ZUS przejrzał umowy IT i oszczędności dochodzą do miliarda zł


Tak się składa w ZUS, że bez specjalistów w tej instytucji państwowej, ani rusz. Chodzi głównie o specjalistów IT. Pomagają oni lepiej negocjować kontrakty z biznesem, który dostarcza usługi informatyczne.

ZUS, na kontraktach z dostawcami systemów i usług, w okresie czterech lat zamierza zaoszczędzić 800 mln zł. A przy okazji przeglądu starych umów, wypadło trochę trupów z szafy. Krótkie negocjacje, umowy na niepotrzebne usługi i koszty o wiele wyższe od rynkowych – podaje portal msp.money.pl.

Firma X proponuje kontrakt za 101 mln zł. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odrzuca tę propozycję. Firma X proponuje kontrakt za 100 mln zł, czyli dokładnie o milion złotych taniej. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyjmuje tę propozycję. Negocjacje zakończone – tak kilka lat temu podpisywano milionowe kontrakty informatyczne w ZUS.

"Taka istotna", wynegocjowana zniżka, dawała pracownikom premie. Cały przebieg postępowania i walki o niższą stawkę dla ZUS zapisywano na jednej kartce papieru. Jednak pod protokołem nie podpisali się członkowie zarządu. Biznes doił kieszenie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych bez litości. I można rzec, że się do tego przez lata, przyzwyczaił.

Ta historia krąży w ZUS, jako anegdota i pokaz tego, jak niektórzy podchodzili do rozmów z Zakładem o pieniądzach. "Ot przyjeżdżali do ZUS panowie w garniturach jak po swoje. A gdy słyszeli, że taka cena jest nie do zaakceptowania, to otwierali szeroko oczy. I śmiali się, że koniec końców i tak ZUS zapłaci".

Według money.pl, do sporej części starych umów, obecny zarząd ma zastrzeżenia. Bo były zbyt kosztowne i miały niezrozumiałe zapisy. Lecz w sprawie sprzątania wcale nie szło tak łatwo. W 2017 r. zrezygnował Michał Możdżonek, ówczesny szef pionu IT. Wytrzymał tylko rok.

A w tym czasie do ZUS często zaglądało Centralne Biuro Antykorupcyjne. I trzepało wszystkie papiery, np. dotyczące zlecenia dla firmy Hewlett-Packard. Od połowy 2017 roku, do negocjacji był wysłany Krzysztof Dyki, wiceprezes ZUS ds. IT.

Do ZUS trafił z Aplikacji Krytycznych - spółki, która tworzy i montuje oprogramowanie dla skarbówki. Na koncie ma doświadczenie w pracy w laboratorium kryminalistycznym i późniejsze - w badaniu zamówień publicznych.

On sam nie lubi mówić, że poprzednicy zawalali. Woli raczej skupić się na tym, ile udało się dotąd zaoszczędzić. 200 mln zł na rok, w perspektywie czterech lat będzie 800 mln zł. Tyle właśnie zostanie w ZUS. Większość tej kwoty trafi do pracowników w formie podwyżki wynagrodzeń.

Skracając opowieść, ZUS wysyła swoich pracowników biorących udział w pracach informatycznych, do rozeznania w terenie, za ile podobne systemy kupują banki i inne instytucje. A jeśli już są rozmowy, wtedy wykładają karty na stół. Efekt? Schodzi na nie wiele godzin. I partnerzy biznesowi ZUS wiedzą, że negocjacje do przyjemnych nie należą. Niby Krzysztof Dyki dowozi sushi, ale godzinami wierci dziurę w każdych zapisach.

Nie jest jednak tak, że IT w ZUS to kraina mlekiem i miodem płynąca. Zakład od dawna ma problemy z utrzymaniem pracowników, odchodzą notorycznie do biznesu. Powód: niskie stawki wynagrodzeń. Tak więc Zakład państwowy ma problem z pracownikami IT, sprawdza, jak przyciągnąć specjalistów.

Kończąc tę całą zbyt długą opowieść o niekończącej się informatyzacji ZUS, należy zaznaczyć, że wszystkie miliony z tym związane, idą z rozmachem z naszych (podatników) kieszeni, przy jednoczesnym rosnącym dotowaniu (zasilaniu) z budżetu państwa, w istocie z kredytów bankowych. Zasilanie przekracza obecnie ok. 75 miliardów zł. I z każdym rokiem rośnie.
Źródło: msp.money.pl.

Oprac. Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"