NAĆPANA
Dwaj nasi politycy
Na szczycie UE byli;
Ten, od ćwiczenia latania,
I ów, od piłki kopania.
Bez dąsów i walki o krzesło
Usiedli obaj za stołem
I ten, co latać uwielbia,
Gaworzył, jak święty aniołek.
Taki rozmowny, rubaszny,
Bystry, uśmiechnięty…
Wystawiał cenzurki politykom
Aż temu drugiemu
Szło w pięty.
Określał przystojność i grację
Zachodnich mężów stanu
I tu się napatoczył
Węgierski Dziurcziany
(Ferenc Gyurcsany).
Wcześniej, zerkając oka kątem -
Bełkotnym mątem -
Powiada do kompana:
Patrz! Ona naćpana…
Po pewnym czasie,
By zakryć swoje winy,
Prymitywne komedianctwo,
Niestosowne drwiny -
Ukłonić się ośmielił
I podejść do kanclerz Angeli.
Ukłonił się - jak gdyby nic -
Dwukrotnie ją w dłoń - tyc, tyc.
Kanclerz wylewnie go wita,
Radośnie oczkami strzela,
Na to kolega jego:
A widzisz. Kocha cię Angela.
W gronie dziennikarzy,
Wyrzekł się wszystkiego
Przykrego, smrodliwego,
Co miało się wydarzyć.
Przytaknął przy tym
Kompan jego…
A w kuluarach słyszano,
Tajemne szu szu,
Od kompana:
Zobacz! Mówiłem ci,
Że ona nie naćpana…
Gdy rozmyślał głośno,
Kiedy się obaj poznali,
Ten od kopania
Rzeknie: Przestań!
Pomyślą, żeśmy się
Na randki umawiali.
Takie oto politycy nasi,
Problemy wielkie mają,
Które w Brukseli
Na szczycie UE rozstrzygają.
21 marca 2009 Stanisław Cybruch
Komentarze
Prześlij komentarz