Prezes PiS miał operację. Jego otoczenie chce, żeby był długo w szpitalu
Wreszcie wszystko jasne, przynajmniej tak
się wydaje. A, co pod tym słowem "jasne", faktycznie się kryje - każe
się za jakiś czas. Może kolano, podobnie jak uczniowska główka, to tylko taka
sobie wymówka…
Skrywana od 10. lat choroba Jarosława
Kaczyńskiego dopiero teraz wyszła na jaw. Według rzeczniczki PiS Beaty Mazurek,
prezes przeszedł zabieg kolana. Czeka go teraz niezbędne leczenie usprawniające
i rehabilitacja.
Nie wiadomo, jak długo to wszystko będzie
trwało. Decyzję podejmą "oczywiście lekarze". Ale jego najbliższe
otoczenie chce, żeby był jak najdłużej w szpitalu. Bo długie leczenie
gwarantuje lepsze wyleczenie.
- Zależy nam na tym, żeby porządnie się
zrehabilitował, żeby te problemy związane z urazem kolana się w przyszłości nie
odnawiały. Wolelibyśmy, żeby był dłużej w szpitalu i porządnie się wyleczył,
niż żeby wyszedł przedwcześnie. Bo pali się do tego, żeby wyjść ze szpitala.
Wydaje mi się, że lepiej byłoby, żeby porządnie się wykurował - powiedział w
rozmowie z PolsatNews.pl Adam Bielan.
Jarosław Kaczyński przebywa w Wojskowym
Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie. W środę (24 maja) wiceszef
PiS, minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński
poinformował w TVN24, że prezes PiS ma problem z kolanem.
- To kolano go boli, pracują nad tym
kolanem wybitni ortopedzi, ale na polityczną emeryturę się nie wybiera - mówił
minister.
- Jarosław Kaczyński od ponad 10. lat jest
pod opieką Wojskowego Instytutu Medycznego, główną przyczyną problemów
zdrowotnych, w tym obecnie trwającej hospitalizacji, jest choroba
zwyrodnieniowa stawów - powiedziała
rzeczniczka Mazurek.
Nikt dotychczas nie zadał pytania rzeczniczce Mazurek,
czy choroba zwyrodnieniowa jest jedyną, jaka doskwiera prezesowi PiS. Jak wiadomo,
na takie proste i istotne pytanie, długo jeszcze nie będzie wiarygodnej, czyli
prawdziwej odpowiedzi.
Bo najlepszą odpowiedzią na trudne pytania, dotyczące
zwłaszcza zdrowia polityka, są zwykle najbardziej strzeżone. Ale, mimo to,
potrafią same wychodzić na światło dzienne, zupełnie jak wylęgane robaki w
lodówce.
Źródło: wiadomosci.radiozet.pl.
Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz