NAMIĘTNA ISABEL
Skromne dziewczę,
Trzymając takiż fason,
Wyrusza w świat szeroki.
I marzy cicho,
By mieć pod bokiem
Faceta z dobrą kasą.
W londyńskim banku
Krzesło zagrzewa,
Haruje ostro,
Dobrze się miewa…
Wtem - hokus, pokus!
Królik na tacy! –
Jawi się taki facet!
Isabel szczęśliwa,
W amoku wrażeń,
Pragnie uchwycić
Swój obiekt marzeń.
Bierze telefon,
Za szczęściem goni,
I do Kazika wieczorem dzwoni.
On wyzna głośno, bez ogródek:
Isabel, to taka mała,
Ale jaka wielka…
A Isabel: On jest mądry,
I twardych zasad…
Trudno o takiego
W dzisiejszych czasach.
Kazik oszalał
Na tle namiętnej trzpiotki,
Wysyła mediom
Swoje fotki.
Isabel bazgroli w jego blogu
Coś o miłości, wolności, Bogu.
I wszem - zapewnia słodko,
Że nie jest wcale
Słodką idiotką.
Tania sensacja narasta,
Biegnie po wioskach,
Leci po miastach
I już niebawem,
Tyle opinii
O Isabel spod Warszawy,
Że można by obdzielić
Diwę światowej sławy…
Mówią ludziska,
W powszechnym szoku:
Zakompleksione dziewczę
Z ojcem u boku…
Przez nią
Brwinów się wstydzi;
Matkę tykają palcami;
Jej wypociny w Onecie;
Budzą mdłości chwilami.
Jedni walą w Isabel
Gromami,
Inni próbują rymami:
”Iza, Iza! –
Zabierz swe wierszyki.
Iza, Iza! - Wypad z polityki.
Iza, Iza! -
Przecież nikt nie lubi was.
Och, Iza! -
Skończył się wasz czas!”
(Radzi – „wesoły błazen”).
I tak codziennie
Leci przez kraj - krytyka.
Raz godzi w Isabel,
Drugi raz w Kazika,
☼•¤● • Pseudokatolika.
10 marca 2009 Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz