"Wątpliwości ws. nowego trenera Igi Świątek"

"Uderzające podobieństwo".

- Przeczytałem w jednym z artykułów opinię, że Wim Fissette bardzo różni się, od Tomasza Wiktorowskiego. Otóż uważam odwrotnie - że to bardzo podobny trener.

- Wydaje mi się, że przydałby się Idze, nieco inny profil trenera - mówi Sport.pl dziennikarz Krzysztof Rawa, który od lat zajmuje się tenisem.  

Tenis. Mecz o brązowy medal Iga Swiatek - Anna Schmiedlova

Iga Świątek zmieniła trenera - Tomasza Wiktorowskiego, zastąpił Polaka, Belg Wim Fissette. O tej zmianie i nie tylko rozmawiamy z Krzysztofem Rawą, który 30 lat spędził w "Rzeczpospolitej", gdzie od lat opisywał tenis.

Zobacz wideo. Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana".
Jak pan patrzy na decyzję Igi Świątek o zatrudnieniu Belga Wima Fissette?

Krzysztof Rawa: Przeczytałem w jednym z artykułów opinię, że Wim Fissette bardzo różni się od Tomasza Wiktorowskiego. Otóż uważam odwrotnie - że to bardzo podobny trener. Wnioskuję z tego, że kiedyś rozmawiałem z Tomkiem Wiktorowskim, zadałem mu pytanie, jakie ma wzorce, wśród kolegów tenisowych. Wymienił niechętnie kilka nazwisk, w tym m.in. Sama Sumyka, ale wspomniał również o nowym trenerze Igi Świątek.

Gdy dopytywałem, dlaczego wskazuje na Belga, Wiktorowski tłumaczył, że to typ trenera, którego ceni, analitycznego.

Taki sposób działania rzeczywiście odpowiada Tomkowi. Pokazywał mi kiedyś, jak analizuje każdy mecz, z jakich aplikacji korzysta, ile detali zauważa. To właśnie przypomniałem sobie teraz, gdy nasza tenisistka ogłosiła nazwisko kolejnego szkoleniowca. Fissette to także taki "laptop-coach". A to powoduje, że mam mieszane uczucia.

Dlaczego?

- Wydaje mi się, że przydałby się Idze nieco inny profil trenera. Jakoś odmiana, bo Tomka i Wima łączy również to, że są spokojnymi facetami.

Nawet, jak coś im się nie podoba, to raczej tłumią to w sobie, choć po karierze Wima wydaje się, że nie tłumi może aż tak długo, skoro miał już okazję trenować tyle tenisistek. Fissette jest na pewno bardzo bystrym szkoleniowcem, chociaż mówią, że raczej pozostaje małomówny, cichy. Nie mam wątpliwości, że pracując w tourze od tylu lat jest świetnie zorientowany w najnowszych trendach, także szkoleniowych. Ma na co powołać się, używając argumentów w rozmowach z tenisistkami. Ale czy to wystarczy na Igę?

Ostatnio pracował do września z Naomi Osaką. Japonka, mimo dobrego występu przeciwko Idze Świątek w drugiej rundzie tegorocznego Roland Garros, sezonu 2024 raczej nie zaliczy do najlepszych po tym, jak wróciła do gry po urodzeniu dziecka.

- W przypadku dziennikarzy mówi się, że są tak dobrzy jak ich ostatnie artykuły. Tu działa to czasem podobnie i zobaczymy, jak będzie z Wimem Fissettem. Nie sądzę, by to był zły wybór Igi, jakiś nowy rozdział w jej karierze musiał się pojawić. Z drugiej strony nie dowierzam opiniom wielu ekspertów, jak to ma wyglądać dokładnie u nich w teamie, bo nikt tak naprawdę w Polsce nie przeniknął do zespołu naszej tenisistki. Nie ma przecieków, są głównie spekulacje.

Jakie wyzwania widzi pan przed nowym trenerem Igi Świątek?

- Nie obawiam się o dopasowanie, Macieja Ryszczuka czy Darii Abramowicz, do nowego członka teamu. To zawodowcy. Możemy różnie oceniać ich skuteczność z naszego dziennikarskiego punktu widzenia, ale to fachowcy w 100 proc. Sądzę, że natychmiast znajdą z Belgiem nić porozumienia, połączy ich profesjonalizm.

Nokaut w trzy minuty. Jagiellonia pokazała, jak się gra w Europie.

A jeśli chodzi o bardziej szkoleniowe sprawy, pozostaję romantykiem tenisowym. Chciałbym zobaczyć Igę grającą slajsa, odważnie, kątowo, z wyobraźnią. Jesteśmy, co tu kryć, wychowani na Agnieszce Radwańskiej i jej barwnym stylu gry.

Iga pozostaje skuteczna na korcie, ale na pewno repertuar rozwiązań w jej przypadku jest skromniejszy. Nie chodzi jedynie o stylistykę, ale po prostu oto, by Iga miała plan B, C i D, nie tylko A. Jest to potrzebne, bo dziś wbrew pozorom, świat kobiecego tenisa bardzo się ubogacił. Nie jest tak, że wygrywają tylko wielkie i silne zawodniczki, na co się długo zanosiło.

A i jedna z nich - Aryna Sabalenka - wydaje się, że zmieniła sposób rozgrywania akcji. Z jej strony, obserwujemy więcej technicznych zagrań.

- Oczywiście. Sabalenka zrozumiała, gdzie leżą jej problemy. Sama siła i agresywne uderzenia pozwalały na dobre wyniki, ale nie była w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Dziś gra inaczej, dużo mądrzej.

A niepokoi pana fakt, że Wim Fissette prowadził, aż 10 zawodniczek, z czego dwie dwukrotnie w ciągu 15 lat, zawodowej kariery? Wielu ekspertów zwraca na to uwagę.

- Nigdzie nie przeczytałem o powodach tych poszczególnych rozstań. Wszystkie tenisistki żegnały się z nim w dobrych słowach, wystawiały laurkę. To trochę dziwi, że nie było żadnych głosów negatywnych. Wyjątkiem jest historia z Qinwen Zheng, pamiętajmy jej wypowiedzi [miała żal do Belga, że jakoby negocjował, powrót do Naomi Osaki za jej plecami - przyp. red.].

Belgijscy dziennikarze tłumaczyli Sport.pl, że przyczyny rozstań były różne: finanse, brak możliwości zmian w teamie, na jakie liczył Fissette. Zwracali jednak uwagę, że zarówno do Azarenki czy Osaki wracał jako trener. Nie palił mostów.

- Myślę, że miał tyle zawodniczek, bo umie przemówić do nich, bazując na fachowości. Mówi konkrety, z którymi trudno dyskutować, np. "stawiasz nogę kilka centymetrów za blisko" albo "źle przekręcasz nadgarstek". Bazując na analizach, zebranych danych dysponuje narzędziami, w rozmowach z tenisistkami, a te nie bardzo mają, jak go krytykować.

Krzysztof Piątek błysnął w meczu LKE. Totalna kompromitacja jego drużyny.

Bardzo ważne jest to, że Fissette zwykle ma wizję i bardzo szybko potrafi doprowadzić kolejną podopieczną do sukcesów. Pytanie tylko o ciąg dalszy - podejrzewam że gdy naturalną cechą ludzką po osiągnięciu sukcesu jest chęć odpoczynku, to wówczas Fissette naciska, chce kolejnych osiągnięć, oczekuje dalszej poprawy, ciągle mu mało. I to nie wszystkim tenisistkom musi się podobać.

Najlepsze rezultaty osiągał z zawodniczkami na kortach twardych i trawiastych. Czy to może oznaczać, że Iga Świątek zacznie jeszcze więcej wygrywać spotkań na Wimbledonie czy Australian Open?

- Myślę, że to był warunek wyboru ze strony Igi - wreszcie podciągnąć się np. na Wimbledonie. To turniej prestiżowy, bliski oczywiście mojemu sercu od lat. W Londynie gra się inaczej, Iga nie odnajduje się jeszcze na trawie i myślę, że nowy trener ma jej w tym także pomóc. Moim wzorem, zostaje sposób gry Australijki Barty. Australijka potrafiła grać na korcie wszystko, do tego pięknie i elastycznie zmienia taktykę, dostosowuje, środki do każdej sytuacji. Chciałbym, żeby Iga, pod wodzą Wima Fissette, szła w podobnym kierunku. (sport.pl).

Oprac. Stanisław Cybruch
Australijka, Belg, finanse, Fissette, Iga Świątek, kompromitacja, taktyka, tenis, trener, sukces, wzorzec, 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Milionerka z PiS musi szukać nowej pracy"

"Niemoralni politycy PiS. Rozwiedzeni, drugie żony, kochanki"

WOŚP. "Ostatnia puszka Pana Prezydenta"