Czyś słuchał szefa czy nie masz czynić tak by w partii nic złego nie działo się
Bez "partii
czystych rąk", nie ma szansy zwycięstwa,
w wyborach - do samorządów i parlamentów – polskiego i europejskiego. Taką
wykładnię dał swoim szeregowym żołnierzom i oficerom prezes PiS.
Już kilka dni minęło od głośnego memento
Jarosława Kaczyńskiego. Od tamtej pory, kilka dni brzęczy nam w uszach:
"Musimy być, by zwyciężyć, partią czystych rąk. I dlatego powtarzam: nie
będzie żadnej tolerancji, żadnego zmiłowania dla tych, którzy te ręce będą
sobie brudzić".
To silne i głośne brzmienie, donośnych i
chyba historycznych słów pana Prezesa: "Musimy być, by zwyciężyć, partią
czystych rąk", nie przestanie nam brzęczeć w uszach, dopóki nie usłyszymy
i nie zobaczymy konkretnych działań, idących w tym kierunku, wyznaczonym jasno
przez pana Prezesa.
Pora więc powiedzieć: "Sprawdzam"! I pora spytać, gdzie jest CBA, prokuratura, gdzie są wszystkie służby państwa w sprawie afery
Czartoryskich. Owszem, wiemy - służby są niesłychanie zajęte sprawą posła
Gawłowskiego z PO, również dlatego, że pisowscy senatorowie, wcześniej nie dali
możliwości owym służbom, zająć się sprawą senatora Koguta. Mimo, że zarzuty
były o wiele bardziej prawdopodobne, niż Gawłowskiego.
Ale być może to przeszłość? Być może Jarosław
Kaczyński rzeczywiście zdecydował, że politycy powinni być uczciwi? Że po tym,
jak Bogu ducha winnych posłów ich własnymi rękami pozbawi 20 procent pensji,
rzeczywiście nastaną standardy w polskiej polityce dotąd niespotykane. Że zacznie się
sprawdzać swoich, a nie tylko innych - z opozycji.
Komisja Amber Gold zajmie się wątkami podnoszonymi
przez posła Brejzę, komisja reprywatyzacyjna zajmie się przyjaciółmi posła
Wąsika i Bejdy. Powstanie komisja ds. SKOK Wołomin, na cele społeczne oddane
będą udziały PiS w spółce Srebrna.
"Musimy być partią czystych rąk". My – to
znaczy Prawo i Sprawiedliwość. A ręce masz czyste wtedy, gdy sam je umyjesz, a
nie wtedy, gdy pokażesz, że sąsiad z ławki też ma brudne. Rozumie to mój
ośmioletni syn, rozumie więc pewnie i pan poseł Kaczyński.
Teraz jest więc taki test. Test czystych rąk. Medialne
zarzuty w sprawie afery Czartoryskich są bardzo poważne. Chodzi o kwotę pół
miliarda złotych. To już nie ośmiorniczki, złoty zegarek, bak paliwa
przypadkiem porwany na stacji. Chodzi o kupno kolekcji, która zgodnie z prawem
i tak nie mogła być wywieziona z terenu Polski, bez zgody władz kraju.
Więc ktoś dał pół miliarda za coś, co i tak było de
facto, w polskim posiadaniu. Chodzi o konflikty interesów, albowiem w ramach
fundacji działał rodzony brat ówczesnego ministra. Chodzi o zeznania świadków –
pani Tamary Czartoryskiej, która ujawnia, że pieniądze od początku miały być z
Polski wyprowadzone.
Słowem, jak zauważa Bartosz Węglarczyk, skoro nie
można było wywieźć kolekcji i sprzedać jej za gotówkę za granicą, to kolekcję
sprzedano w Polsce, a za granicę wywieziono już tylko pieniądze.
To jest właśnie test dla CBA, prokuratury i przede
wszystkim komisji śledczej. Chciałeś być, Grzegorzu Dyndało, partią, co rączki
ma czyste, to teraz je wyjmuj z kieszonki i daj przedstawicielom obywateli
dokładnie ową czystość prześwietlić. Jeśli tego nie zrobisz, to sprawa jest
jasna: ktoś tu nas oszukuje, a jako wyborcy, bardzo nie lubimy oszustów.
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz