BALOWANIE PRZY STOLE
Najpierw biegasz po sklepach,
- Szukasz, wybierasz, kupujesz,
Potem - pieczesz, gotujesz,
Wąchasz, przyrządzasz i… pościsz.
Wreszcie - przy stole, w Wigilię
- Siadasz, jesz, pijesz, zajadasz…
- Do granic możliwości.
Żołądek rośnie, puchnie,
Pęcznieje, pęcznieje
A ty wciąż wsuwasz,
I w orgii jedzenia
- Radośnie się śmiejesz.
Pierogi, karp, sandacz,
Schab w galarecie,
Kaczka, kurczak, szynka,
Makowiec, kutia, gołąbek
- Jeden, drugi, trzeci…
Siedzisz, jesz i gadasz
- Wigilia, więc wypada…
I tak nam też lecą Święta
- Przy stole, żarciu, piciu.
Wreszcie, po świętach
- Przychodzi czas otrzeźwienia
I po obżarstwie – czas leczenia.
Wcześniej nie można
Rzec sobie: Stop!
Kres obżarstwa trudno złapać.
Żre koleżanka i jej chłop,
Babcia, mama i papa.
A dziatwa patrzy na to
- Rozbawiona i roześmiana.
Ululał się wujek, ciocia, tato,
I babcia z mamą ululana.
Nagle rusza bieganie
Między pokojem a łazienką.
Jednym doskwiera wydalanie,
Drugim wątroba przędzie cienko.
Trudno opisać, co bywa potem,
Znad muszli słychać różne grzmoty…
Bóle, wzdęcia, trzymają stale,
Karetka pędzi na sygnale -
Wchodzi pan doktor – pyta, komu
Konieczna jego pomoc?
Najstarsze dziecko wypali:
Wszyscy są chorzy w tym domu.
Aby po Sylwestrze i hucznym balu
Nie znaleźć się w szpitalu -
Jedz, pij i baw się – druhu stary
- Z rozsądkiem i umiarem!
Komentarze
Prześlij komentarz