie jest ubogi…
Źródło: wiadomosci.onet.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz