"Koniec dla Igi Świątek. Polka podjęła decyzję"
"Dałaby się pokroić".
Iga Świątek zakończyła starty indywidualne w sezonie 2024, ale teraz przed nią jeszcze starty drużynowe, od których rozpocznie także kolejny sezon - pisze Dominik Senkowski w sport.pl.
Ten, który się kończy, był nierówny w jej wykonaniu, ze słabszą drugą połową.
Ale to, że Polka nie powtórzyła wyników, jakie osiągnęła, chociażby dwa lata temu, nie oznacza, że mamy prawo narzekać i czuć się rozczarowani. Lepiej doceniać, co znów zrobiła na korcie, bo zbyt łatwo przyzwyczajamy się do dobrego.
Iga Świątek odpadła z WTA Finals w Rijadzie, mimo dwóch zwycięstw, w tym ostatniego w grupie, nad Darią Kasatkiną.
Iga Świątek pożegnała się w czwartek z turniejem WTA Finals w Rijadzie. Polka nie awansowała do półfinału, mimo pewnego zwycięstwa w ostatnim meczu grupowym, nad Darią Kasatkiną. To dlatego, że równocześnie potrzebowała wygranej Coco Gauff z Barborą Krejcikovą, a to Czeszka okazała się lepsza od Amerykanki.
Zobacz wideo. Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana".
Dla Świątek oznacza to koniec sezonu 2024, pod kątem indywidualnych występów. Przed nią jeszcze start w Maladze, w przyszłym tygodniu, ale będzie to start drużynowy w barwach reprezentacji Polski, w finałach drużynowego turnieju Billie Jean King Cup. Polki trzeci raz zagrają w finałach, pierwszy raz poprowadzi je liderka zespołu.
Nowy sezon dla Igi, też rozpocznie się od startu drużynowego, bo na przełomie roku, została zgłoszona do United Cup, który tym razem odbędzie się w Australii, gdzie 12 stycznia 2025, wystartuje także wielkoszlemowy Australian Open.
Wielkie sukcesy Świątek
Jaki to był sezon dla Świątek? Trzeci raz z rzędu, wygrała wielkoszlemowe zawody, Roland Garros. To jej piąty tytuł z tej serii w karierze (także Roland Garros 2020 i US Open 2022). Potwierdziła znów, że na kortach ziemnych, nie ma na nią mocnych.
Przed Paryżem, okazała się najlepsza, także w Rzymie i Madrycie - w obu finałach ogrywając Arynę Sabalenkę, obecną numer 1 rankingu. Kibice szczególnie dobrze zapamiętają ich mecz ze stolicy Hiszpanii - niezwykle zacięty. Polka wygrała 7:5, 4:6, 7:6, a eksperci uznają ten pojedynek, za jeden z najlepszych, w całym roku.
Sukcesy w Madrycie, Rzymie i Paryżu są tym cenniejsze, że Świątek została dopiero drugą tenisistką, po legendarnej Serenie Williams, która wygrała te trzy turnieje, w jednym sezonie. Łatwo przyzwyczajamy się do dobrego, dlatego trzeba cały czas przypominać, jak niezwykle mocna, na mączce jest nasza tenisistka.
Łącznie Iga Świątek wygrała w ostatnim sezonie, cztery imprezy rangi WTA 1000 - najwyższej po Wielkim Szlemie. To zawody w Dosze, Indian Wells, stolicy Włoch oraz Hiszpanii. Odniosła aż 61 zwycięstw, zostając trzecią tenisistką w historii, która w trzech sezonach z rzędu ma na koncie, co najmniej 60 wygranych, wcześniej tylko Martina Hingis i Karolina Woźniacka.
Regularność Świątek pozwoliła jej, przez większość roku, prowadzić w rankingu WTA. Liderką była już przez 125 tygodni. Dziś jest numerem dwa na świecie, po tym jak w październiku 2024, wyprzedziła ją Białorusinka Sabalenka. I to ona zakończy ten sezon, jako jedynka tenisa.
Ale występy w tourze, nie były w mijającym roku, jedynym celem polskiej tenisistki. Głównym pozostawały igrzyska olimpijskie. Powtarzała to sama zainteresowana, w licznych wywiadach, także jej ówczesny trener Tomasz Wiktorowski. Ostatecznie Świątek zdobyła w Paryżu brązowy medal, a w półfinale przegrała, z Chinką Qinwen Zheng.
Odebrano to jako kosztowne potknięcie, bo to Polka była główną faworytką do złota, z uwagi na to, by zastane okoliczności: turniej olimpijski rozgrywano, na jej ukochanych kortach Roland Garros, w imprezie nie startowały, m.in. Sabalenka i Jelena Rybakina, a Polka przed igrzyskami, była w dobrej formie.
Jednak, choć Iga Świątek nie została mistrzynią olimpijską, to jej paryski brąz, z perspektywy czasu, waży coraz więcej. To pierwszy krążek w historii polskiego tenisa - tym cenniejszy, że wywalczony w trudnych warunkach, gdy zawodniczka musiała w ciągu kilkunastu godzin, pozbierać się po niepowodzeniu w półfinale. To też prawdopodobnie, nie ostatnie igrzyska w karierze Świątek, a chociażby Novak Djoković, prawie do 40-stki czekał na złoto. Wywalczył je dopiero w sierpniu w stolicy Francji. (sport.pl).
Oprac. Stanisław Cybruch
Chinka, Djoković, Francja, igrzyska, potknięcie, półfinał, sukcesy, Świątek, tenis, Wiktorowski, WTA, zainteresowana,
Komentarze
Prześlij komentarz