Tauron. Gigant energetyczny ostrzega przed wzrostem cen prądu
Rząd PiS przed wyborami do samorządu, ma
kilka poważnych problemów do rozstrzygnięcia. Jak sobie z nimi poradzi?
Chodzi, m.in. o rosnące koszty emisji
dwutlenku węgla; parcie spółek energetycznych na podwyżki cen prądu; i budowę
albo nie, elektrowni jądrowej. Wszystkie one wiążą się z drenowaniem pieniędzy
z kieszeni podatników. Są więc drażliwe politycznie dla rządzących.
Sprawa może uderzyć także w PiS
Rosnące koszty emisji dwutlenku węgla to
przecież wynik walki władz PiS z Komisją Europejską i ostatecznie z UE. Bo
postanowieniem UE jest stałe stopniowe obniżanie emisji CO2, w ramach dyrektywy
o potrzebie obniżki ocieplania klimatu, na naszym globie. Ale rządzącym w
Polsce, to nie pasuje, więc postanowili robić po swojemu – sprzedawać CO2 i
korzystać z energii węglowej, gdyż węgiel to nasz tradycyjny skarb.
Wzrasta w tego względu drenaż polskich
wytwórców energii z pieniędzy, za które mogliby oni przeprowadzić transformację
energetyczną - ocenia według portalu tvn24bis.pl, prezes firmy Tauron Filip
Grzegorczyk. Jego zdaniem, w końcu
wysokie ceny dwutlenku węgla, zaszkodzą zarówno całej gospodarce, jak i polskim
konsumentom. Gdy dotrze to do wyborców, sprawa uderzy także w PiS, w dniu
wyborów 21 października 2018.
W II półroczu koszty emisji mogą się podwoić
- Mamy do czynienia z sytuacją niestandardową. To się
nigdy nie zdarzyło, żeby cena emisji CO2 w ciągu roku wzrosła o 300 procent.
Nie wykluczam scenariusza, że do końca 2018 roku cena ta sięgnie 25 euro -
przewiduje prezes Grzegorczyk.
Pod koniec 2017 roku ceny uprawnień do emisji CO2, w
systemie ETS (Europejski System Handlu Emisjami), były na poziomie 6 euro za
tonę, a w sierpniu 2018 roku, osiągnęły poziom 20 euro. Tauron - jedna z
czterech największych firm energetycznych w Polsce, obok PGE, Energi i Enei -
szacuje, że w drugim półroczu 2018 roku, z tytułu emisji może ponieść dwa razy
większe koszty, niż w pierwszej połowie roku.
"Parapodatek ekologiczny"
Zdaniem prezesa Grzegorczyka, nie ma wątpliwości, że
"cena CO2 to parapodatek ekologiczny, który płacimy za taką a nie inną,
świadomą i coraz bardziej wymagającą, politykę UE".
Zagadnienie to trzeba konkretnie adresować: "polityka
UE" w tym przypadku, wynika z polityki wewnętrznej każdego kraju Unii. Gdy
rządzący w kraju Unii, nie są zgodni z jej polityką, to mają proste wyjście –
opuścić Unię, i to czym prędzej. A może naszym o to chodzi?
Źródło: tvn24bis.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz