ZAPLĄTANA DODA
Ta Dorotka, ta milusia,
Wyjechała do Chicago,
By pokazać się rodakom,
Choćby nawet nago.
I jak chciała, tak się stało,
Na koncercie rocka,
Chyba się udało…
Zaplątana na estradzie
Nowojorskiej sceny,
W swoje własne szmatki,
Pokazała publice
Biust i pośladki.
Nikt w historii
Takiego show tu nie widział;
Było ostro,dynamicznie,
Doda grała jak ciociolina,
Lub może jak dzidzia?
Gwiazdeczka blondyneczka
Ruszyła z rockiem
Silnie ekspresyjnie
I krok za krokiem,
Otulona w rockową skórę,
Wdepła w czarną dziurę.
Odziana kuso od spodu,
Gdy skórę miała zrzucić,
Negliż zbyt przyległy,
Nie chciał zejść z chuci.
Wymachy ramienia i inne próby
Zawiodły królową estrady
Do dzikich ewolucji
I takiejż parady.
Uwolniła wreszcie
Niesforne odzienie
Siłami męskiej obsługi;
A numer był zabawny,
Seksowny i długi.
Radosna ulga ogarnęła Dodę,
Gdy zgrabne cycusie -
Hops! Skoczyły na swobodę…
Komentarze
Prześlij komentarz