"Pazurki Beatki" i finansowe PiS "kwiatki"
Rządząca partia "dobrej zmiany", za "zasłużoną"
obronę nagród dla ministrów, przyznaną przez byłą premier Beatę Szydło i za inne
porażki, PiS zapłaciło dziś, w słupkach sondaży opinii publicznej, ostrym zjazdem w dół.
Do obrony decyzji w sprawie nagród dla ministrów,
zachęcał Beatę Szydło, nie kto inny, jak sam wybitny strateg, Naczelnik Państwa
i Nowej Polski, prezes Jarosław Kaczyński. Przechwalał się tym w swoim ulubionym portalu... A jak to było z zasłużoną pracą dla Polski, w 2016 i 2017 roku, Pani premier i ministrów?
Pamiętamy tamten dzień "chwały" i wielkiego "zwycięstwa", gdy Pani
Premier wracała szczęśliwa z Brukseli. Dostała na Okęciu białe kwiatki za
przegraną 27:1, a prezes na lotnisku zachwycony i rozpromieniony cały, witając,
wylał potok żarliwych słów pochwały…
Teraz także są pochwały i brawa posłów PiS za…
"należało im się". Szef PiS "żyrował brukselską porażkę ówczesnej
premier Beaty Szydło". A dziś żyruje - "jej porażkę sejmową". "Jarosław
Kaczyński coraz częściej traci kontakt z rzeczywistością. Nie potrafi
przewidzieć skutków swych decyzji i luk w swoim myśleniu politycznym" - komentuje publicysta.
Czyżby przez ciężary starości?
"W Sejmie była premier broniła, przykrym w
odbiorze dyszkantem sowitych premii, jakie przyznała sama sobie i swoim
ministrom przed zejściem z fotela szefa rządu. W sumie ponad 2 mln zł,
rekordzista minister Błaszczak – ponad
80 tys. zł, sama premier – ponad 60 tys., najniższy bonus wynosił 50 tys. Do obrony
tych decyzji zachęcał Beatę Szydło prezes Kaczyński."
Najbardziej "doceniony", bo najlepiej
oceniony został Mariusz Błaszczak, były szef MSW, a obecnie szef MON. Otrzymał
dokładnie 82,1 tys. złotych. Jedną z najniższych stawek dała sobie - premier Beata Szydło -
"zaledwie" 65 tys. zł.
Były wicepremier, od stycznia 2018 premier rządu
Mateusz Morawiecki, dostał 75,1 tys. zł. Taka sama nagroda przypadła minister
edukacji Annie Zalewskiej. Wśród najhojniej nagrodzonych byli: Piotr Gliński,
Witold Bańka, Anna Streżyńska, Witold Waszczykowski i Zbigniew Ziobro. Wszyscy
otrzymali po 72,1 tys. zł (polityka.pl).
"Rząd PiS stworzył kryty system dodatkowych
wynagrodzeń" – powiedział poseł Platformy Krzysztof Brejza, który
doprowadził do ujawnienia tego "krytego systemu...".
Szef PiS przyznał w rozmowie z prorządowym portalem
wpolityce.pl: "Bardzo się cieszę, że wystąpiła w Sejmie, i gratuluję jej
tego. Z powodu ataku alergii, nie byłem, ale chętnie bym tego wysłuchał, bo
pamiętam, jak to się działo, kiedy była premierem. Wtedy - od czasu do czasu - ta
spokojna, wyważona i dobra osoba, tak troszkę pokazywała pazurki. I też przed
tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż, proszę, pazurki".
Reakcja sympatyków PiS na "im się należało"
Można bronić tych nagród? Trzeba. "Trzeba bronić,
bo nie można popadać w szaleństwo. W Polsce nielegalnie przejęto wielkie
majątki, można to już od początku liczyć w bilionach" – stwierdził Jarosław
Kaczyński.
W Sejmie Beata Szydło dostała gorące brawa. Musiało to
być widowisko żenujące nawet dla pisowskiej części społeczeństwa. Przecież
takie premie i nagrody, to dla wielu wyborców PiS, ogromny kosmos.
Potwierdził to sondaż w sprawie "im się
należało": blisko połowa sympatyków PiS źle odebrała słowa Szydło. W całej
próbce badanych, takiego samego zdania było 76 procent. A więc klapa Szydło i
Kaczyńskiego. Pazurki widać podrapały PiS.
W myślotoku prezesa Kaczyńskiego sprawa nagród splotła
się jakimś cudem z "nielegalnym przejmowaniem wielkich majątków".
Przywódca PiS, swego skojarzenia nie rozwinął, nie uzasadnił, nie podał
przykładów. Ale insynuacja, typowa dla propagandy pisowskiej, poszła w świat i
będzie wykorzystywana w "zarządzaniu kryzysem".
PiS zaliczył sondażową wpadkę
Wynagrodzenia dygnitarzy państwowych, są w Polsce niewysokie,
w porównaniu z wynagradzaniem ich odpowiedników, w zamożnych demokracjach. Ale
w porównaniu ze średnim wynagrodzeniem w polskim sektorze publicznym są bardzo
dobre.
Do pensji dochodzą jeszce liczne dodatki i inne przywileje.
Statystyczny Polak i statystyczny wyborca PiS o takich sumach mogą tylko
pomarzyć. Niektórzy z nich może nawet uwierzyli, że PiS to partia skromnych
ludzi, wolna od chciwości – partia "dobrej zmiany".
Dlatego, prawdziwi Polacy, pani Szydło nie klaskali. A
partia, wraz z Kaczyńskim, zaliczyła pierwszą od dawna wpadkę sondażową, aż o
12 procent. To nie tylko skutek "pazurków", ale generalna kara za pychę
rządzących – podsumowuje publicysta "Polityki", Adam Szostkiewicz.
Źródło: polityka.pl.
Oprac. Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz