KRZYSIO DWÓCH AŃ



Miał pewien Krzysio
Dwie Anie przy sobie,
Lecz zbrzydły mu pewnie
Wszak puścił je obie.
Nie puścił w skarpetkach,
Jak chciał ongiś Lech.
Dał im wyprawki…

Och! Bierze mnie śmiech.
Nikt o nim nie słyszał?...
Eee! Wszyscy znają Ibisza.

Na rozwód z Anią,
By nie dać plamy,
Wziął z sobą wsparcie
W postaci mamy.
Znać, nerwy
Spęczniały mu w balony,
I trema w sądzie
Nie była mu obca;
Walczył z syndromem
Małego chłopca.

A taki zeń mocarz!
Złotousty elegant nie od gnoju.
Mógłby przed sądem, chociaż,

Pokazać siłę spokoju.

Po sprawie sądowej,
Lica mu płonęły
Śmieszną radością,
Zaś po wyroku -
Krzyś, swoją radość,
Podkreślił w wyskoku.

Gdy po dziarskim wyskoku,
Na twardy grunt zlądował -

Z dziką szczerością
Podbiegł do Ani
I ją ucałował.

Ania Krzysiowi
Też nie była dłużna.
Dała wyrazy swego szczęścia,
Ciesząc się z rozwodu,
Czyli z wyrwania z zamęścia.

I tak oboje byli szczęśliwi,
Rozbrajająco szczerze,
Że aż dziw bierze:
Ania, bo znajdzie się pewnie
Krzyś świeży;
Krzyś, bo ma na oku
Trzecią Anię
Lub asystentkę u boku.

Teraz, kiedy Krzyś,
Ma rozwód i Anię z głowy,
Stuknął się w czoło,

Pomyślał i znalazł sposób

Na życie nowe.
Pomysł ma nie byle, jaki:
Będzie solistą, tj. śpiewakiem.
Po pierwszej próbie, z Asią
W „Jak Oni Śpiewają” -
Asia zajmie się gadaniem,
On – może śpiewem się zająć.


Tylko Krzysiu! Mój bracie!
Ja w to nie wnikam,
Czy będzie publika,
Po Twoim śpiewie w Polsacie.

 

22  maja  2009  Stanisław Cybruch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Kontrowersyjne nagranie z policjantem"

"Morawiecki kłamał?"