Wysoko wichry wieją


 

Motto:

 

W polityce inny wiatr dziś zawiał!
Do innego wiatru

Już się nas wystawia…
(Marian Załucki)

 

Powiało w polskiej stolicy

Ciepłym wiatrem z Zachodu.

Szkoda, że nie wywiało
Naszego polskiego smrodu.


Cuchnie język niektórych
Politycznych liderów,

Smrodliwym swądem bąków,
Leżących pokotem

Na Wiejskiej w Warszawie…

Co, mam nie martwić się?
Że to bąki politycznej miernoty

W smoleńskiej sprawie?

 

Powiało, więc z Zachodu,

Mimo smrodu…
Hojna Bruksela sypnęła nam
Miliardy garściami,

Na drogi, koleje i inne cele

A Czarek czaruje, że to
Zbyt wiele, jak na polskie cele.

Mówi nam w sekrecie,

Cichutko na ucho:

Lepiej będzie bez autostrad

I dróg szybkiego ruchu.

- A Euro jak się rozpędzi

To i tak się odbędzie.

Opozycja zaś tylko zrzędzi.

 

Ślepej opozycji oczy…

Jej nic w kraju nie zauroczy,

Nawet jak Czarka i Bodzia
W rządzie zabraknie

A Donek jak papier ze złości, zblaknie.
I jak jeszcze kogoś

Pozbawić zechcą wotum zaufania

Lub, gdyby marszałek, Stefan,
Dajmy na to, zbaraniał.


I choćby rosyjski MAK
Drugi raz napisał raport nie wiem jak

To opozycji wystarczy ochoty

Uzbierać nowych domysłów

Z rozbitym samolotem.

I atakować, napierać,

Na tekę premiera…

 

Najostrzej wieje smrodem

Ze wschodniej strony,
Gdy puszcza wrogie bąki

I wznieca burzę JK-a, wkurzony.

A kiedy burza pachnie
Katyniem, Smoleńskiem

I pasmem zbrodni, których było bez liku,

Za Rosji sowieckiej, winą…


Ach! Dość tego, kolego!

Polak idzie ze swoją dziewczyną

Pomodlić się za rozum

Podłych polityków.

 

Rozmodlona, Beata wkurzona,

Co to wykłada u o. Rydzyka,

Walnęła petardą na Komisji Sejmowej,

(W atmosferze niezdrowej,

Tak napisali w gazetach),

W prokuratora Seremeta.

 

Ooo! Mój Boże!

Bój się, prokuratorze,

Byłej prokurator a nawet sędzi,

Może znów nią będzie!

I podrzuci gorące żołędzie…

 

W sukurs przyjdą, w te pędy:

ABW, CBŚ i CBA

Aż w końcu IPN teczkę da

I skończy się z wysokim urzędem…

 

Wichry polityki

W różne strony wieją.

- Raz jednych wywieją,

Raz gorszych przywieją.

A ci ostatni rwą się z nadzieją,

Że może znów uda się zająć stołki

I na głowach naszych ciosać kołki

Lub kopać w pośladek,

Pod hasłami walki z układem.

 

Wichry brzęczą,

Wichry dzwonią,

Po sali Sejmowej gonią…
Za granicą z nas się śmieją,

Przez Żydów i gejów,

Że ich tarmosi uprzejmie,

Trybun pisowski, Beata,

Na sesji plenarnej, w Sejmie.

 

Drzemie uśpiony,

Z Lublina niesiony,

Szalony głos głuchy,

Z wywiadu posłanki PO, Muchy.
Piękność z Lublina,

Starszych upomina,

I gromi staruchy

Oraz starców z Parkinsonem,

Że siedzą i labiedzą z morfonem,

Co często się zdarza,

W kolejkach do lekarza.

 

Nie wiedzą młodzi

Jak rozum szkodzi, gdy zawodzi!

I jak młodość, z urodą przemija,
Kiedy
kąsa się starość, jak żmija.

 

Z wiatru podmuchów

Wpada nam w ucho,

Spraw nośnych kilkoro.

Do ministrów PO,

W których tkwi zło,

Zarzutów mieliśmy sporo.

Wpierw elegant Grabarczyk,

Trafem się nie pogrzebał.

Teraz jego kolega też.

A istniała polityczna potrzeba…


Przeciwnikom śniła się gąska,

Już była w ogródku,

Lecz coś mi się zdaje,

Zbudzili się w smutku,

Bo minister Klich zostaje.

 

Prezydent Kaczyński,

Choć nie był mym fanem,

Nie był podsłuchiwany.

Dlaczego? W to nie wnikaj!

W każdym razie,

Nie chciał dymisji gen. Błasika…

 

I minister obrony,

O którym androny,
Godzinę „bajał”,

Poseł Lutek z PiSu,

(Ten od bajek pisania),

Aż w końcu rzekł:
Minister musi iść precz,

Jak zdarta, zepsuta rzecz!

 

Wielka „kampania”,

W klimacie gwizdania,

Żądania, tupania i bisów,

Skończyła się bez kompromisu.

Wszak świetny” minister,

Nie do wykopania.

Och! Złość mnie zżera!

Zostaje, aż do raportu Millera.

 

Wiatry wieją,

Deszcze leją,

Choć zima jeszcze, idą powodzie,

Patrzmy w przyszłość, Narodzie.

Porzućmy kłótnie i spory.

Jesienią wybory.

 

5 lutego 2011 Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"